Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz z Bydgoszczy walczy o córkę. "Poruszę niebo i ziemię, żeby być normalnym tatą"

Katarzyna Piojda
Katarzyna Piojda
Pan Łukasz walczy o to, by móc być tatą dla swojej córki.
Pan Łukasz walczy o to, by móc być tatą dla swojej córki. Nadesłane
- Córki nie widziałem ponad rok, bo jej mama skutecznie utrudnia mi kontakty. Dla prawie wszystkich to normalne. Dla mnie nie – uważa pan Łukasz. - Bitwę o córkę wygrałem nawet w Strasburgu, ale u nas walka trwa.

Łukasz z Bydgoszczy walczy o córkę

Mieszkaniec Bydgoszczy od lat walczy o swoje prawa do córki. - Związek mamy Paulinki i mój trwał 3,5 roku, nie byliśmy małżeństwem – zaczyna pan Łukasz. - Rozstaliśmy się, gdy mała miała 2 lata.

Koniec związku zwiastował początek problemów. - Była partnerka utrudniała mi spotkania z dzieckiem. Wymówki miała różne. A to mała przeziębiona, a to przemęczona. Sprawa trafiła do sądu. Ten ustalił, że z córką będę spędzał co 2. weekend i 2 dni robocze w miesiącu. Mama Paulinki nie przestrzegała wyroku.

Tata kontra Polska: proces przed ETPC w Strasburgu

Sytuacja pogarszała się z roku na rok. Akcji było mnóstwo. Mężczyzna opisuje jedną z nich. - Posiadając pełne prawa rodzicielskie, nie mając w żaden sposób ograniczonych czy zakazanych kontaktów przez sąd, nie mogłem odebrać córki nawet ze szkoły – wspomina pan Łukasz. - Na moje wezwanie przyjechała policja. 2 godziny stałem wtedy przed szkołą. Na mrozie, z prezentem w ręku. Policja nie podjęła działań. Uznała jedynie postępowania dyrektora szkoły za nieprawidłowe.

Zdesperowany ojciec interweniował w sądzie, u Rzecznika Praw Obywatelskich, Rzecznika Praw Dziecka. Zainteresował tematem nawet Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. - I wygrałem proces, który wniosłem przeciw państwu polskiemu – przyznaje czytelnik. - Tytułem odszkodowania dostałem od naszego rządu 15 tysięcy złotych. Żadne pieniądze nie zrekompensują mi strat przez to, że nie mogłem widzieć się z własnym dzieckiem.

Absurd polegał na tym, że obcy mężczyzna miał większe prawa do mojego dziecka niż ja

Była partnerka pana Łukasza stworzyła nowy związek. - Wzięli ślub. Razem wychowywali moje dziecko. Potem urodziło im się wspólne – kontynuuje bydgoszczanin. - Absurd polegał na tym, że obcy mężczyzna miał większe prawa do mojego dziecka niż ja.

Koniec związku

Małżeństwo się rozpadło. - To znaczy: na razie formalnie są żoną i mężem, ponieważ rozwód jest w toku – opowiada pan Łukasz. - Historia potoczyła się podobnie. Były-niebyły mąż mojej ekspartnerki przekonał się, jaka jest jego była-niebyła żona. Tak samo utrudniała mu kontakty z dzieckiem mimo tego, że u nich sąd zdecydował o opiece naprzemiennej. Ich dziecko miało tydzień mieszkać z mamą, tydzień z tatą.

Sytuacja się zmieniła. - Nie u mnie, tylko u jeszcze aktualnego męża mojej byłej partnerki – precyzuje nasz rozmówca. - Wniósł sprawę do sądu. Ten natomiast stwierdził, że jeśli żona nadal nie będzie pozwalała mu opiekować się dzieckiem, to za każdy dzień niewykonania postanowienia, będzie otrzymywała 150 zł kary. Tylko z tego powodu ich kontakty z córką są teraz realizowane tak, jak powinny być. Moje - w dalszym ciągu nie. Sąd nie zrobił nic w mojej sprawie.

Sąd: „Zebrany materiał badawczy wskazuje, że nieformalny związek rodziców małoletniej przebiegał konfliktowo, odznaczał się niską stabilnością. Strony nie nawiązały głębokich więzi, były mało dojrzałe do pełnienia ról partnerskich oraz rodzicielskich. Nie potrafiły się porozumieć na wskazanych płaszczyznach (…). Od 2011 roku sąd wydał kilkanaście postanowień w zakresie kontaktów ojca z Pauliną. W październiku 2011 roku strony potrafiły jeszcze dojść do porozumienia w zakresie kontaktów. Konflikty pomiędzy rodzicami, wraz z upływem czasu, przybierały jednak na sile. Kolejne postanowienia w zakresie kontaktów nie były i nie są satysfakcjonujące dla stron”.

