Fiorentina - Lech Poznań 2:3 (0:1), wynik dwumeczu - 6:4
Lech stanął przed prawdziwym "Mission Impossible". Wysoka przegrana w Poznaniu sprawiła, że Kolejorz musiał dokonać cudu w rewanżu. Spotkanie we Florencji zaczęło się dla polskiego zespołu wybornie. W 9. minucie po zagraniu z prawej strony Michała Skórasia zgrywał piłkę w polu karnym Kristoffer Velde. Futbolówka dotarła do Afonso Sousy, który technicznym strzałem zaskoczył golkipera Pietro Terracciano!
Oba zespoły atakowały, ale delikatna przewaga gości powoli się zarysowywała. W 27. minucie doszło do pierwszej bardzo dużej kontrowersji. Alan Czerwiński ciągnął Sottila za rękę, a potem jeszcze poprawił nogą. Zawodnik Lecha uniknął drugiej żółtej kartki. Gospodarze byli wściekli na sędziego. Kolejorz od tego momentu mógł grać w dziesiątkę.
Kilka minut później fatalny uraz doznał napastnik Fiorentiny - Gonzalez. Argentyńczyk wszedł w pole karne do wrzutki, ale został zatrzymany uderzeniem łokciem w okolice twarzy przez Murawskiego. Piłkarz "Violi" padł na murawę, a następnie przez przypadek Karlstrom trącił 25-latka korkami w głowę. Polała się krew, dlatego mieliśmy kilka minut przerwy. Sędzia nie podyktował w tej sytuacji rzutu karnego.
W 59. minucie Luka Jović wyszedł sam na sam z bramkarzem Lecha. Filip Bednarek jednak został nogę i obronił tę doskonałą okazję! Golkiper, który był antybohaterem w poprzednim spotkaniu, teraz utrzymał polską ekipę w grze.
W 60. minucie Michał Skóraś został skrobnięty w piszczel w polu karnym Fiorentiny przez Aleksę Terzicia. Arbiter sam podszedł do ekranu, aby sprawdzić całą sytuację. Po chwili sędzia wskazał na jedenastkę. Do strzału podszedł Velde, który podwyższył prowadzenie.
Magazyn Gol24: Kadra pod lupą, przed meczem z Mołdawią

Po chwili było już 3:0 dla Lecha! Jesper Karlstrom z prawej strony mocno dograł piłkę na piąty metr, a Artur Sobiech skierował ją od bramki!
12 minut przed końcem spotkania Fiorentina strzeliła pierwszą bramkę w tym meczu. Rzut wolny, po którym Sottil zebrał drugą piłkę i uderzył bez przyjęcia. Futbolówka wpadła do siatki. Filip Bednarek był bez szans. Niestety nie to była ostatnia bramka tym meczu. W doliczonym czasie gry Castrovilli zadał decydujący cios po prostej stracie Kolejorza. Pomimo tego, że Lech wygrał we Florencji, rezultat dwumeczu to 6:4 dla Fiorentiny. Włoska ekipa zameldowała się w ćwierćfinale.
Na mecz do Florencji przyjechało około 2 tys. fanów Lecha. Kibice od samego początku zaczęli dodawać odwagi swoim piłkarzom. Doping robił tak duże wrażenie, że realizator transmisji bardzo często pokazywał przebitki z sympatykami Kolejorza.