https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lokator nie chce się wyprowadzić. I co? I nic mu nie zrobisz

Rozmawiała Kamila Mróz
Mirosław Binkowski
Mirosław Binkowski Fot. Lech Kamiński
Rozmowa z Mirosławem Binkowskim, współwłaścicielem Biura Nieruchomości "Admin" w Toruniu.

- Na kogo czyha więcej pułapek? Na tych, którzy wynajmują mieszkania, czy na tych, którzy go szukają?

- Bardziej na tych pierwszych, zresztą ustawa regulująca kwestie najmu nazywa się ustawą o ochronie praw lokatorów.

- Na rynku zaczyna się gorący okres, mieszkań szukają m.in. studenci. Na co, w takim razie, powinien zwrócić uwagę właściciel mieszkania, powierzając je obcym?

- W Polsce nie ma instytucji eksmisji na bruk. Najem można wypowiedzieć, ale jeśli wynajmujący mieszkania nie opuści, to właściciel nie może siłą się go pozbyć. Nawet, jeżeli nie płaci. Jedyną drogą jest skierowanie sprawy do sądu o eksmisję, a ten przydzieli lokal socjalny.

- A takich lokali brakuje, więc sprawa trwa latami.

- Właśnie. Można oczywiście wystąpić do gminy o odszkodowanie, ale właściciel na pewno nie otrzyma kwoty, którą miałby, wynajmując mieszkanie na wolnym rynku.

Lokator też ma prawa - sprawdź jakie

- Jak przed tym się ustrzec? Czytałam o umowach najmu zawieranych za pośrednictwem notariusza, gdzie określany jest termin wyprowadzki pod wskazany przez najemcę adres.

- Tak, teoretycznie, tylko ja nie mam sygnałów, aby w praktyce to funkcjonowało. Bo jeżeli najemca usłyszy takie warunki od wynajmującego, to podziękuje i pójdzie do kogoś innego.

- Pan spotkał się z taką sytuacją?

- Tak, nie raz. Na przykład, zarządzaliśmy dwoma mieszkaniami Polaka, który mieszkał w Stanach Zjednoczonych. Znaleźliśmy najemców, dokładnie sprawdzając ich, np. prosząc o zaświadczenie o zatrudnieniu. W jednym przypadku była to matka z dzieckiem, zatrudniona, ale po trzech miesiącach przestała płacić czynsz. Wezwaliśmy ją do zapłaty, ale skontaktowała się, wyjaśniając, że ma problemy, i prosząc o rozłożenie opłat na raty. Podpisaliśmy ugodę, lecz nie dotrzymała słowa. Po roku złożyliśmy wniosek o eksmisję, zapadł wyrok, z przyznaniem lokalu socjalnego, tego zaś nie było. Naszemu klientowi nie mieściło się w głowie, że ktoś bezkarnie może nie płacić czynszu. Myślał, że go oszukujemy. W końcu skierowaliśmy go do prawnika, który wyjaśnił mu zasady polskiego prawa mieszkaniowego. W kilku naszych kamienicach też mamy takie przypadki. To jest bardzo demoralizujące. Jeśli bowiem ludzie dowiadują się, że ich sąsiad od dwóch lat nie płaci czynszu i nic się nie dzieje, to także przestają płacić.
Udostępnij

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

t
trupek
A może tak po prostu tak zwyczajnie wypowiedzieć umowę, a jak upłynie termin wyprowadzki to się zaczaić na drania i jak wyjdzie do sklepu to zmienić zamek i nie wpuścic do środka tylko wręczyć list, że rzeczy pozostawione "po wyprowadzce" zatrzymujemy w zastaw do czasu uregulowania zaległego czynszu. A jeśli uważa, że ma jakieś prawa to niech złozy pozew do sądu...
M
MDSK Poland
A może przydałby się rejestrator, kamerka? Zapraszamy do naszego sklepu internetowego www.e-mdsk.pl
oraz stacjonarnego
MDSK Poland ul. Narutowicza 25 Łódź

Domofony, unifony, kamery, wideodomofony, rejestratory, kamery, podsłuchy, zaczepy, telewizja przemysłowa (cctv), sprzęt szpiegowski, artykuły detektywistyczne, zabezpieczenia elektroniczne i inny sprzęt.
Zapraszamy!
k
korzen
Ja miałem problem z lokatorem który zapłacił mi część miesięcznej kwoty za wynajem i nie zapłacił za rachunki za poprzedni miesiąc.
Powiedziałem mu że jeżeli nie zapłaci do umówionego terminu reszty pieniędzy to będzie się musiał wyprowadzić. Chłopak oczywiście nie zapłacił. Do tego jak wychodził z domu to potrafił wrócić na drugi dzień. W końcu go spotkałem i powiedziałem że ma się natychmiast wyprowadzić. Powiedział że idzie się spotkać z ojcem w sprawie transportu i będzie za 1h... wrócił po 10h w nocy. Od razu mówię mu żeby zabierał swoje rzeczy i się wynosił. On mnie błaga żeby mógł przenocować. Wali od niego browarem (a ponoć nie ma kasy). Ja się nie zgadzam i mówię że jeżeli nie zabierze swoich rzeczy to wystawię je na za drzwi. Koleś idzie załatwić sobie jakiś plecak i... nie wraca. Na następny dzień wkurzony pakuję wszystkie jego rzeczy do reklamówek i dzwonie do niego żeby po nie przyszedł albo wszystko dam pod śmietnik. Mówi że zaraz będzie. Oczywiście się nie zjawia i do tego wyłącza telefon. Na necie znajduję nr do jego matki (też wynajmuje mieszkanie w tym samym mieście... dziwne że nie własnemu synowi) ale ona mówi że nie chce mieć z tą sprawą nic wspólnego.
Zacząłem się zastanawiać czy mogę pozbyć się jego rzeczy bez żadnych konsekwencji prawnych. Dzwoniłem na policję byłem u Rzecznika Praw Obywatelskich i nasze piękne polskie prawo w takiej sytuacji stoi murem za... lokatorem. W takiej sytuacji miałem dwa wyjścia: przechowywać jego rzeczy do momentu aż łaskawie się po nie zgłosi (CHORE) lub założyć depozyt sądowy i pozbyć się problemu (założenie depozytu 100zł + comiesięczna opłata nie wiem jaka aż chłopak odbierze rzeczy). Żadne z tych rozwiązań mi nie pasowało więc jeszcze raz zadzwoniłem do matki chłopaka. Okazało się że jest tam mój "lokator". Porozmawiałem z nią jeszcze raz i na moje szczęście następnego dnia przyjechała po jego rzeczy.
Cała ta chora sytuacja trwała ok 10 dni.
o
obserwator
Dlaczego mamy takie przepisy aby lokator mogl sobie pozwolic na nie placenie czynszu, gdyz politycy potrzebuja wyborczego miesa, w innym przypadku, kazdy potencjalny wyborca zadal by od politykow dostatecznej ilosci mieszkan.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska