Nie dość, że pogoda płata figle rolnikom w trakcie roku i raz susza, a raz ulewy niszczą zbiory, to jeszcze w dożynki dobrą zabawę musiał pokrzyżować deszcz.
Dożynki gminne zaczęły się od mszy, a po niej rolnicy oraz bruszanie przemaszerowali ulicą Gdańską na stadion Tęczy. Tam starostowie dożynek, którymi byli Anna Gliszczyńska z Leśna i Henryk Rumel Czarnowski z Gacnika, przekazali dożynkowy chleb burmistrzowi Brus. Później podzielili się nim wszyscy uczestnicy dożynek. Niestety, w tym momencie lunęło i wszyscy pochowali się, gdzie tylko mogli. Gdy tylko się przejaśniło, zebrani obejrzeli wieńce oraz stoiska, które przygotowały sołectwa i miejscowości. Każdy częstował i raczył gości, czym mógł.
Burmistrz Witold Ossowski i przewodniczący Rady Miejskiej Robert Skórczewski podziękowali rolnikom za codzienny trud pracy. - My mogliśmy dziś wstać z łóżek trochę później i przyszliśmy na dożynki. Wy na pewno wstaliście o świcie, by dojrzeć gospodarstwa. Zresztą, robicie to codziennie i nigdy nie macie wolnego weekendu - mówił do zgromadzonych Robert Skórczewski.
W przerwach między ... opadami nie zabrakło występów artystycznych, konkursów i zabawy. A na bieżni stadionu można było zobaczyć też sprzęt rolny.