https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lokomotywownia Pesy jest w opłakanym stanie, ale przeżyje przeprowadzkę. Jak to możliwe?

agad
Parowozownia z połowy XIX wieku. Należy do Pesy. To zniszczony, ale unikatowy obiekt związany z królewską koleją wschodnią. Są tylko trzy takie w Polsce i sześć w Europie.
Parowozownia z połowy XIX wieku. Należy do Pesy. To zniszczony, ale unikatowy obiekt związany z królewską koleją wschodnią. Są tylko trzy takie w Polsce i sześć w Europie. Jarosław Pruss
Nie milkną kontrowersje wokół budowy hali Pesy w miejscu ważnego zabytku.

Regionalna posłanka pyta ministra kultury: nie można było inaczej, co pan teraz proponuje? Czy w ogóle da się przenieść zabytek w inne miejsce? W jakim stanie? - pyta zaś wielu mieszkańców Bydgoszczy.

To reakcja na propozycję prezydenta Bydgoszczy, by pogodzić interes biznesowy, czyli budowę nowoczesnej hali i zatrudnienie w niej 300 osób, z historycznym.

- Nie ma powodu do niepokoju, takie metody stosuje się w nowoczesnym konserwatorstwie na całym świecie - komentuje Maciej Obremski, historyk sztuki, były wojewódzki konserwator zabytków.

Kawałeczek po kawałeczku i na folię

W swojej karierze "przenosił" m.in. kościół z 1700 roku, a obecnie uczestniczy w przeprowadzce obiektu przemysłowego z końca XIX wieku na warszawskiej Pradze - również w tym miejscu ma powstać ważna dla miasta inwestycja.

- Transfer drewnianego kościoła św. Barbary w Swornychgaciach odbył się na specjalnych foliach dużymi samochodami. Poprzedziła go inwentaryzacja rysunkowa, dokumentacja fotograficzna, zabezpieczenie elementów drewnianych chemią konserwatorską, która wzmocniła ich struktury. Rozebraliśmy kościół na drobne kawałki, a później złożyliśmy na nowo - wspomina Obremski.

Twierdzi, że w przypadku parowozowni Pesy będzie jednak dużo prościej, ponieważ to w większości metalowe elementy, a one są łatwiejsze w demontażu i montażu: - Oczywiście zniszczone fragmenty i tak trzeba będzie odrestaurować na podstawie dokumentacji projektowej.

Według Obremskiego to cenny obiekt. Trafił na listę zabytków nagle, ale był to tzw. wpis interwencyjny. Może do niego dojść, gdy istnieje zagrożenie, że zostanie zniszczony.

Decyzja konserwatora: słuszna czy nie?

Maciej Obremski nie chce jednak mówić o kosztach przeniesienia parowozowni w inne miejsce i jej odbudowy. Podobnie jak Sambor Gawiński, obecny wojewódzki konserwator zabytków. Nie wiadomo jeszcze, gdzie ona ostatecznie trafi.

- Prezydent zadeklarował pomoc w jej alternatywnej lokalizacji - przypomina Marta Stachowiak, rzeczniczka Rafała Bruskiego. - O szczegółach będzie rozmawiał bezpośrednio z Tomaszem Zaboklickim, prezesem Pesy.

Ciekawe, kto za to zapłaci: Pesa czy miasto? Obie strony na razie nie podejmują tematu. Natomiast problem finansowy oficjalnie zauważa już Iwona Kozłowska, posłanka PO z naszego regionu. Pisze do ministra kultury i dziedzictwa narodowego.

Pyta Bogdana Zdrojewskiego, czy istnieje możliwość pozyskania funduszy z ministerstwa na przemysłowe zagospodarowanie budynku lub jego przeniesienie w inne miejsce.

Ma także wątpliwości, czy decyzja wojewódzkiego konserwatora zabytków, który w trybie pilnym wpisał obiekt na listę zabytków, jest uzasadniona. Argumentuje, że nie była poprzedzona oględzinami budynku i nie zachowano terminów administracyjnych. Chce wiedzieć, co ministerstwo zaproponuje, by rozwiązać problem.
- Inwestycja Pesy da, najważniejsze w obecnej sytuacji gospodarczej, nowe miejsca pracy - podkreśla Iwona Kozłowska z PO.

Jeszcze nie ma odpowiedzi na pismo posłanki. My również zadaliśmy pytania ministrowi Bogdanowi Zdrojewskiemu, ale, jak dotąd, nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Michał76
Ja nie rozumiem tłumaczenia PESY. Niby nic w tej parowozowni nie moą montować bo nowoczesne np. Elfy się nie mieszczą. Ale doskonale zmieszczą się tam Swingi, Fokstroty czy Twisty, które właśnie tam można by składać. I co na to PESA?
Ł
Łukasz1
Pani Kozłowska i Pan Bruski dziwią się, że konserwator wojewódzki podejmuje takie decyzje ? Na tym polega jego praca i za to odpowiada przed prawem. Tak samo, określone obowiązki ma prezydent, czy poseł. Konserwator, musi zadbać odpowiednio o zabytek na swoim terenie, a to, że sytuacja jest w konflikcie ze stworzeniem miejsc pracy, to już inny problem. Poza tym, jak Pesa zagwarantuje, że faktycznie powstanie 300 miejsc pracy ? Mówić każdy sobie może.
B
BYLU
Priorytet, to nowe miejsca pracy /nie 300 a 500/ dla bydgoszczan, co do tego nie ma najmniejszej wątpliwości. Po za tym wystarczy  dobra wola ze strony min. Zdrojewskiego /takowa jest po stronie miasta i PESY/ i parowozownię, jak się okazuje, można spokojnie przenieść w inne miejsce, tym bardziej, że już tak uczyniono z o wiele bardziej "kruchymi" obiektami.  Przeniesienie parowozowni spowoduje też, że ten obiekt po prostu będzie mógł być odrestaurowany de facto, współnymi siłami ministerstwa, miasta i firmy.  W przeciwnym wypadku będzie niszczał jak dotąt, aż się rozpadnie, a dodatkowo bydgoszczanie stracą 500  nowych miejsc pracy. Dzisiaj gdy co rusz słyszymy o masowych zwolnieniach, aktualnie w bydgoskiej BELMIE, pozostawienie parowozowni w aktualnym miejscu można jedynie określić jako działanie ze szkodą dla Bydgoszczy i krzywdzące jej mieszkańców.  Nie trudno sobie też wyobrazić co w takiej sytuacji stałoby się z tą parowozownią. Zwyczajnie, z czasem rozsypałaby się i pies z kulawą nogą by jej nie pomógł. 
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska