Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mandaty do Europy. Czy zasłużyli na nasze głosy?

Jacek Deptuła [email protected]
Fot. sxc
Mamy trzy kujawsko-pomorskie mandaty w europarlamencie! Ale jeśli nasi posłowie zapomną o regionie, niech więcej nie liczą na głosy.

Wartości podpisanych umów:

Wartości podpisanych umów:

- Program Operacyjny dla województwa (stan z 22 maja) 392 mln zł - ok. 95 mln euro
- Program Operacyjny Kapitał Ludzki (stan z 17 maja) 291 mln zł ok. 70 mln euro
- Europejska Współpraca Terytorialna (województwo kujawsko-pomorskie): 326 tys. euro

Fundusze do 2006 roku:
Zrealizowano: 847,5 mln euro

W realizacji o wartości:
- 1,6 miliarda euro. To kwota realizowana w ramach programów krajowych: Program Operacyjny Innowacyjna Gospodarka i Program Operacyjny Infrastruktura i Środowisko.
Projekty zrealizowane i w realizacji stanowią 65 procent sumy stanowiącej wsparcie z Unii Europejskiej dla województwa kujawsko-pomorskiego.
Ale na stołecznej scenie politycznej zaczęła się kolejna walka na gombrowiczowskie gęby między dwoma gigantami - Platformą Obywatelską oraz Prawem i Sprawiedliwością. Za rok bowiem kolejna próba sił - wybory prezydenckie. I one, niestety, zafałszują rzeczywisty obraz Polski i jej gospodarki w czasach kryzysu.
Doświadczenia ostatniej kampanii wyraźnie pokazują, że obecny układ polityczny przetrwa dłużej, przynajmniej do wyborów parlamentarnych w 2011 roku. Dwie prawicowe partie będą trwać w bezproduktywnym klinczu wzajemnej nienawiści i bojkotu konkurenta. Polskie Stronnictwo Ludowe, w zależności od wiejącego wiatru, będzie za, a nawet przeciw.
Na lewej stronie sceny politycznej, mimo niezłego wyniku ostatnich wyborów, bez zmian. Nie ma lidera, sensownego programu i wizji Polski XXI wieku.
Tymczasem kadencja Parlamentu Europejskiego 2009 - 2014 będzie kluczowa dla pozycji Polski w Europie.
A po drodze, w 2011 roku, będziemy mieli polską prezydencję w Unii. Kto pierwszy będzie witał gości, które krzesło zajmie nowy (lub stary) prezydent? Będzie "polityka uśmiechów" PO czy "mocarstwowa" PiS?
Czesi ponieśli prestiżową porażkę. Nie można o tym zapominać.

Oczywiste jest, że Tadeusz Zwiefka (PO), Janusz Zemke (SLD) i Ryszard Czarnecki (PiS) nie załatwią dla województwa paru miliardów euro. Ale to oni będą najlepiej wiedzieli, do jakich funduszy unijnych się dobrać, by drogi regionu nie były wielkim, dziurawym skandalem. To ich informacje oraz mądry lobbing regionu mogą sprawić, że w 2016 roku, kiedy Toruń zostanie (oby!) Europejską Stolicą Kultury, goście wylądują na nowoczesnym bydgoskim lotnisku i drogą ekspresową dojadą do grodu Kopernika.

To Zwiefkę, Zemkego i Czarneckiego zapytamy już za rok, czy zasłużyli na nasze głosy i - warto o tym pamiętać - 35-tysięczną miesięczną pensję. Przecież nie płaci im anonimowa Europa tylko polski podatnik.

Partyjniacka ordynacja
Drugie już kujawsko-pomorskie wybory do Parlamentu Europejskiego zaczęły się kuriozalnie. To wina skomplikowanej, niemądrej, partyjniackiej ordynacji wyborczej wymyślonej przez polskich polityków. Premiuje ona "jedynki" silnych partii oraz wysoką frekwencję. Innymi słowy - najczęściej wygrywają ci, których upatrzyli sobie szefowie największych partii.

Idę o zakład, że 98 procent wyborców nie rozumie, dlaczego do Strasburga pojedzie turysta polityczny Ryszard Czarnecki z PiS, który miał o blisko 15 tysięcy głosów mniej od Marka Kolasińskiego (PO), młodego prawnika z Torunia. Jak to się mawiało za socjalizmu? Partia rzuca na trudny europejski odcinek swoich najwierniejszych ludzi.

Nic dziwnego, że partyjne centrale w Warszawie wymyślały cuda, by za wszelką cenę umieścić na pierwszych miejscach regionu głośne nazwiska, np. Zbigniewa Bońka, Marylę Rodowicz, "Papę" Golloba, Marka Borowskiego czy Janusza Dzięcioła z "Big Brothera". (To ostatnie tym razem nie chwyciło, choć Dzięcioł dostał... ponad 10 tysięcy głosów. Doprawdy, piękna kariera - od "Big Brothera", przez Sejm do Parlamentu Europejskiego).

Ale w ten sposób prezes PiS Jarosław Kaczyński wyciągnął w ostatniej chwili z cylindra Richarda Henryego Francisa Czarneckiego, który urodzinom w Londynie zawdzięcza angielskojęzyczne imiona.

Ciemny lud to kupuje?
"Nasz" nowy deputowany to weteran Unii Polityki Realnej, Akcji Wyborczej Solidarność, Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, wreszcie Samoobrony, skąd trafił do Parlamentu Europejskiego. Poglądy wielkiego przewodniczącego Leppera przestały mu odpowiadać, kiedy łajba z napisem "Samoobrona" zaczęła przeciekać. I nagle objawieniem dla Richarda Henryego okazał się program PiS i jego wielki przewodniczący.

Mądrzy ludzie powiadają, że prawdziwa inteligencja polega na tym, by zawsze mieć własne zdanie, ale w najbardziej odpowiednim momencie je zmienić...

Jednak Czarnecki najpierw powinien zmienić na swojej oficjalnej stronie europosła fotografie. Wszystkie przedstawiają bowiem... Wrocław, z którego kandydował pięć lat temu, zapewniając Andrzeja Leppera o dumie z członkostwa w Samoobronie.
Koalicja PO - SLD - PiS?

Platforma Obywatelska, co było do przewidzenia, na "jedynkę" wystawiła dotychczasowego reprezentanta regionu Tadeusza Zwiefkę. Pierwsze wybory wygrał dzięki swej znanej telewizyjnej twarzy, kulturze i - wątpliwym, ale jednak - związkom z województwem, w którym się urodził i uczył. Podczas pięciu lat pierwszej kadencji europosła Zwiefka nie błysnął niczym szczególnym. Mówiło się nawet, że gdy jedyny reprezentant Kujaw i Pomorza w PE idzie po schodach, nie wiadomo: wchodzi czy też z nich schodzi. Trudno mi przypomnieć sobie jakiś jego szczególny sukces związany z województwem. Jednak cieszę się, że to on reprezentuje nas w Parlamencie Europejskim. Liczę bowiem na to, że duet Zwiefka - Zemke nie zapomni o tym, że największą szansą dla naszego regionu (wlokącego się w ogonie 16 województw) jest unijna pomoc.

Janusz Zemke bowiem to swoisty fenomen polityczny. Lewicowiec od urodzenia, były I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR i od zawsze członek SLD, zdystansował ludzi z listy PiS. Ten parlamentarzysta, nieprzerwanie od 20 lat, rzeczywiście jest zameldowany w Warszawie. Ale Zemke to bodaj jedyny polityk regionu, który nie zapomina, skąd pochodzi. To m.in. dzięki jego staraniom Bydgoszcz ma uniwersytet, centrum NATO i szanse na powstanie głównej bazy obsługi samolotów F-16 w Wojskowych Zakładach Lotniczych w Bydgoszczy. Co więcej, jako b. członek dawnej nomenklatury Janusz Zemke ma nawet certyfikaty dostępu do tajnych informacji NATO. O jego zdumiewających umiejętnościach politycznych świadczy choćby fakt, że podczas rozliczeniowych rządów PiS nikt, nawet toruński pogromca agentury prof. Andrzej Zybertowicz, nie znalazł na niego haka.

Liczę więc na europejskie doświadczenie Tadeusza Zwiefki, parlamentarne Janusza Zemkego i niewątpliwy spryt Ryszarda Czarneckiego. Ten ostatni będzie się musiał ciężko napracować, by zdobyć zaufanie i sympatię mieszkańców województwa kujawsko-pomorskiego. Mam też nadzieję, że niebo nad Bydgoszczą dostatecznie urzekło pana Ryszarda, który w swoim blogu pod datą 6 czerwca zapisał:

"Dziś w nocy, gdzieś tak koło 1., a więc już podczas ciszy wyborczej, w bydgoskim Fordonie na wysokości mniej więcej 5 piętra, tuż ponad 4-piętrowym blokiem mieszkalnym usadowił się księżyc. Był w pełni. Majestatyczny, ale dziwnie nieodległy. Imponujący jako zjawisko natury, ale też bliski ludziom z blokowisk. Nie płynął, nie poruszał się, trwał w bezruchu. Bezruchu wyborczej ciszy. Ten księżyc nad Fordonem był do zapamiętania. I do opisania. Wielki przybysz z nieba, akceptujący ziemskie reguły gry: ciszę wyborczą".

Może nie najwyższego lotu, ale jednak coś jakby poezja.

Solidarny region
Wyjątkowość województwa kujawsko-pomorskiego polega i na tym, że tak naprawdę jest zlepkiem Kongresówki i zaboru pruskiego. Trzy największe miasta - Bydgoszcz, Toruń i Włocławek - to właściwie trzy światy. "Czerwony", robotniczy i najbiedniejszy Włocławek, historyczny Toruń o największych pretensjach do miana intelektualnego centrum regionu i Bydgoszcz - ani wielka metropolia, ani bezbarwne, prowincjonalne miasto. Toruń tradycyjnie ciążył ku Gdańskowi, a Włocławkowi bliżej było do Łodzi i Warszawy aniżeli Bydgoszczy.

Datujące się jeszcze sprzed wojny konflikty bydgosko-toruńskie powodują, że w obu miastach najmniej mówi się właśnie o włocławskim kopciuszku. Kiedy jedenaście lat temu rodziło się województwo kujawsko-pomorskie wielu mieszkańców Torunia wolało, by miasto było częścią regionu pomorskiego!

W takiej to dusznej atmosferze trudno było liczyć na powstanie charakterystycznej dla starych regionów tożsamości. Ale chyba coś zaczęło się zmieniać. Po raz pierwszy mieszkańcy regionu odnieśli wielki sukces protestując masowo przeciw pomysłowi włączenia regionu do wielkiego województwa pomorskiego ze stolicą w Gdańsku. To była olbrzymia akcja obywatelska zakończona wielkim sukcesem.

Po raz drugi dumny byłem z Kujaw i Pomorza w miniony poniedziałek. Więcej nawet - po mizernej, 18-procentowej frekwencji sprzed pięciu lat, można się było spodziewać jeszcze gorszego wyniku. Jednak, na szczęście, stało się inaczej - na tle kraju frekwencja okazała się całkiem przyzwoita. Na wybory poszedł co czwarty uprawniony do głosowania, a w dużych miastach - co trzeci! Na dodatek w ostatniej kampanii wyborczej ani razu nie zetknąłem się z próbą rozniecenia bydgosko-toruńskich kłótni.

I dzięki temu mamy trzy mandaty europosłów. Gdyby ktoś powiedział mi to przed wyborami - uznałbym go za niepoważnego optymistę.

Wykorzystanie funduszy unijnych w regionie do 22 maja 2009 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska