https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Łowczy z Bydgoszczy zastrzelił roczną suczkę. Zasłania się ustawą

(iwo) [email protected] tel. 52 30 31 215
- Prezes sądu w Szubinie słusznie zauważyła, że nie może być tak, że każdy strzela sobie gdzie popadnie. Mówiła też, że ludzie traktują często zwierzęta jak członków rodziny. Tak ja traktowałam moją Mojrę. Na razie nie mam nowego psa... - powiedziała Sylwia Kumilewska.
- Prezes sądu w Szubinie słusznie zauważyła, że nie może być tak, że każdy strzela sobie gdzie popadnie. Mówiła też, że ludzie traktują często zwierzęta jak członków rodziny. Tak ja traktowałam moją Mojrę. Na razie nie mam nowego psa... - powiedziała Sylwia Kumilewska. archiwum domowe S. Kumilewskiej
Prawie dwa lata temu łowczy z Bydgoszczy zastrzelił roczną suczkę, owczarka belgijskiego, w Złotowie pod Barcinem. Sprawa się ślimaczyła. W końcu usłyszał wyrok. Ale niezmiennie uważa, że jest niewinny.

Sprawa sięga końca lipca 2011 roku. Wtedy na wakacjach u Gracjany Wesołowskiej, miłośniczki zwierząt, zwłaszcza koni, była Sylwia Kumilewska z Bełchatowa. Dziewczyna przyjechała do Złotowa z Mojrą, rasowym owczarkiem.

Zobaczyła martwą suczkę

Pod koniec pobytu koleżanki wybrały się na konną przejażdżkę do pobliskiego lasu. - Niedaleko. Widać było zabudowania złotowskie - wspominają. Wyjechały, jak twierdzą, przed godziną 19.00 Widoczność była dobra. Na chwilę wyszło słońce. - Biegła przy nas Mojra. Miała obrożę. Wjechałyśmy w młodnik. Suczka na chwilę odbiegła w stronę Noteci, za chwilę była przy nas. Cieszyła się, bo za chwilę znów odbiegła i wtedy już nie wróciła. My cały czas siedziałyśmy na koniach. Pies biegał wokół nas - opowiadały dziewczyny reporterowi "Pomorskiej“ krótko po zdarzeniu.

Gdy znalazły się w młodniku, usłyszały strzał. - Konie się spłoszyły - wspominają. - Za chwilę był drugi - opowiadają.

Sylwia zeskoczyła z konia i zaczęła biec w kierunku miejsca, z którego usłyszała hałas. - Znalazłam się na łące. Z przeciwnego kierunku szedł mężczyzna. Zobaczyłam moją martwą suczkę. Dostała w okolice łopatki. Zalała się krwią. To była gruba broń - sztucer myśliwski, jak na dzika.

"No to nie masz psa“ - zapamiętała takie słowa.

- Strzelać do młodego psa, który nie wykazał się agresją? - dziewczyny nie mogły uwierzyć.

Przeczytaj również: Łowczy z Bydgoszczy zastrzelił roczną suczkę. - Nie mam winy - mówi

Mówił, że "nie jest duchem świętym"

- Winny nie jestem ja, tylko te panie - od początku utrzymywał Henryk P. To on zastrzelił psa.
Najpierw myślał, że to dzik. Później, że jednak pies, który gonił sarnę.

Gdy rozmawialiśmy z Henrykiem P. pod koniec lipca 2011 roku, tak m.in. się wypowiedział: - Ja nie jestem duchem świętym, rasa była nie do rozpoznania, bo pies był brudny, biegał w chaszczach. Drugi raz, będąc w takiej samej sytuacji, podjąłbym taką samą decyzję.

- Pies został zlikwidowany zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt. Wszystkie przesłanki zostały spełnione. Był bez opieki i wykazywał oznaki zdziczenia - stwierdził.

Sprawa trafiła do sądu w Szubinie. Ślimaczyła się.

Gdy zapadł pierwszy wyrok (25.01.2012 r), łowczy się od niego odwołał, podobnie zresztą jak i właścicielka zastrzelonego psa.

I temat wrócił do ponownego rozpatrzenia. Tym razem jednak kwestią zajęła się sędzia Ewa Sozańska - Walczak, prezes Sądu Rejonowego w Szubinie.

Z informacji od pokrzywdzonej Sylwii Kumilewskiej wiemy, że 25 marca 2013 roku zapadł wyrok. Potwierdziła to prezes Sozańska. - Ale jest nieprawomocny. Niewykluczone, że łowczy się od niego odwoła.

- Henryk P. usłyszał karę: pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, 2 tys. złotych grzywny na rzecz OTOZ Animals oraz pokrycie kosztów sądowych - dowiedzieliśmy się od pokrzywdzonej.

Zobacz też: Rasowy pies wyglądał jak wioskowy kundel? Łowczy z Bydgoszczy zabił pod Barcinem

- Obrońcy oskarżonego do końca domagali się uniewinnienia. Tymczasem sędzia sprawiedliwie potraktowała oskarżonego. Była bardzo rzetelna i bardzo wnikliwie zapoznała z aktami sprawy, sprawdzała wszelkie możliwe dokumenty. Łącznie z bilingami sprzed kilku lat, gdy jeden z myśliwych stwierdził, że nie pierwszy raz łowczemu wytyka się taki czyn - opowiadają Wesołowska i Kumilewska.

Zdaniem uczestniczek zajścia w Złotowie, nie ma dowodów, że na miejscu była sarna, którą rzekomo miałby gonić pies. - Zeznania świadków, którzy próbowali bronić Henryka P., się nie "zgrywały“. Sędzia bardzo słusznie, naszym zdaniem, zauważyła, że nie może być tak, że każdy sobie strzela gdzie popadnie. Tym bardziej nie można strzelać do psa, który odbiegł na chwilę od właściciela. Doceniamy, że zwróciła także uwagę na fakt, że ludzie często traktują zwierzęta jak członków rodziny i ból po ich utracie jest porównywalny. Cieszy nas, że wyrok jest surowszy od poprzedniego oraz to, że pan P. poniesie zasłużoną karę za popełnione przestępstwo. Zresztą zaostrzyły się przepisy dotyczące ochrony zwierząt, ale proceder ich bezprawnego zabijania nadal trwa.

- Jeśli wyrok będzie utrzymany w mocy, okaże się na swój sposób przełomowy w kwestii łamania przepisów ustawy o ochronie zwierząt. I stanie się, mam nadzieję, wymowną przestrogą dla innych z premedytacją strzelających do psów czy kotów, które posiadają dom i kochających ich właścicieli.

Jak mur nie do przebicia

Na rozprawy dotyczące zastrzelenia psa w Złotowie przybyła spora grupa świadków. Wielu z nich związanych jest bezpośrednio z kołem "Złoty Róg“. - Zastrzelenie mojego psa to wierzchołek góry lodowej - komentuje Kumilewska.

- Powychodziły przy okazji inne sprawy. Koło jest wyraźnie podzielone na zwolenników i przeciwników łowczego. Jednak coraz głośniej w tym środowisku padają komentarze - w nawiązaniu choćby do wydarzenia w Złotowie - o hańbie dla związku i wykluczeniu z koła - mówi Sylwia Kumilewska, a Gracjana Wesołowska dodaje: - Do tej pory moja koleżanka nie usłyszała od tego pana przepraszam.

- Domagam się pozbawienia Henryka P. prawa do posiadania broni i polowań - uściśla Kumilewska, dodając także: - Poza sprawą w sądzie powszechnym równolegle całym zdarzeniem zajmował się PZŁ. Nie sądziłam, że napotkam na tyle trudności i - jak sądzę - niechęci w doprowadzeniu sprawy do końca. Nikt nie wyciągnął dotychczas konsekwencji z postępowania pana P., mimo naruszania przez niego prawa łowieckiego i zasad etyki łowieckiej.

- Po obszernej korespondencji sprawa ostatecznie trafiła do ORD w Toruniu, który wszczął postępowanie dyscyplinarne wobec Henryka P.

- Sąd łowiecki natomiast, w październiku 2012 r., wydał postanowienie o wstrzymaniu swojej decyzji do czasu rozstrzygnięcia przez sąd powszechny. Na bazie moich doświadczeń mogę dziś skomentować, że struktury PZŁ są jak mur nie do przebicia...

Oskarżony o zabicie psa w Złotowie niezmiennie uważa, że jest niewinny.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 43

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość

Trzeba zlikwidować ustawę PRAWO ŁOWIECKIE! 

W to miejsce musi powstać całkowicie inna ustawa, która by regulowała sprawy ochrony i zachowania wszystkich żyjących dziko zwierząt.

 

Polski Związek Łowiecki jest to twór komunistyczny, relikt który nie chroni dostatecznie dziko żyjących zwierząt.

 

Widziałem kilka razy wypuszczane bażanty z klatek do których myśliwi strzelali.

 

Dziko żyjące zwierzęta są dobrem narodowym i nie może nimi gospodarować STOWARZYSZENIE jakim jest PZŁ! Tam często są ludzie z przypadku wybrani nie mający żadnej wiedzy o ochronie dziko żyjącej fauny.

 

Sam jestem leśniczym i myśliwym. Żenująca jest wiedza większości myśliwych o gospodarowaniu, biologii, ochronie dziko żyjących zwierząt. 

 

Prawo i Sprawiedliwość po dojściu do władzy natychmiast zmieni ustawy dotyczące dziko żyjących zwierząt.

H
Hubert

WYJAŚNIENIE
:

Gdy ten pies biegnąc po lesie i łące podbiegł do tygodniowego zająca to zastawił przy nim swój zapach(drapieżcy) . Mama zajączka nie przyjdzie już go nakarmić. Zajączek ginie z głodu.

Na  tym spacerku mogło tak się zdażyć np.2-3 razy.

Gdy po lesie biegnie pies i jego zapach(zapach drapieżcy) unosi się w powietrzu-to żadne dzikie zwierze nie czuję się dobrze i pewnie w swoim domu jakimjest las.

Stres sarny która ucieka przed psem (który z natury jest drapieżcą) jest ogromny.

Nasze domowe pieski to Drapieżcy.

Próbowałem tułmaczyć ludziom w lesie żeby te psy łapali i nie puszczali luzem jednak

brak rozumu wśród spacerowiczów jest tak ogromna że ŻADEN argument nie trafia.NIC

(Słyszałem teksty - mój piesek jest taki wspaniały i nigdy bynic takiego nie zrobił to kanapowiec i przyszedłem by się wylatał(a to 50 cm wyżeł niemiecki psi -właściciel udawał że nie wie o jego cechach łowczych dopuki mu palcem nie pokazałem jak chdzi po lesie dolnym wiatrem i zygzakiem)

Inni mówili- naszym sąsiadem jest leśniczy i nam pozwolił po lesie z psami chodzić.

SZkoda gadać

H
Hubert

PSEUDO ekolodzy

Jestem myśłiwym od 10 lat.

Myśliwi co by nie mówić to jedyna ekologiczna instytucja w tym kraju.

NIE bronie tego skur..na co zastrzelił psa. Powinien ponieść karę i powinien odczuć jakąś winę w swoim postępowaniu, ale przepis powinien być jeden.

Kto puszcza samowolnie bez nadzoru psa poza terenem zabudowanym (las to dom dzikich zwierząt) dopuszcza się PRZESTĘPSTWA.

Kara: 1 raz grzywna 2raz zabranie psa i grzywna 3ci raz Grzywna 2tyś zł na uśpienie i utylizację psa.

 

KONIEC
 

j
ja

na szczęście coraz więcej tych sku# strzela sobie w łeb,polactwo powoli samo się wybija

s
sam
"Zdaniem uczestniczek zajścia w Złotowie, nie ma dowodów, że na miejscu była sarna, którą rzekomo miałby gonić pies.(...) Sędzia bardzo słusznie, naszym zdaniem, zauważyła, że nie może być tak, że każdy sobie strzela gdzie popadnie. Tym bardziej nie można strzelać do psa, który odbiegł na chwilę od właściciela. "

Stroniczość autora jest porażająca. Od kiedy te panie, które bawiy w lesie z psem puszczonym luzem są sedziami we własnej sprawie? Jakiego dowodu by oczekiwały? Wizytówki? A co sprawdzały? Nic ponieważ zajęły się truchłem psa.

Nie jest prawdą, że każdy strzela sobie jak popadnie. Generalnie wszelkie problemy z psami w lesie są problemami tych psów, które odbiegły na chwilę od właściciela. Czasami chwila trwa 15 minut a czasami kilka tygodni.

Dobrze byłoby wziąć osoby litujące się nad pieskami do lasu i pokazać co te słodkie Maxiki, Reksie i inne cuda potrafią zrobić zwierzętom. Sprawa prosta - właściciel pilnuje psa, nie upilnuje to płaci karę...pies wyrządza szkodę - płaci jeszcze większą karę...pies w lesie - możliwość odstrzału i dodatkowo kara dla właściciela.

Pies jest drapieżnikiem czego nie chcą dostrzec bezmyślni właściciele psów. Ułożenie psa wymaga pracy nad psem a nie jazdy konnej.

Bezmyślni właściciele są zazwyczaj źródłem problemów. Pies jest ofiarą takich okoliczności. Pozwany powinien pozwać za brak nadzoru nad psem i prowadzanie psa bez należytego zabezpieczenia.
Cos mi sie wydaje ze nalezysz do tych co sie boja ze piesek pozre sarenke,dziczka na ktore ty z perfidnym chciejstwem chcesz ustrzelic.Znam wielu takich co prowadza selekcje zwierzyny wg.swojego widzimisie.
G
Gość
Jak widać zawiść rzuca się na głowę...też warto przewietrzyć...idź do lasu i humanitarnie pogoń piesi...wtedy ci przyklasnę.
G
Gość
"Zdaniem uczestniczek zajścia w Złotowie, nie ma dowodów, że na miejscu była sarna, którą rzekomo miałby gonić pies.(...) Sędzia bardzo słusznie, naszym zdaniem, zauważyła, że nie może być tak, że każdy sobie strzela gdzie popadnie. Tym bardziej nie można strzelać do psa, który odbiegł na chwilę od właściciela. "

Stroniczość autora jest porażająca. Od kiedy te panie, które bawiy w lesie z psem puszczonym luzem są sedziami we własnej sprawie? Jakiego dowodu by oczekiwały? Wizytówki? A co sprawdzały? Nic ponieważ zajęły się truchłem psa.

Nie jest prawdą, że każdy strzela sobie jak popadnie. Generalnie wszelkie problemy z psami w lesie są problemami tych psów, które odbiegły na chwilę od właściciela. Czasami chwila trwa 15 minut a czasami kilka tygodni.

Dobrze byłoby wziąć osoby litujące się nad pieskami do lasu i pokazać co te słodkie Maxiki, Reksie i inne cuda potrafią zrobić zwierzętom. Sprawa prosta - właściciel pilnuje psa, nie upilnuje to płaci karę...pies wyrządza szkodę - płaci jeszcze większą karę...pies w lesie - możliwość odstrzału i dodatkowo kara dla właściciela.

Pies jest drapieżnikiem czego nie chcą dostrzec bezmyślni właściciele psów. Ułożenie psa wymaga pracy nad psem a nie jazdy konnej.

