RED BULL - LECH POZNAŃ
RED BULL - LECH POZNAŃ
0 RED BULL (0)
1 LECH POZNAŃ (1)
Bramka: Stilić (31) Red Bull: Walke - Schiemer, Afolabi, Sekagya, Hinteregger, Offenbacher (58. Alan), Mendes, Zarate, Jantscher (68. Hierlander), Cziommer, Boghossian (74. Wallner). Lech: Kotorowski - Kikut, Bosacki, Arboleda, Henriquez (36. Wilk), Peszko, Injac, Djurdjević (46. Wojtkowiak), Stilic (77. Bandrowski), Kriwiec - Rudnevs. Żółte kartki: Zarate, Alan, Cziommer - Henriquez, Wilk Sędzia: Maksim Layushkin (Rosja). Widzów: 4500.
Drużyna "Kolejorza" rozpoczęła spotkanie od bardzo dobrej akcji. Z prawej strony dośrodkowywał Kriwiec, a Łotysz Rudnevs technicznym strzałem piętą próbował zaskoczyć bramkarza Walke. Dalsze minuty nie były za ciekawe. Gospodarzom nie udawało się zorganizować płynnych akcji, Lech z kolei w pełni kontrolował grę, a swojej szansy szukał w akcjach z udziałem dobrze usposobionego Peszki. Raz skrzydłowy "Kolejorza" napędził się; mijał rywali jak tyczki i będąc przed polem karnym dograł piłkę do Rudnevsa, lecz najlepszego strzelca ubiegli obrońcy Red Bulla.
Jednak chwilę później goście przeprowadzili znakomitą akcję. Rozpoczął ją Injac; prostopadłym podaniem dograł w pole karne do Peszki. Obrońcom Salzburga nie udało się złapać gracza Lecha na spalonym, ten wyłożył futbolówkę Stiliciowi, który uderzył w długi róg. Piłkarze z Poznania objęli prowadzenie.
Przeczytaj też: Jose Bakero po meczu Lech Poznań - Manchester City: - Zwycięstwo z dedykacją dla Zielińskiego.
Gospodarze natychmiast zareagowali. Przenieśli ciężar gry na połowę drużyny Lecha. Kotorowski często był w opałach, jednak wychodził z opresji obronną ręką. Raz tylko, po rzucie rożnym, polski bramkarz "wypluł" piłkę przed siebie, dopadł do niej Boghossian i skierował do siatki. Sędzia asystent podniósł chorągiewkę, lecz jak pokazały powtórki bramka zdobyta była prawidłowo.
Po zmianie stron inicjatywę cały czas posiadali gospodarze. Ale w ich akcjach brakowało i zdecydowania, i wiary w ich powodzenie. Podopieczni hiszpańskiego trenera Bakero starali się długo utrzymywać przy piłce, a po uśpieniu taką grą rywali - kontrować. Jeszcze raz Peszko wpadł w pole karne, uderzył po ziemi i piłka o włos minęła słupek.
Końcowy gwizdek poznaniacy przyjęli z entuzjazmem i radości tej nie zmącił nawet fakt, że w Turynie Juventus zremisował z Manchesterm City 1:1. Lech zajął więc 2. miejsce i czeka dziś na rywala w fazie pucharowej.
Udostępnij