www.pomorska.pl/lipno
Więcej informacji z Lipna znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/lipno
64-letni Ryszard G. i jego 31-letni syn, Marcin, w mieszkaniu których doszło do wybuchu butli z gazem, są jedynymi mieszkańcami rannymi podczas eksplozji. Zaraz po tragedii zostali przewiezieni do lipnowskiego szpitala. Tam okazało się, że poparzenia, jakich doznali, są na tyle poważne, że wymagają leczenia w specjalistycznej klinice. Kilkanaście godzin po wybuchu obaj zostali odtransportowani helikopterem sanitarnym na Śląsk.
Ratownicy pracowali bez przerwy
Tymczasem na miejscu tragedii wciąż trwają intensywne prace. We wtorek pracownicy firm komunalnych pracowali aż do późnego wieczora. Wcześniej, po sprawdzeniu rumowiska kamerą termowizyjną przez strażaków z Komendy Wojewódzkiej w Toruniu, do oceny zniszczeń przystąpił nadzór budowlany. Opinia była jednoznaczna - dom trzeba rozebrać i zbudować od nowa. - Na szczęście my, w przeciwieństwie do naszych poprzedników, ubezpieczyliśmy budynki komunalne - mówi Janusz Dobroś, burmistrz Lipna. - Pieniądze z ubezpieczenia wystarczą na pokrycie części kosztów tej odbudowy, resztę musimy gdzieś znaleźć, bo innego wyjścia po prostu nie ma.
Koczują na stadionie
Odbudowa potrwa jednak kilka miesięcy, Do tego czasu trzeba poszkodowanym zapewnić jakieś lokum. Zaraz po tragedii czterem rodzinom udostępniono pomieszczenia hotelowe na miejskim stadionie. Piąta schroniła się u krewnych, szósta, czyli poparzony ojciec i syn, przebywają w szpitalu. Na stadionie jednak nie ma warunków do dłuższej egzystencji.
- Będę rozmawiał ze starostą, może uda się przeznaczyć na tymczasowe mieszkania pomieszczenia w zwolnionym niedawno szpitalu psychiatrycznym - mówi burmistrz. Starosta Krzysztof Baranowski pomysłu nie komentuje. Zapewnia jednak, że jest gotowy do rozmów.