Henryk Pinkowski, najważniejsza osoba w kole "Złoty Róg" mówi, że działał zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt. - Zlikwidowałem, bo biegał bez opieki i wykazywał oznaki zdziczenia. Gonił sarnę. A moim obowiązkiem jest dbałość o zwierzynę łowną, która jest własnością Skarbu Państwa.
Owczarek, suczka Mojra, należał do Sylwii z Bełchatowa, która przyjechała na wakacje do koleżanki mieszkającej w Złotowie k. Barcina. - To była nasza ostatnia, konna przejażdżka po okolicznym lesie i łąkach. Wzięłyśmy psa. Biegał wokół, na chwilę się oddalał. Wpadł do stawu. Był brudny, ale szczęśliwy.
Panie usłyszały dwa strzały. Gdy dobiegły do Mojry, leżała martwa. Henryk Pinkowski: - Powiedziałem: no to pani nie ma psa. Bo psa trzeba pilnować.
Dziewczyny akcentują: - Łowczy komentował, że najpierw wydawało mu się, że to dzik. Później stwierdził, że jednak pies. W rozmowie z "Pomorską" Pinkowski podkreśla:
Popełniłem tylko jeden błąd: myślałem, że to jeden z tych burków wiejskich.
- Obserwowałem go 20 minut. Był kłusujący. Dlatego strzeliłem. Popełniłem tylko jeden błąd: myślałem, że to jeden z tych burków wiejskich. No, ale duchem świętym nie jestem, bo był cały ubrudzony, biegał po chaszczach, rasa była nie do rozpoznania.
Czytaj: Łowczy z Bydgoszczy zastrzelił roczną suczkę. - Nie mam winy - mówi
Na te słowa łapie się za głowę Czytelnik "Pomorskiej", od 30 lat członek Polskiego Związku Łowieckiego: - To co, że ubrudzony! Przecież nie zmienił sylwetki! I miał obrożę. Ten pan winien powiesić broń na kołku (H. Pinkowski poluje od 46 lat).
Łowczy "Złotego Rogu" nie ma jednak wątpliwości: - Te panie winny być ukarane. Las nie jest miejscem zabawy dla psów. Można z nimi iść, ale ze smyczy nie spuszczamy!
Czytelnik "Pomorskiej" związany z PZŁ: - Trzeba mieć tę żyłkę myśliwską, by wiedzieć, że pies biegał, bo na chwilę zgłupiał albo się zagubił. Nie można strzelać do wszystkiego, co się rusza. A jeśli się palec zgina, musi być wiadomo, do czego celujemy. Sprawa przynosi wstyd związkowi.
Wrze też na portalu pomorska.pl. Internauta podpisujący się 1968new: Co to za myśliwy, który nie odróżnia psa od dzika! A tłumaczenie dotyczące rasy czy jej braku? Według tego pana "wiejskie burki" nie zasługują, by żyć. Inny, whyduck: Bardzo dobrze! Tłuc bestie! Zdziczałe psy i koty to największe szkodniki. Pożerają przeważnie młode i bezbronne zające, sarny, ptaki, wyjadają jaja z gniazd. Myśliwemu gratuluję czystego strzału! Tak trzymać! Darz bór!
Najwięcej jest jednak głosów krytycznych: (colo) ... Prowadzicie gospodarkę łowiecką? Jesteście zwykłymi mordercami zwierząt! Zabijacie dla zaspokojenia własnych instynktów, a nie dla równowagi przyrody.
Henryk Pinkowski: - Mnie jest żal każdego zwierzęcia, które zabiję. Ale wykonuję obowiązki.
Gracjana Wesołowska ze Złotowa: - Ten pies to był Sylwii największy przyjaciel. Zdjęłyśmy obrożę. Na pamiątkę.
Policja w Żninie prowadzi dochodzenie. - Są dwie wersje tego zdarzenia - mówi rzecznik prasowy Krzysztof Jaźwiński. (iwo)