Nasza kuracjuszka dużo podróżuje po Polsce. Wszędzie testuje mieszkańców. Ma sprawdzony sposób. Podchodzi do przechodniów lub do ekspedientek w sklepach i próbuje rozmienić 5 złotych na drobne. Im prędzej uda się jej zrealizować swoją misję, tym lepsze jest jej zdanie o mieszkańcach.
Inowrocławianie wypadli mizernie.
- Jeszcze nigdy nie było aż tak źle. Pieniądze udało mi się rozmienić dopiero za dziesiątym podejściem. Ludzie na moją prośbę odpowiadali oschle: "nie mam" bez zaglądania do kasy lub portfela. We Wrocławiu jesteśmy bardziej otwarci i bardziej życzliwi dla obcych. Inne miasta, które testowałam, również wypadły korzystniej od Inowrocławia - wyznaje.
Rozczarowanie
Nasza kuracjuszka stwierdziła, że rozczarowała się Inowrocławiem. - Jest podzielone na dwa księstwa. Pierwsze to Solanki bogate w ładne miejsca, a drugie - to miasto: brzydkie i brudne. Jedna z inowrocławianek przyznała mi rację. Gdy zapytałam, dlaczego z tym nic nie robi i nie interweniuje przez swojego radnego, dowiedziałam się, że go w ogóle nie zna. To straszne - mówi nasza rozmówczyni.
Chciała skorzystać z internetu. - Odsyłali mnie do kawiarenki internetowej, a jednocześnie nie potrafili mi dokładnie wskazać, gdzie się ona znajduje. Chciałam tylko sprawdzić pocztę. Przecież dziś człowiek bez dostępu do internetu czuje się tak, jakby zgubił portfel - opowiada.
Narzekała również na to, że inowrocławianie nie potrafią wykorzystać faktu, że mają uzdrowisko. Spodziewała się setek osób próbujących zarabiać na turystach. Spotkała zaledwie kilku.
- Nie ma ulicznych grajków, śpiewaków, hafciarek demonstrujących haft kujawski, ludzi sprzedających swoje wiersze czy rzeźby - zauważa.
Poprosiliśmy ją, by wskazała nam jakieś plusy Inowrocławia. Jest pod urokiem pań dbających o rabatki w Solankach. - Macie zadbany park i ładne ławki. W sklepie kupiłam również pyszne wędliny i bardzo smaczne bułeczki makowe - podkreśla.
Ludzie i ludziska
Od Autora
Postanowiłem osobiście przeprowadzić test na życzliwość. Wziąłem 5 złotych i udałem się do miasta. Pieniądze rozmieniła mi pierwsza napotkana osoba. Była miła, uśmiechnięta i - co bardzo ważne - życzliwa. Na tym test zakończyłem, gdyż zabrakło mi pięciozłotowych monet.
Postanowiliśmy sprawdzić, jakie zdanie o inowrocławianach i Inowrocławiu mają inni kuracjusze.
- Jestem tu już drugi raz. Za pierwszym razem mi się tu bardzo spodobało, więc znów tu jestem - wyznaje Stanisław Brożek z odległego Tarnowa. O inowrocławianach ma jak najlepsze zdanie. - Gdy wyszedłem na ulice i potrzebowałem zaczerpnąć jakiś informacji, udzielali mi ich bez żadnych problemów - zapewnia.
Barbarze Majcher z Łabiszyna bardzo podobają się Solanki. Do starego miasta nie miałaby zastrzeżeń, gdyby nie fetor, jaki tam ostatnio czuła. O inowrocławianach złego zdania jednak nie da powiedzieć. Oboje są przekonani, że nasza kuracjuszka miała pecha, gdyż trafiła akurat na tych nieżyczliwych mieszkańców. - Wszędzie są ludzie i ludziska - słyszymy.