Matka i ojciec dzieci, przypomnijmy, rozstali się 1,5 miesiąca temu. Kobieta z córką i synem wróciła do Bydgoszczy, a ojciec dzieci został w domu pod stolicą.
W poniedziałek na bydgoskich Wyżynach doszło do porwania rodzicielskiego. Gdy mama była w pracy, dziadek poszedł z wnukami do sklepu.
- Został zaczepiony przez nieznanych mu mężczyzn. Poprosili go o użyczenie zapalniczki, żeby zapalić papierosy - opowiada wujek dzieci ze strony mamy. - Nagle usłyszał krzyk obojga dzieci i zauważył mężczyznę wrzucającego rodzeństwo do samochodu. Sprawcy odjechali. Moja siostrzenica i siostrzeniec zostali porwani na zlecenie ich ojca.
Przeczytaj także: Porwane dzieci w Bydgoszczy. 6-letnia dziewczynka i 7-letni chłopiec wywiezieni przez czterech mężczyzn? [/a
]
Zdaniem rodziny od strony matki, policja i sąd działają opieszale. - Dziadek dopiero w czwartek został przesłuchany. Złożyłem skargę na postępowanie policji, ponieważ nie zrobiła nic w celu odzyskania dzieci i ujęcia sprawców - informuje wujek.
Krewny dzieci dodaje: - Moja siostra na długo przed porwaniem zorientowała się, że ktoś ją śledzi. Nieznana osoba fotografowała ją z dziećmi. Sprawa została zgłoszona również na Komisariacie Policji Bydgoszcz-Wyżyny. Patrol wylegitymował osobę. Sytuacja się nie zmieniła. Auto przez kolejne dni i tak stało pod domem i śledziło matkę dzieci. Szpiegowanie trwało do momentu porwania malców przez nieznanych sprawców.
Wczoraj skontaktował się z nami detektyw reprezentujący ojca. - To ja, na zlecenie mojego klienta, obserwowałem dzieci tego państwa - przyznaje detektyw z Warszawy.
Przedstawia inną wersję wydarzeń z poniedziałku niż tą, którą podaje rodzina od strony mamy. - Nie było żadnych czterech facetów, którzy siłą dziadkowi odebrali dzieci. Tata sam pojechał po córkę i syna. Staliśmy z boku i wszystko widzieliśmy. Fakt, zabrał je na ulicy, spod sklepu, ale od razu powiadomił policję, dokąd jedzie z dziećmi.
Najpierw cała trójka zatrzymała się w hotelu w Toruniu. - Ojciec nakarmił dzieci, dał inne ubrania. Kolejne 2 dni spędzili na Mazurach. Teraz są już w swoim domu pod Warszawą. Dzieci są całe, zdrowe i szczęśliwe - mówi detektyw. Na potwierdzenie słów pokazuje zdjęcia. Widać roześmianą dziewczynkę i chłopca. Bawią się, wygłupiają, jedzą, zajmują kotkiem, śpią.
Wujek ze strony mamy twierdzi, że ich ojciec po wyprowadzce malców do Bydgoszczy mógł je widywać tak często, jak tylko chciał.
- Nieprawda. Była partnerka skutecznie mu to utrudniała - uważa detektyw. - W ciągu 1,5 miesiąca tata widział się z dziećmi tylko 2 razy. W tym ten 2. raz w niedzielę, dzień przed zajściem.
Rodzina mamy mówi, że nie wie, gdzie teraz przebywają dzieci. - Wie, bo ojciec wysyła mamie m.in. ich zdjęcia - wyjaśnia detektyw.
Czytaj również: [a]https://pomorska.pl/firma-detektywistyczna-dzieci-maja-sie-dobrze-sa-z-tata-w-toruniu-nic-im-nie-zagraza/ar/c1-14251473
Po naszych artykułach o rodzicielskim porwaniu pojawiło się mnóstwo komentarzy. Oto wybrane:
Agnieszka: - Nieważne, kto ma tu rację, ojciec, czy matka. Takich rzeczy nie robi się własnym dzieciom! Jeszcze co musiał czuć ten biedny dziadek, który miał je pod opieką.
Sebastian: - Jak sądzę, wcześniej dzieci zostały wywiezione przez drugiego rodzica z ich środowiska, gdzie żyły przez kilka lat... Matka wywiozła dzieci do Bydgoszczy, a tata zabrał je tam, gdzie mieszkały wcześniej... Matka nie jest jedynym rodzicem, a ojciec nie jest tylko płatnikiem alimentów.
Ewa: - Jakim trzeba być rodzicem, żeby mieszać dzieci w swoje sprawy. Nie znam sytuacji , ale jeżeli rodzice są odpowiedzialni i dojrzali, potrafią się dogadać. Dzieci mają prawo spędzać czas z obojgiem rodziców. One kochają bezwarunkowo. Tu zdecydowanie konflikt się nasilał tak bardzo, że zdesperowany ojciec nie widział innego rozwiązania. Matki też potrafią być wredne (znam z autopsji).
Gość: - Nie wiadomo, czemu matka się wyprowadziła od ojca. Ona chciała dobrze dla dzieci i chciała na nowo zorganizować im życie, a on wtargnął w ten ich nowy porządek i wszystko rozwalił. Nie sam tata, tylko sąd decyduje, kto ma wychowywać dzieci.
Adrian: - Porwanie dziecka to tragedia. Jeszcze większą tragedią jest, gdy matka lub ojciec (najczęściej matka) ogranicza kontakt z dzieckiem. Egoizm najbardziej krzywdzi nasze dzieci.
