Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekcja dla nauczycieli z powiatu świeckiego. Mogą mieć na uczniów wielki wpływ

Agnieszka Romanowicz
Agnieszka Romanowicz
Agnieszka Romanowicz
Około 200 nauczycieli, pedagogów i kuratorów wysłuchało wczoraj w Świeciu wykładu prof. Jacka Pyżalskiego. Zdradził swoje sposoby na motywowanie trudnej młodzieży.

Jacek Pyżalski, doktor habilitowany nauk humanistycznych w zakresie pedagogiki, profesor Uniwersytetu Adama Mickiewicza przyjechał do Świecia na zaproszenie Poradni Psychologicz-no-Pedagogicznej. Konferencja odbyła się w kinie „Wrzos”, uczestniczyło w niej około 200 słuchaczy.

Prof. Pyżalski w swobodny sposób objaśniał zawiłości „wyrafinowanej sztuki pedagogicznej”, jak ją sam określał.

- Zbliżała się Wigilia, w ośrodku szkolno-wychowawczym zobaczyłem sześciu chłopaków, którzy z zaangażowaniem robili świąteczne aniołki. Mieli doświadczonego wychowawcę, zapytałem go: jak on to zrobił? Okazało się, że wychowawca nie obiecał im dłuższej przepustki ani konsoli do gier w świetlicy. Miał inną metodę: przed świętami zdejmował skrzynię, w której trzymał ozdoby świąteczne. Rozpakowywał je na oczach wychowanków. Gdy pytali o nie, mówił, że to ozdoby, które chłopaki robią tutaj od 15 lat. To był sygnał dla nich, że klejenie aniołków to żaden obciach. Potem wychowawca czyścił ozdoby i mówił, że zbliżają się święta, a wychowankowie nie mają podarunków dla swoich dziewczyn i innych bliskich. Dodawał, że kupić potrafi każdy, ale zrobić to już mało kto! Mówił, że materiału ma co prawda mało, ale jak ktoś chce, to jeszcze jest. Potem oczywiście znajdowało się go więcej.

Prof. Pyżalski zwrócił uwagę nauczycieli z powiatu świeckiego na to, iż wychowawca z ośrodka uznał, że „coś za coś” to słaba motywacja. - Zrobił coś więcej. Nie liczyło się tylko osiągnięcie celu, ale też droga, która do niego doprowadziła. Wychowankowie nie tylko nie dostali nic za swoją pracę, ale też sami podarowali swoją innym - puentował specjalista.

Prof. Pyżalski zaprezentował też swoją teorię trójkąta czarnej owcy, zgodnie z którą szkolnego łobuza nie można motywować bez pomijania całego systemu, w którym on funkcjonuje. Są w nim też owce białe.

- Wyjątkowo agresywny wychowanek ośrodka zaczął się domagać, żeby pojechać na zawody między ośrodkami. Był dobry w sporcie, ale też nieprzewidywalny. Nie raz groził wychowawcom śmiercią, bali się go zabrać. Ale ten domagał się dalej, więc ustąpili. Ciągnęli zapałki, kto ma z nim jechać. Okazało się, że niepotrzebnie, bo w nowym środowisku był zupełnie inny, przywiózł z tych zawodów puchar. Po powrocie do internatu kierownik zorganizował apel, podczas którego pochwalił tego chłopaka przy innych. Ale on wpadł w szał, zaczął kląć i przyjmować obraźliwe pozy.

Prof. Pyżalski twierdzi, że kierownik internatu, choć miał dobre intencje, zburzył wizerunek tego chłopca wobec pozostałych, w którym on czuł się bezpieczny.

- Efekty tego były opłakane, uczeń stał się jeszcze gorszy. Według niego wyszedł przed kumplami na głupka, dlatego starał się udowodnić, że nie zmiękł, nie wystraszył się. Wychowawca przesadził z pochwałą, kierował się bardziej sercem niż rozumem, tymczasem trudne dzieci zmienia się małymi kroczkami.

Prof. Pyżalski radził też, żeby pochwały i krytyka były konkretne.

- Trzeba mówić, co dokładnie uczeń zrobił dobrze, żeby wiedział, co ma powtórzyć - wyjaśniał. - W motywowaniu tej grupy liczą się trzy zasady: bez publiczności, bez przesady i nie ogólnikami.

Cera idealna. Czy warto używać kosmetyków z witaminą C?

Źródło:
TVN

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska