Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łyżka dziegciu w beczce miodu

Michał Woźniak
Gotowy dziegieć jest substancją półpłynną,  przypominającą nieco smołę. Jest jednak  znacznie szlachetniejszy.
Gotowy dziegieć jest substancją półpłynną, przypominającą nieco smołę. Jest jednak znacznie szlachetniejszy. Michał Wo?niak
O łyżce dziegciu niszczącej smak całej beczki miodu - słyszeli chyba wszyscy. Nie do niszczenia smaku stworzono jednak wonną maź, powstałą w wyniku destylacji kory brzozowej. Przed setkami lat cenioną ją niemal tak jak złoto. Dlaczego?

     Najlepiej wie o tym dr Wojciech Piotrowski, który swe dziegciarskie stanowisko umieścił w tym roku na kraalu. - Dziegieć faktycznie jest w stanie zniszczyć swą intensywną goryczą każdą słodkość. Naprawdę jednak nikt nie ma pojęcia, skąd wzięło się to przysłowie. Próbę wytłumaczenia tego podjął kiedyś doktor Czesław Sikorski - nieżyjący już archeolog, znany z wykopalisk prowadzonych na zamku diabła weneckiego. Według jego koncepcji, powiedzenie powstało w średniowieczu, kiedy w taborach wojskowych wożono również miód pitny. Być może doszło więc do sytuacji, kiedy kwatermistrz nie chciał, by rycerstwo zbyt sobie przed bitwą pofolgowało - zaprawił miód dziegciem - psując tym samym cały trunek...
     Trzy godziny destylacji
     
Dziegieć powstaje w wyniku suchej destylacji kory brzozowej, zwłaszcza zaś jej zewnętrznej warstwy, którą na wsiach zwano brzóstą. Korę darło się prostokątami z żywego drzewa, tak jednak, by drzewo nie umarło. Później korę suszono, lub też darto na małe kawałeczki i wkładano do glinianego garnka z dziurkami w dnie. Zasobnik z korą nastawiano na mniejszy już garnek w ziemi, przykrywano i obklejano gliną. Później rozpalano nad tym ognisko. Po trzech godzinach intensywnego ogrzewania rozpoczynał się proces suchej destylacji. Przy braku powietrza i wysokiej temperaturze dochodziło do skroplenia wilgotnych części kory. Ciemnobrązową maź, która spłynęła do dolnego zbiorniczka nazywamy właśnie dziegciem.
     Dobry na wszystko
     
Dziegieć miał przed wiekami bardzo szerokie zastosowanie. Był między innymi bardzo popularnym... medykamentem. - Jeszcze kilkadziesiąt lat temu nie znano lepszego środka na leczenie wszelkich dolegliwości skóry. Mówi się, że jest również jedynym skutecznym lekiem na tak trudną do usunięcia chorobę jak łuszczyca! Dziś lwią część produkcji dziegciu - oczywiście wyrabianego już w inny sposób i w znacznie mniejszej ilości odbierają firmy zajmujące się produkcją kosmetyków i farmaceutyków. Sporządzane z niego jest mydło dziegciowe, szampony, płyny do kąpieli czy maści na trudno gojące się rany.
     Przed wiekami dziegieć był również znakomitym środkiem konserwującym skóry w przemyśle garbarskim. Najdroższym towarem były wówczas skóry juchtowe - cielęce lub wołowe, które po po wygarbowaniu nasączano gorącym dziegciem. To on właśnie powodował, że skóra była elastyczna, nie przyjmowała wilgoci i nie pękała na mrozie. Przy okazji skóra nabierała też pięknego, wiśniowego koloru.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska