Lewandowski pokazał, że jest w wybitnej formie. Wicemistrz Europy z Berlina na 1500 m pokonał „profesora” i mistrza Europy na 800 m Adama Kszczota na to na jego dystansie! Osiągnął 1.44,99, wyprzedził Marokańczyka Mostafa Smaili (1.45,35) i Kszczota (1.45,48).
- Ostatnie 200 metrów mam w tym sezonie niesamowite! - mówił Lewandowski. - A jeśli jest to na polskiej ziemi, wśród takich niesamowitych kibiców, to żyć się chce! Jak najwięcej takich mityngów w Polsce! Wiem, że przyszłość jest cały czas przede mną. Jestem cały czas tytanem pracy i tak dalej będę robić. Przynajmniej do Tokio.
Szybkie 100 m
Ronnie Baker (USA), choć biegał już szybko w tym sezonie, chyba się nie spodziewał, że właśnie w Chorzowie uda mu się pobiec najszybciej w swojej karierze. Wygrał zdecydowanie z najlepszym wynikiem na ziemi polskiej (9,87) i do tej pory nikt na świecie nie biegał szybciej!
Siódme miejsce zajął Remigiusz Olszewski (CWZS Zawisza Bydgoszcz) - 10,52.
Ewa Swoboda uzyskała najlepszy wynik w sezonie 11,23. To jest jej najlepszy wynik od dwóch lat, a finale mistrzostw Europy w Berlinie dałoby 8. miejsce.
- Jeśli nie ma presji, człowiek biega na luzie. I tak chyba trzeba, ale ja już nie mam siły - mówiła Ewa Swoboda.
To chyba świadczy, że Swoboda - tak jak już zapowiadała - zakończy swoją sportową karierę po tym sezonie.
Wojciechowski tak sobie
Rekordzista świata w tyczce Renaud Lavillenie (Francja) nie skoczył niczego wielkiego. Trzy razy spalił wysokość 5,80 i z wynikiem 5,7o zajął trzecie miejsce (za trzecią próbą).
Niestety, Paweł Wojciechowski (CWZS Zawisza) też nie osiągnął niczego wielkiego, bo zaliczył tylko 5,7o, spalił dwie próby na 5,80, a przeniesioną na 5,85 również nie zaliczył. Zajął czwarte miejsce w wynikiem 5,70.
Ale za to Piotr Lisek stoczył walkę z Shawnacy Barberem (Kanada). Najpierw na prowadzeniu znajdował się Barber, bo jako pierwszy skoczył 5,80 za drugą próbą. Lisek pokonał tą wysokość za trzecią probą.
Barber trzy razy spalił na 5,85, a Lisek z trzecią próbą pokonał tę wysokość i mógł już się cieszyć ze zwycięstwa. Próbował poźniej skoczyć 5.95 m, czyli rekord Polski na stadionie, ale bezskutecznie.
Aniołkom się nie udało
Nie udało się naszym „Aniołkom Matusińskiego” pokonać słynnej Caster Semenyi (RPA) na 400 m.
Wpadła na metę niezagrożona z doskonałym wynikiem 50,06, a za nią finiszowała Justyna Święty-Ersetic (51,45), a siódma była Iga Baumgart-Witan (BKS Bydgoszcz) - 52,15.
W męskim 400 m bardzo dobrze pobiegł Steven Gardiner (Bahama), który wygrał z bardzo dobrym czasem 44,43, ale drugi był Karol Zalewski (45,32).
Zośka przegrała
Sofia Ennaoui zajęła niespodziewanie drugie miejsce w biegu na 1500 m (4.03,28) za Amerykanką Colleen Quigley (4.03,02), dla której był to najlepszy wynik w sezonie.
Na nic się zdało poprowadzenie biegu przez zawodniczkę z Białorusi, która miała za zadanie biec na wynik w granicach rekordy życiowego Ennaoui. Okazało się, że lepiej tempo wytrzymała Amerykanka i ona wygrała, a Ennaoui zajęła drugie miejsce. Jej rekord życiowy to 4.01,00, ale sprzed dwóch lat.
Michał Haratyk wygrał konkurs pchnięcia kulą (21,33), a Konrad Bukowiecki był zaledwie ósmy (19,79). W bardzo dobrej formie jest Joanna Fiodorow, która wygrała z najlepszym wynikiem w sezonie 74,39.
Nic wielkiego się nie działo podczas rzutu dyskiem. Wygrał Litwin Andrius Gudzius (66,15), przed Robertem Urbankiem (64,50). Piotr Małachowski zajął piąte miejsce (62,86). Tak samo jak w skoku wzwyż, w którym Sylwester Bednarek zaliczył tylko 2,15 cm i przegrał nie tylko z Maciejem Grynienko (2,15), ale z trzema innymi zawodnikami na czele ze sportowcem z Bahamów Trevorem Barrym (2,27). Norbert Kobielski (MKS Inowrocław) zaliczył również 2,15 po czym musiał się wycofać z powodu kontuzji. W młocie mężczyzn, tym razem pierwszy Paweł Fajdek (79,44) przed Wojciechem Nowickim (77,14).