https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Łodzią po tonącego

Mariusz Strzelecki
Strażacy podczas ćwiczeń na Wiśle. Za sterem mł.  ogniomistrz Piotr Małecki, potem mł. kapitan Roman Bajdalski  i st. strażak Łukasz Pałaszyński.
Strażacy podczas ćwiczeń na Wiśle. Za sterem mł. ogniomistrz Piotr Małecki, potem mł. kapitan Roman Bajdalski i st. strażak Łukasz Pałaszyński. Mariusz Strzelecki
Przy przystani nad Wisłą w Ciechocinku strażacy z miejscowej Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej ćwiczyli jak ratować tonącego.

_- Ćwiczenia polegały na pozorowanym podejmowaniu tonącego z rzeki przy pomocy łodzi motorowej - _wyjaśnia st. kapitan Andrzej Mucha, dowódca JRG w Ciechocinku.

Powiatowa Jednostka PSP w powiecie aleksandrowskim ma czternastu strażaków ze specjalnością stermotorzysty. W ciechocińskiej strażnicy stacjonuje łódź motorowo-wiosłowa. Strażacy mają też samochód ratownictwa wodnego (na razie jest to wysłużony tarpan honker, który jednak niebawem zostanie zastąpiony jeepem przekazanym przez komendę wojewódzką PSP). - Ostatnio nasza łódź brała udział w akcji na przełomie grudnia i stycznia podczas usuwania oleju z Wisły, który wyciekł z rurociągu "Przyjaźń" - opowiada Andrzej Mucha. - Wówczas nasi strażacy patrolowali rzekę i obserwowali jak rozprzestrzenia się plama oleju.

Ze strażakami współpracuje jednostka powiatowa Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego z siedzibą w Ciechocinku. Strażacy i ratownicy WOPR maja na swoim koncie wspólne akcje. - W sierpniu ubiegłego roku razem ze strażakami w nocy ściągaliśmy jacht z mielizny na Wiśle. Mielizna była tak grząska i niebezpieczna, że gdyby żeglarze sami chcieli ją zepchnąć na głębszą wodę, mogli stracić życie. Akcja zakończyła się pełnym sukcesem - opowiada Sławomir Handziuk, szef powiatowej jednostki WOPR.

Jednostka Powiatowa WOPR-u liczy obecnie 200 ratowników. WOPR używa trzech łodzi motorowych i pontonu. Ratownicy mają pod swoją opieką 26-kilometrowy odcinek Wisły, od Lubania aż za ujście Tążyny. Wielu z nich pracuje również w ciechocińskich sanatoriach, które mają baseny.

- Nasza praca polega na patrolowaniu akwenów, szczególnie Wisły, gdyż tu

wypoczywa wielu mieszkańców i przyjezdnych

Od czasu, gdy robimy to regularnie nie było przypadku utonięcia. Wcześniej zdarzały się dwa, a nawet cztery w czasie jednego sezonu - wyjaśnia Sławomir Handziuk.

Coraz więcej osób szuka w gorące dni ochłody nad Wisłą. Szczególnie od czasu, gdy przestał działać ciechociński basen termalno-solankowy. W Wiśle jednak kąpać się nie można. - Wybieramy mniejsze zło. Pozwalamy kąpać się ludziom w miejscach bezpiecznych, bo mamy ich tu na oku. Gdybyśmy całkowicie tego zabronili, to zaczęliby kąpać się w miejscach bardzo niebezpiecznych - zapewnia S. Handziuk.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska