.
To już drugie wakacje w historii lipnowskiej Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej, bardzo podobne jednak do poprzednich. Bo choć zdecydowana większość spośród 30 mieszkających tu podopiecznych ma własne rodziny, to jednak wyjazd do nich na wakacje raczej im nie grozi.
- Praktycznie od wczoraj zaczęliśmy typowy wakacyjny sezon - mówi Iwona Mikołajczyk, dyrektor placówki. - Do piątego lipca daliśmy bowiem naszym wychowankom czas na rozliczenie się ze szkołami, bibliotekami i tak dalej. Teraz wypoczywają, ale już od szesnastego sierpnia wszystkich chcemy mieć na miejscu. Potrzebny będzie czas na przygotowanie się do nowego roku szkolnego.
W placówce na stałe przebywa 30 dziewcząt i chłopców, głównie w wielu szkolnym. Część z nich, dokładnie 13 osób, udała się na wakacje do swoich rodziców, krewnych, czy prawnych opiekunów. - Decyzje o ich wyjeździe podejmowane są przez sąd rodzinny, po konsultacji z kuratorem i naszymi pracownikami - mówi Iwona Mikołajczyk.
Rodzic nieetatowy
Większość rodziców ma ograniczoną władzę rodzicielską. Czasem z powodu patologicznych zachowań, zwłaszcza nadużywania alkoholu, czasem dlatego, że nie bardzo potrafią radzić sobie z problemami dnia codziennego. Niektórzy z nich utrzymują ciągłe kontakty ze swymi dziećmi, przebywającymi w placówce, ale są i tacy, który o nich całkiem zapomnieli. Tomek pochodzi z rodziny, gdzie życiową niezaradność potęguje nadużywanie alkoholu. Mimo to zdecydował się pojechać do bliskich na wakacje. Wie jednak, że kiedy będzie mu tam źle, wystarczy jeden telefon i wróci z powrotem do Lipna.
Matka Ady nadużywa alkoholu, ale nastolatką szczerze interesują się dorosłe siostry. To z ich inicjatywy dziewczyna pojechała do domu na wakacje. Po dwóch dniach była jednak z powrotem. -Dostaliśmy sygnał, że tam dzieje się coś niedobrego, któryś ze szwagrów narozrabiał, więc na wszelki wypadek zabraliśmy stamtąd Adę - mówi dyrektor Iwona Mikołajczyk
Wycieczka lub... lekarz
Dzieciaki spędzające wakacje w placówce mają wiele zajęć. Niektóre odwiedzają... lekarzy, bo w ciągu roku szkolnego jest na to za mało czasu. Planowane są rózne atrakcje, m. in. wycieczka. O konkretach jednak nie ma jeszcze mowy.
LIPNO. Nie wszyscy podopieczni dostali zaproszenia na wakacje od swoich bliskich
BARBARA SZMEJTER

Ada pojechała na wakacje do rodziny, ale po dwóch dniach była już z powrotem w placówce. Po Darka nikt się nie zgłosił, choć jego rodzice żyją, mieszkają niedaleko. Tomek wie, że gdy w domu będzie mu źle, wystarczy jeden telefon i wróci do placówki