- Nie pójdę do wielkiego marketu na przykład po kostkę masła i coś na obiad, bo szkoda by było moich nóg - mówi Halina Kowalewska z Bydgoszczy. - Wolę iść do dyskontu. Po drodze do pracy, na Okolu, mam dwa. A w hipermarkecie jestem raz w miesiącu. No i jeszcze robię zakupy w małym sklepiku osiedlowym, ale tam wchodzę tylko po pieczywo, albo warzywa, bo muszę oszczędzać.
Czytaj też: Klient nasz... cham. Solidarność internautów po wstrząsającym liście kasjera z hipermarketu (wideo)
Sieci handlowe: Przybyło u nas 13 Biedronek
- Polski rynek jest dość nasycony sklepami wielkopo- wierzchniowymi, dlatego teraz powstawać będzie więcej dyskontów, małych supermarketów i placówek osiedlowych działających w sieci - mówi Andrzej Faliński,dyrektor Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, która skupia sieci handlowe.
Widać to także na Kujawach i Pomorzu. W minionym roku, w Bydgoszczy, Toruniu, Włocławku, Grudziądzu, Inowrocławiu i Chojnicach przybyło np. 13 Biedronek (patrz: infografika). Teraz, tylko w tych miastach, jest ich łącznie aż 67.
Inwestują także inne sieci. POLOmarket w minionym roku otwierał sklepy nie tylko w dużych ośrodkach (takich jak Bydgoszcz), ale i w małych miejscowościach (np. Brzozówka koło Torunia).
"Piotr i Paweł" w tym roku planuje otwarcie 10 placówek, w tym dwóch w Kujawsko-Pomorskiem. Tesco ma w tym województwie już około 40 tys. metrów kwadratowych sprzedaży (czyli jakieś 5-6 boisk piłkarskich), ale wciąż inwestuje. Także w mniejsze sklepy, w miejscowościach liczących od 2 tys. mieszkańców.
Czyta też: Dyskonty spożywcze. W Kujawsko-Pomorskiem mamy Biedronkę, Lidla czy Netto, będzie odzieżowy KIK!
Nasz rynek jest ewenementem w Europie. - Wciąż mamy gęstą sieć sklepów - twierdzi Faliński. - I choć liczba punktów sprzedaży (do których zalicza się też kioski i budki na bazarach) w czasie trzech ostatnich lat spadła o 20 tysięcy, to pozostało ich około 350 tysięcy!
Polacy wciąż chętnie odwiedzają małe sklepy. - Wynika to przede wszystkim z tego, że nie jesteśmy zamożni - twierdzi Faliński. - Brakuje nam pieniędzy na duże zakupy. Mieszkańcy Europy Zachodniej robią je najczęściej raz w tygodniu, Polacy o wiele rzadziej. Dlatego 70-80 procent Polaków wciąż robi codzienne zakupy w małych placówkach.
- W Polsce obowiązuje model: do dużego marketu po proszki do prania, do sklepiku po bułki czy mleko - przyznaje Michał Sikora, rzecznik Tesco. - Choć nie rezygnujemy z hipermarketów - stawiamy coraz więcej małych placówek, bliżej klientów.
Razem w sieci handlowej albo plajta
To ogromna konkurencja dla niewielkich, często rodzinnych polskich firm. - Nie przetr-wają, jeśli nie zintegrują się z innymi poprzez np. franczyzę albo grupę zakupową - uważa Faliński.
- Moje dwa sklepy - w Rojewicach i Jezuickiej Strudze - też są w sieci - mówi Jadwiga Sojka**z gm. Rojewo. - Zdecydowałam się na franczyzę. Płacę składki, więc mogę korzystać ze stałych i okresowych rabatów, szkoleń.
Jej zdaniem ci, którzy działają w pojedynkę, mogą przetrwać tylko w miejscowościach położonych daleko od miast. - Choć dziś prawie każda rodzina ma samochód i wyjazd po zakupy to nie problem.
Czytaj też: Markety. Kasjerki są dla nas wartościowymi pracownikami. To nasze stewardesy!