Bezmyślni właściciele są zazwyczaj źródłem problemów. Pies jest ofiarą takich okoliczności. Pozwany powinien pozwać za brak nadzoru nad psem i prowadzanie psa bez należytego zabezpieczenia.
p
psiarczyk
Pieski z obrożami, kawałkami łańcuchów, agresywne wobec ludzi. Miłe zwierzaczki. Wstrętna sarenka biednym głodnym pieskom się należy.
m
myśiwy
Widzę że każdy ma swoje zdanie i nikt nie przejmuje się polskimi przepisami. Psa puszczać wolno po lesie nie można, jestem leśnikiem wiem jaki to problem. Idzie taka osoba z pieskiem przez las a pies biega gdzie popadnie, ale zawsze słysze że piesek jest spokojny i słuchany, dopuki nie zobaczy sarny lub zająca. Jednego psa pani z Katowic szukała tydzień po lesie, wkońcu go znaleźliśmy, pani nie znalazł to się zaszył wlesie i polował, 2 zające napewno zagryzł bo leżały przy nim. Innym razem piesek rasowy jednego pana grzybiarza pogryzł innego grzybiaża pies bez smyczy, obroży i kagańca ale pani zapewniała że taki spokojny. W takiej sytuacji i właścicielka psa jest winna i można powiedzieć że trochę myśliwy za swoją nadgorliwość.
p
pejcz
Wyrok jest słuszny i sprawiedliwy. Ten Pan ma z głowy co najmniej na dwa lata na możliwość posiadania broni myśliwskiej( i jakiejkolwiek innej ). Jeśli PZŁ byłby organizacją szanującą prawo, to tego typka by pozbył się ze swoich szeregów.
Od myśliwego, tym bardziej osoby funkcyjnej, jak łowczy, należy należy wymagać wzorowego postępowania zgodnie z prawem i jego przykładnego szanowania i przestrzegania jego zapisów.
Szkoda, że w łowiectwie nadal polują ludzie, którym pojęcie etyki myśliwskiej i przestrzeganie prawa jest obce.
Czas przewietrzyć nie tylko władze naczelne PZŁ, ale dokonać również weryfikacji na szczeblach kół łowieckich. Należy tępić takie i podobne nieuzasadnione użycie broni myśliwskiej i olbrzymią przypadkowość "bycia" myśliwym przez wielu obywateli naszego Państwa. Oni maja dostęp do broni porównywalnej z bronią snajperską. Przypadkowości dostania się takiego narzędzia do zabijania w ręce "normalnego inaczej" stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa obywateli.
Bycie myśliwym to nie przywilej i bycie ponad prawem, ale obowiązek postępowania zgodnie z prawem i statutem i normami społecznymi. "Plewy" należy odsiewać i to skutecznie.
Należy przypuszczać, że był to przypadek odosobniony. Chociaż i tak o jeden za dużo.
Tylko systematyczna kontrola lekarska oraz reakcja na najmniejsze uchybienia w przestrzeganiu prawa przez posiadaczy broni(wszelakiej) z równoczesną eliminowanie min. z myślistwa tego typu osobników, może w poważnym stopniu ograniczyć tego rodzaju przypadki.
E
Edward
najsurowszą przewidzianą karę dla takiego bandyty który uzurpuje sobie prawo do bycia panam życia i śmierci. Bezmyślne bydlę a nie etyczny myśliwy, przez takich jak on gnoi zrezygnowałem z myślistwa.

Myślę, ż powody były inne ale tutaj o nie usłyszymy zapewne....
e
eksnemrd
najsurowszą przewidzianą karę dla takiego bandyty który uzurpuje sobie prawo do bycia panam życia i śmierci. Bezmyślne bydlę a nie etyczny myśliwy, przez takich jak on gnoi zrezygnowałem z myślistwa.
E
Emil
Łatwo pisać bandyta itp. dla mnie bandyta jest ten kto wypuszcza w lesie luzem swojego pupilka którego tak kocha... a potem jest wielki płacz i obwinianie. Wyrok w tej sprawie jest dla mnie śmieszny, w sądach takie sprawy są tylko utrapieniem bo tak naprawdę sędziowie nie mają pojęcia o prawie łowieckim, zresztą w tym przypadku podstawa jest przepis z ustawy o hcronie zwierząt, a nie prawo łowieckie. Dla mnie Sędzina wydająca wyrok w tej sprawie także, nie kierowała się w tej sprawie przepisami prawa i ich ocena a raczej chyba emocjami, dlaczego a no dlatego, ze jej stwierdzenie " każdy sobie strzela gdzie popadnie" Takie stwierdzenie podważa istniejący w Polsce system prawa, a to chyba nie jest rola sadu. Po pierwsze nie każdy tylko osoby uprawnione do posiadania broni palnej myśliwskiej, uprawnienie to wydawane jest w drodze decyzji administracyjny na podstawie przepisów prawa, nie byle gdzie tylko na terenie obwodu łowieckiego, tworzonego także na podstawie przepisów prawa, na terenie którego prawo do wykonywania polowania przysługuje także na podstawie obowiązujących przepisów prawa. S art. 166 kodeksu wykroczeń stanowi, że „kto w lesie puszcza luzem psa, poza czynnościami związanymi z polowaniem, podlega karze grzywny lub nagany”.amo oddanie strzału do wałęsającego się psa także miało swoje podstawy prawne art. 33a ustawy o ochronie zwierząt (dodaję, że obecnie przepis ten nie obowiązuje) , według których musiały wystąpić łącznie następujące przesłanki:
Myśliwy musi mieć upoważnienie wydane przez zarządcę danego obwodu łowieckiego
Pies czy kot muszą być bez opieki i wykazywać odznaki zdziczenia
Pies czy kot muszą być ponad 200 m od zabudowań mieszkalnych,
Pies czy kot musi stanowić zagrożenie dla zwierząt dziko żyjących w tym łownych, a więc muszą się one znajdować w terenie, gdzie zwierzyna taka przebywa.

Sąd wydając wyrok w tej sprawie ma ocenić według posiadanych dowodów czy myśliwy podjął w danej sytuacji właściwa decyzje, anie oceniać ja na podstawie tego jak właściciel bardzo kochał swojego psa. Dodaję, że nie jestem myśliwym a prawnikiem. Takie sprawy niosą w sobie sporo emocji i ja to rozumiem ale w sądzie nie o emocje chodzi. Ponadto ani słowa w tym wspaniałym art. o przepisach
1. art. 166 kodeksu wykroczeń stanowi, że „kto w lesie puszcza luzem psa, poza czynnościami związanymi z polowaniem, podlega karze grzywny lub nagany”.

2. Art 30 ustawy i lasach czynności zabronione w lesie:
1. W lasach zabrania się:
1) zanieczyszczania gleby i wód;
2) zaśmiecania;
3) rozkopywania gruntu;
4) niszczenia grzybów oraz grzybni;
5) niszczenia lub uszkadzania drzew, krzewów lub innych roślin;
6) niszczenia urządzeń i obiektów gospodarczych, turystycznych i technicznych oraz znaków i tablic;
7) zbierania płodów runa leśnego w oznakowanych miejscach zabronionych;
8) rozgarniania i zbierania ściółki;
9) wypasu zwierząt gospodarskich;
10) biwakowania poza miejscami wyznaczonymi przez właściciela lasu lub nadleśniczego;
11) wybierania jaj i piskląt, niszczenia lęgowisk i gniazd ptasich, a także niszczenia legowisk, nor i mrowisk;
12) płoszenia, ścigania, chwytania i zabijania dziko żyjących zwierząt;
13) puszczania psów luzem;
14) hałasowania oraz używania sygnałów dźwiękowych, z wyjątkiem przypadków wymagających wszczęcia alarmu.
2. Przepisy ust. 1 pkt 3 i 5 nie dotyczą czynności związanych z gospodarką leśną, a pkt 12–14 nie dotyczą polowań.
3. W lasach oraz na terenach śródleśnych, jak również w odległości do 100 m od granicy lasu, zabrania się działań i czynności mogących wywołać niebezpieczeństwo, a w szczególności:
1) rozniecania ognia poza miejscami wyznaczonymi do tego celu przez właściciela lasu lub nadleśniczego;
2) korzystania z otwartego płomienia;
3) wypalania wierzchniej warstwy gleby i pozostałości roślinnych.
4. Przepisy ust. 3 nie dotyczą działań i czynności związanych z gospodarką leśną pod warunkiem, że czynności te nie stanowią zagrożenia pożarowego.

Pozdrawiam.
j
jerzy
Łowczy zrobił słusznie. Bezpańskie psy niszczą sarny, zające, lęgi ptaków.
F
FkQ
Smieszne.. Raz pisza(Facebook page : Poslowie przeciwko zwierzeta. Na nich nie bede glosowac) o pogryzionych przez psy sarnach a innym razem o "biednym" psie zabitym w lesie. Otoz mysliwy nie zrobil tego bez przyczyny. moze Pani Sylwia zastanowi sie dwa razy zanim wypusci do lasu nowego pieska.. Las jest domem dzikich zwierzat I powinien byc zakaz spacerkow z psami! Widzialam pol zywe zagryzione sarny. Sama zabilabym cholerne psisko ktore to zrobilo. Pewnie nie jeden wlasciciel powie ze jego pies slucha I nigdy by tego nie zrobil.. Bzdura! Pies jest psem.. Ma instynk.. Nie pomoze zadne wolanie sranie.. Trzymajcie psy z dala od lasu a na pewno nikt ich nie postrzeli. Proste. Mam nadzieje ze mysliwy obejdzie sie bez kary.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska