
Marcinowi Ch. grozi dożywocie. Jest oskarżony o to, że oblał rozpuszczalnikiem, a następnie podpalił 30-letnią małżonkę. Nie przyznaje się.

Uzbrojeni policjanci wydziału konwojowego prowadzili Marcina Ch. na salę Sądu Okręgowego w Bydgoszczy. - Czy żałuje pan tego, co zrobił?! - krzyknął ktoś z tłumu zgromadzonego na sądowym korytarzu.

Zanim proces się rozpoczął, sędzia przyjął wniosek obrony, która postulowała wyłączenie jawności rozprawy na czas składania zeznań przez rodzinę poszkodowanej kobiety. Sędzia Marek Kryś oświadczył, że nie ma podstaw do utajnienia sprawy. - Proces karny w Polsce jest co do zasady jawny i wyłączenie jawności może wystąpić tylko w wyjątkowych, uzasadnionych wypadkach.

Sędzia nie zgodził się jednak na ujawnienie danych oskarżonego, a taki wniosek wpłynął ze strony dziennikarzy.