Anna Wiśniewska jest kierownikiem Działu Dydaktyki UMK od stycznia. Zastąpiła na tym stanowisku Barbarę Mikulską, która została zastępcą kanclerza ds. dydaktyki.
W gąszczu przepisów
Pani Ania z wykształcenia jest prawniczką - studia na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika skończyła w 2000 roku.
- Prawo to był mój świadomy wybór, dyktowany młodzieńczym wyobrażeniem tego zawodu. Życie to zweryfikowało - mówi.
Pracę magisterską pisała w katedrze prawa cywilnego, a po ukończeniu studiów pracowała w kancelariach, gdzie zajmowała się m.in. niezbyt przyjemnymi sprawami windykacji.
W 2003 roku wróciła na UMK, ale już w innych charakterze.
Została zatrudniona w Centrum Studiów Europejskich, a potem przeszła do Działu Dydaktyki. Tu mogła wykorzystać swoją wiedzę zdobytą podczas studiów.
Znajomość prawa i umiejętność jego interpretacji w gąszczu zmieniających się przepisów okazała się atutem. Pani Ania zajmowała się kwestiami akredytacji kierunków studiów i pracami związanymi z tworzeniem nowych kierunków. Warto przy okazji dodać, że żaden z ponad 60 kierunków prowadzonych przez UMK nie ma oceny negatywnej. Spośród ponad połowy tych, które zdobyły pozytywną, dwa są wyróżniające się: astronomia i edukacja artystyczna.
Stres na basenie
Pani Ania mówi, że momenty stresujące zdarzają się w każdej pracy, ale ona bardzo dobrze czuje się na nowym stanowisku. Ma swoje zdanie, ale jest otwarta na argumenty i potrafi je pod ich wpływem zmienić. Jej zdaniem na uniwersytecie trzeba wypracować kompromis między, niekiedy, różnymi spojrzeniami praktyków i administracji.
Zmęczenie odreagowuje na basenie, ponieważ uwielbiam pływać. - Mam do niego niedaleko, więc chętnie z tego korzystam, staram się na nim bywać raz, dwa razy w tygodniu - mówi.
Uwielbia też podróże. Zwłaszcza Egipt, do którego wraca regularnie. - Ostatnio byłam w nim trzy lata temu i w tym roku też jadę - cieszy się na myśl, że ponownie go zobaczy. - Od bardzo dawna pasjonuje się historią starożytnego Egiptu - wyjaśnia swoją miłość do tego kraju. Nie lubi leżeć godzinami na plażach, trochę się poopala, popływa i już rusza na zwiedzanie.
Bo pani Ania lubi żyć aktywnie, choć zdradza, że w weekend chętnie odsypia. Na takie leniwe, błogie przedpołudnie, z powolnym wstawaniem, czasem lubi sobie pozwolić.