Protest przy samochodzie

Ojciec posunął się do desperackiego kroku. - Przez 3 tygodnie protestowałem pod Sądem Rejonowym przy ul. Grudziądzkiej w Bydgoszczy przeciwko gwałceniu praw mojej córki do wychowania przez dwoje rodziców, które to prawo sąd od lat regularnie narusza.

Ojciec obkleił auto plakatami. Na samochodzie pojawiły się m.in. hasła „Sąd niszczy dzieci” lub „Fabryka sierot w Bydgoszczy”. - Skończyło się na tym, że prokurator zabrał mi samochód i wszczął postępowanie za obrazę sądu. A przecież nie łamałem przepisów.

Biegły sądowy mówi o nieprawidłowych relacjach z rodzicami, które spełniają kryteria syndromu Gardnera, a więc procesu alienacji rodzicielskiej.

Strajk głodowy

Tata rozpoczął strajk głodowy jako protest przeciwko krzywdzeniu swojego dziecka. Prawie nic nie wskórał. - Dostałem jedynie z sądu informację, że mogę widywać się z małą 2 godziny tygodniowo, ale nie mogę nigdzie jej zabierać.

Wiosną 2019 roku w sprawie interweniował do bydgoskiego sądu Paweł Skutecki, ówczesny poseł. Podkreślał: - Córka stron praktycznie od 5 lat nie została zabrana ani razu do domu taty (czyli swojego własnego, w którym wychowała się od narodzin), czy chociażby na spacer, plac zabaw, etc. Jak dziecko ma nawiązać więź z ojcem, spotykając się w tak krótkim czasie, w obcym miejscu, otoczone nieznajomymi ludźmi?

Nie widziałem córki od maja zeszłego roku. Może dla sądu i innych jest to normalne. Dla mnie nie.

Ojciec Paulinki zaznacza: - Latem 2019 roku sędzia ograniczył mi kontakty z dzieckiem, pozbawił mnie praw rodzicielskich. Argumentował to w ten sposób, że wykorzystuję dziecko do walki z system sądownictwa. Odebrał mi prawo bycia tatą, pomimo przesłanek ku temu, żeby to matce dziecka odebrać prawa. Nie widziałem córki od maja zeszłego roku. Może dla sądu i innych jest to normalne. Dla mnie nie.

Zmowa pierwszych mężów

Obaj byli partnerzy kobiety zaczęli niedawno współpracować. - To coś, jak zmowa pierwszych żon, ale w męskim wydaniu – wyjaśnia żartobliwie pan Łukasz, choć do śmiechu mu nie jest.

Następnie: - Była partnerka, po rozstaniu z mężem, wyprowadziła się z dziećmi z miasta. Mieszkała przez parę miesięcy u kolejnego przyjaciela. Nie widzieliśmy przez ten czas naszych dzieci. Gdy zerwała z przyjacielem, wróciła z małymi do Bydgoszczy. Jej były-niebyły mąż może znowu widywać swoje dziecko. Ja nadal nie mogę spotykać się z moim.

Pojawił się nowy fakt. - Moja była partnerka i zarazem prawie była żona mojego kolegi otrzymała zarzut w sprawie podejrzenia znęcania się nad swoimi dziećmi – dopowiada bydgoszczanin. - Ona je nastawia przeciw nam. Moja córka wcześniej chciała ze mną spędzać czas. Po namowie matki, w ciągu 3 godzin, zmieniła się nie do poznania. Na mój widok uciekała, płakała.

Kartki pocztowe

Próbowaliśmy skontaktować się z kobietą. Nie odebrała telefonu. Wysłaliśmy więc sms-a z prośbą o kontakt. W odpowiedzi wspomina o możliwości pociągnięcia do odpowiedzialności prawnej. Pisze też tak: „Zapraszam za to na strony Mamy mówią dość. Wiele kobiet, mam, dbających o dziecko w Polsce mówi: dość”.

- Też mam dość – zaznacza pan Łukasz. - Dostarczam kolejne zaświadczenia i dowody procesowe. I nic. Zgodnie z zaleceniami sądu, byłem badany przez 15 psychologów. Może nawet więcej. Niedawno sąd po raz kolejny raz zmienił postanowienie dotyczące tzw. kontaktów terapeutycznych między moją córką i mną.

Mają one odbywać się w neutralnym dla dziewczynki i ojca miejscu, w obecności psychologa. - Sąd polecił mi też, żebym w dobie koronawirusa kontaktował się z córką, pisząc do niej m.in. listy i kartki pocztowe.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zmiany w rządzie. Donald Tusk przedstawił nowych ministrów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska