Niezwykła wystawa Leszka Pawlikowskiego w Rogóźnie
Długo kazał czekać Leszek Pawlikowski, abyśmy mogli znowu podziwiać jego prace. Dlatego pod Gminnym Ośrodkiem Kultury w Rogóźnie, na którego ścianach zawieszono obrazy, w niecierpliwości wystawały tłumy miłośników twórczości artysty i jego przyjaciele. Ale było warto!
"Trzeba odsunąć kotarkę"
- Wszystko co tutaj pokazuję, tak naprawdę tkwi w każdym człowieku - o swoich pracach opowiadał zebranym Leszek Pawlikowski. - Tylko trzeba odsunąć tę "kotarkę". A im głębiej zajrzymy do swoich dusz, tym więcej zobaczymy. I to jest piękne, że potrafimy siebie odkryć.
Na wernisaż złożyły się obrazy olejne, grafiki i rysunki. - Te obrazy mają jakąś magię w sobie. Są przemyślane. Po prostu trzeba się przy nich zatrzymać - komentowali zwiedzający wernisaż zaproszeni goście.
Zbiór prac zatytułowany "Z ciszy pracowni" powstawał - jak zdradził "Gazecie Pomorskiej" Leszek Pawlikowski - przez kilka lat.
Leszka Pawlikowskiego inspirują ludzie
Inspiracje? - Czerpię je z otaczającego mnie świata - podkreślał artysta. - Z drogi, którą jeżdżę, z drzew, wśród których chodzę, z kamieni, na które patrzę, ale przede wszystkim z ludzi, z którymi się spotykam.
W folderze towarzyszącym wystawie Kamila Pawlikowska napisała: "Na obrazach nieustannie obecna jest symbolika przemijania. Człowiek zakłada bowiem, że otaczające go środowisko jest niezmienne, trwałe i oddane raz na zawsze."
Artysta i społecznik w jednej osobie
Leszek Pawlikowski znany jest też ze swojej działalności charytatywnej. Ta wystawa również stała się okazją do niesienia pomocy potrzebującym.
- Moje prace można oglądać w Gminnym Ośrodku Kultury w Rogóźnie do 6 grudnia. Tego dnia zapraszamy wszystkich chętnych do wzięcia udziału w aukcji - zachęca Leszek Pawlikowski. - Pod "młotek" przeznaczę kilka moich obrazów, a pieniądze uzyskane z licytacji przeznaczymy na świąteczne paczki dla dzieci z naszej gminy.
Wśród gości wystawy byli Wojtowiczowie
O zaangażowaniu Pawlikowskiego w działalność charytatywną najwięcej powiedzieć może rodzina Wojtowiczów.
Przypomnijmy, że artysta był motorem napędzającym akcję budowy domu, w którym zamieszkała samotna matka z szóstką swoich dzieci. - Właśnie minęła trzecia rocznica od naszej przeprowadzki do domu, który powstał z inicjatywy pana Leszka i wielu innych ludzi dobrej woli. Mieszka się dobrze, a najważniejsze, że dzieci są zdrowe i dobrze się uczą - wspomina Katarzyna Wojtowicz.
A jak podobają się jej dzieła pana Leszka? - Piękne, obok nich nie można przejść obojętnie - oceniała Katarzyna Wojtowicz.
Czytaj e-wydanie »