"List z Kaukazu" to młoda stażem restauracja z kuchnią wschodnią. Przed "Kuchennymi rewolucjami", których pierwszy etap odbył się w listopadzie, nazywała się "Baku". Lokal prowadzi 25-letni Norbert Gackowski, a szefową kuchni jest Natalia Michajłowa - Ukrainka z Odessy, która wyszła za mąż za ojca młodego przedsiębiorcy.
POLECAMY WIDEO: Śniadanie - najważniejszy posiłek dnia. Dlaczego warto jeść śniadania?
Restauracja działa na rynku 13 miesięcy, z czego aż 6 jest zamknięta fizycznie dla gości. Sprzedawanie dań tylko na wynos pogarszało jej sytuację z tygodnia na tydzień. Dlatego Norbert Gackowski zgłosił się do udziału w "Kuchennych rewolucjach". Magda Gessler z ekipą programu gościła w Toruniu pod koniec listopada. Zmieniła nazwę, wystrój lokalu w zabytkowej kamienicy przy ul. Łaziennej oraz podrasowała wschodnie menu. Właściciel mówił nam, że sam udział w rewolucjach przysporzył mu trzykrotnego wzrostu zamówień.
W sobotę (16.01), zgodnie ze scenariuszem programu, odbył się tzw. powrót. Restauratorka przybyła do restauracji, by sprawdzić efekty rewolucji. Jaki był wynik tego testu, widzowie dowiedzą się w marcu, gdy zostanie wyemitowany odcinek z udziałem "Listu z Kaukazu". Nieoczekiwany obrót sprawy przybrały jednak już w niedzielę (17.01). Przed południem restauracja zapowiedziała, że planuje otworzyć się mimo obostrzeń i zapytała w mediach społecznościowych swoich sympatyków, czy ją odwiedzą. Odzew popłynął jasny: "Otwierajcie!"
Kuchenne rewolucje w Toruniu od kuchni. Tak dziś kręcili fin...
- Jesteśmy młodą restauracją, która nie mogła porównać przychodów w miesiącach roku 2020 z analogicznymi w roku 2019. Dlatego nie załapaliśmy się na żądną tarczę: ani 6.0, ani PFR 2.0. Każdy dzień to dla nas ciężka walka. W ciągu 13 miesięcy działalności przez 6 byliśmy zamknięci w związku z pandemią. Kredyty, zobowiązania finansowe, koszty utrzymania restauracji i personelu przy zerowej pomocy państwa i zamkniętym lokalu... Dla takich młodych firm jak my, które nie mają odłożonych żadnych oszczędności i są pomijane przez rząd, to gwóźdź do trumny - podkreśla Norbert Gackowski.
"List z Kaukazu" nie zdradził jeszcze, na kiedy planuje otwarcie. Dodajmy, że jeśli to uczyni, będzie kolejnym już zbuntowanym lokalem w Toruniu. Jako pierwszy wbrew obostrzeniom otworzył się w sobotę, 16 stycznia, lokal "Smaki Indii" przy ul. Podmurnej na starówce. W ślad za nim iść zamierzają "Kawiarnia Beza" z ul. Polnej oraz "Artystyczne Bistro" z Alei Solidarności. Za każdą decyzją właściciela kryje się dramatyczna historia, w której najczęściej nie ma możliwości skorzystania z rządowej tarczy, a dodatkowe trudności pogłębiają zapaść. Policja i sanepid zapowiedziały już jednak kontrole takich miejsc i sankcje: do 500 zł mandatu za wykroczenie od funkcjonariuszy i do 30 tys. zł kary administracyjnej od sanepidu.
Po "Kuchennych rewolucjach" w Toruniu: 3 razy więcej zamówie...
WARTO WIEDZIEĆ:
- "List z Kaukazu" postawił na krymskie smaki, bo stamtąd pochodzi Natalia Michajłowa - szefowa kuchni rodem z Odessy.
- Kuchnia szybko podbiła podniebienia torunian i turystów. Lokal "Baku" zdawał się mieć przed sobą dobrą przyszłość. Jak ciepłe bułeczki sprzedawały się chaczapuri, chinkali i inne wschodnie przysmaki.
- Niestety, już w marcu ub.r., podobnie jak inne restauracje, toruński lokal musiał zamknąć drzwi. Drugi lockdown tylko go dobił.
"Smaki Indii" w Toruniu otwarte mimo zakazu! Była kontrola p...
