Po wygłoszeniu oświadczenia prokurator Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Mikołaj Przybył wyprosił dziennikarzy, mówiąc, że muszą dać mu odetchnąć (miał jeszcze odpowiadać na pytania). Gdy przedstawiciele mediów czekali na korytarzu, usłyszeli strzał.
Jak pisze Dziennik.pl, początkowo myśleli, że upadła jedna z kamer. Ci, którzy byli najbliżej, wbiegli do pokoju. - Zobaczyłem, że za biurkiem leży prokurator, myślałem, że zemdlał. Kiedy podszedłem, zobaczyłem, że ma zakrwawioną głowę, chwilę później zauważyłem broń. Próbowałem mu pomóc i prosiłem o pomoc operatorów kamer, ale oni tylko filmowali - powiedział PAP Łukasz Cieśla z "Głosu Wielkopolskiego".
W Internecie aż huczy. Na udostępnionych już filmach widać wchodzących (po strzale) do pokoju dziennikarzy. Widać, jak jeden z mężczyzn chwyta kamerę i zbliża się do biura, przy którym leżał ranny prokurator.
Czytaj e-wydanie »