**Jest Pan naukowcem, znawcą polityki, stosunków międzynarodowych. Jak to się stało, że podjął się Pan działalności charytatywnej?
To wynik własnych doświadczeń. Mam chore dziecko. Będąc w Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi w 2011 roku, zobaczyłem jak wiele jest serduszek Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Postanowiłem, że warto się w taką akcję zaangażować, zrobić coś dla innych, nie tylko skupiać się na własnych problemach. WOŚP na Wydziale Politologii i Stosunków Międzynarodowych UMK została zorganizowana w 2012 roku i błyskawicznie się rozrasta. W tym roku zebraliśmy sześć razy więcej niż w pierwszej edycji. Bardzo dobrze, że WOŚP zbiera także pieniądze na geriatrie. W tej sferze cały czas jest dużo do zrobienia.
**Jest Pan także zaangażowany w akcję Szlachetna Paczka. Skąd taka idea?
Na naszym wydziale ma ona rok krótszą historię niż WOŚP. To inicjatywa studentów. Zwrócili się, by wesprzeć finansowo te działania, a że idea jest piękna, więc oprócz tego zaangażowałem się też organizacyjnie. WOŚP i Szlachetna Paczka to akcje odbywające się w ciągu miesiąca, ich organizacja się przeplatała, więc od 2015 roku robimy je wspólnie, ci sami ludzie na wydziale są zaangażowani w oba przedsięwzięcia - i studenci, i wykładowcy. Nasz wydział to kuźnia aktywności społecznej. To niezwykłe, bo teraz większość studentów pracuje zawodowo. Mimo to ma czas na naukę, pracę i działalność charytatywną, ale dzięki temu bardzo wielu rzeczy się uczą. Studenci dziennikarstwa uczą się promocji. Podczas WOŚP mają to na „żywym organizmie”, w praktyce.
**A jakie emocje są w związku z nominacją w plebiscycie.
Mam dużą satysfakcję z pracy społecznej, na rzecz innych, także zadań organizacyjnych, że coś się udało, że dograliśmy pewne tematy. Jestem realistą, na wygraną nie liczę, gdy konkurencją są osoby medialne. Informowałem na Facebooku o mojej nominacji i dostałem sporo wsparcia.