Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Belka do prezesa Pesy: Nie boi się pan o moskiewski kontrakt? [zdjęcia]

Waldemar Lewandowski
Marek Belka: - Według prognoz NBP polska gospodarka wzrośnie w tym roku o 3,6 proc. To poziom, który już wprawdzie nie powoduje bezrobocia, ale i nie zapowiada podwyżek.
Marek Belka: - Według prognoz NBP polska gospodarka wzrośnie w tym roku o 3,6 proc. To poziom, który już wprawdzie nie powoduje bezrobocia, ale i nie zapowiada podwyżek. Jarosław Pruss
Nasi przedsiębiorcy poznali w poniedziałek poglądy prezesa Narodowego Banku Polskiego na sytuację gospodarczą.

Nie wszystkie przypadły im do gustu. 

Marek Belka, prezes NBP, nie krył: - Nawet na spotkaniach, na których za coś dziękuję, nie jestem dyplomatą.

Dlatego z dużą swobodą sprowokował przedsiębiorców do dyskusji, stwierdzając w pewnym momencie: - Nasza gospodarka działa w warunkach cieplarnianych!

Czy cokolwiek zmusza do pomysłowości?

Natychmiast to uzasadnił. Pod względem geograficznym jesteśmy w optymalnym miejscu: - Tuż przy wielkim, chłonnym rynku nieco sklerotycznej Unii, gdzie już odzwyczajono się od ciężkiej pracy - mówił. Poza tym na polską korzyść działa niedowartościowany złoty: - Przecież dobrze wiemy, że i przy kursie 3,7 zł za euro poradzilibyście sobie - dodał. I podkreślił, że na domiar tego elastyczność zatrudnienia według obecnego stanu prawnego, jest idealna dla przedsiębiorców. _- Przecież nie po to kiedyś wprowadzono w Polsce umowy zlecenia, żeby wykorzystywano je tak, jak to się teraz robi - przypominał prof. Belka. - Owszem, podatki są skandalicznie ściągane a urzędy skarbowe bywają dramatycznie niekompetentne. Ale pominąwszy to, po co macie stawać na głowie i inwestować w innowacje? - pytał retorycznie. - Mamy kapitalizm wyczynowy, który z sukcesem zaprowadził nas tu, gdzie jesteśmy. Ale czy to nie jest ślepy zaułek?

ZOBACZCIE ZDJĘCIA ZE SPOTKANIA Z PROF. BELKĄ

Zabierający głos przedsiębiorcy uważali, że prezes NBP niesłusznie lekceważy ich problemy z gąszczem przepisów podatkowych i wskazywali, że z braku kompetentnych kadr muszą utrzymywać zatrudnianie na umowy krótkoterminowe. - Dlaczego młody człowiek, którego zatrudniacie na roczny kontrakt czy na umowę zlecenie, ma inwestować w siebie i nie kombinować jak uciec na ów „zmywak w Londynie”? - kontrował Belka. - To zamknięte koło. Nie rzucę kamieniem w ministra Szczurka [ministra finansów - przyp. red.], który mówi, że sytuację z umowami zleceniami trzeba wyprostować. Ich obecne stosowanie to aberracja. Miały pomóc w rozruszaniu gospodarki, a my chcemy je utrzymać w nieskończoność? - pyta Marek Belka.

Kurek z gazem kontra tramwaj

Poniedziałkowe spotkanie i wykład prezesa NBP, zorganizowane w bydgoskiej auli Wyższej Szkoły Bankowej, były formą podziękowania ze strony banku dla ankietowanych przezeń firm. - Jesteście dla nas źródłem wczesnej informacji o gospodarce. Wiemy o niej dzięki wam więcej i wcześniej niż Główny Urząd Statystyczny i możemy, mam nadzieję, prowadzić skuteczną politykę pieniężną - komplementował prezes Belka zgromadzonych.

Sam też miał do nich pytania: - Nie boi się pan o ten moskiewski kontrakt? - zagadnął prezesa Pesy,Tomasza Zaboklickiego (jego firma ma sprzedać tam 120 tramwajów). - Jest trochę spokojniej, choć oczywiście nadal się boję. Ale bać się, nie znaczy nie działać - odpowiedział menedżer.                               

Rozwojowi sytuacji gospodarczej i politycznej na Wschodzie poświęcona była część wystąpienia prezesa NBP. – Bez wątpienia na Ukrainie już mamy do czynienia z kryzysem. Dla firm związanych kontraktami z ukraińskimi partnerami, to na pewno ryzykowny czas. Jednak w skali makro polski eksport na Ukrainę stanowi 3 proc. naszych obrotów. Nawet jeśli załamie się jedna trzecia tej wymiany, to uderzyłoby to w 1 procent. naszego eksportu. Poważniejszy problem jest z eksportem do Rosji – podkreślił, przypominając, że ma on 8-procentowy udział w polskiej wymianie zagranicznej. - Z jednej strony kłopot stanowi osłabienie rosyjskiej gospodarki. Rubel ostatnio stracił na wartości i przez to nasz eksport stał się mniej konkurencyjny – zaczął Belka wyliczanie zagrożeń. - Z drugiej ryzyko stwarzają groźby sankcji i działań odwetowych. Nie mogąc reagować cłami na przepływ towarów, Rosja chętnie stosuje instrumenty pozataryfowe. Chociażby działania rosyjskiej służby sanitarnej są dziwnie skorelowane z politycznymi preferencjami Kremla – przypomniał. - Nie sądzę jednak, by miały nas dotknąć ograniczenia w dostawach gazu i ropy. To Rosjanie będą mieli ból głowy ze spadkiem zapotrzebowania na paliwa oraz ze spadkiem cen na rynkach światowych – przypuszczał prezes NBP. Starannie zaznaczając, że wypowiada się tylko o takich zagrożeniach dla Polski, jakie można brać pod uwagę w tym momencie.

Bez euro w Europie mniejszej prędkości

Tematyka ukraińska częściowo przywróciła aktualność pytań o sens głębszej integracji z Unią Europejską, poprzez wprowadzenie euro jako waluty. – Przede wszystkim pamiętajmy, że my mamy obowiązek przyjęcia wspólnej waluty – mówił Marek Belka, kreśląc prawny wymiar tej tematyki. – Zobowiązaliśmy się do tego w traktacie akcesyjnym, tyle że nie ma tam wyraźnej daty granicznej.

- W wymiarze politycznym temat zdominowało pytanie, czy wspólna waluta zmniejszy, czy zwiększy naszą suwerenność? W odróżnieniu od czasów przed kryzysem, dziś więcej polityków jest skłonna przyznać, że obecność w strefie euro, jeśli nawet nie wzmocni naszej suwerenności, to wzmocni naszą zdolność do wpływania na kluczowe decyzje gospodarcze Unii. W takich tematach jak Ukraina oczywiście nasz głos jest słyszalny, ale w kreowaniu wspólnej polityki gospodarczej jesteśmy spychani na margines. Europa dwóch a nawet więcej prędkości jest faktem. I najwięcej do powiedzenia mają kraje strefy euro.

Omawiając wymiar ekonomiczny, prezes NBP przyznał za to, że ekonomiści są dziś o wiele mniej entuzjastyczni dla przyjęcia euro niż byli przed kryzysem. – Kiedyś podkreślano dwie korzyści z wprowadzenia wspólnej waluty – wspominał. – Pierwsza to mniejszy koszt dotarcia do kapitału. W konsekwencji mniejszy koszt obsługi długu publicznego i niższe stopy oprocentowania kredytów. Drugą korzyścią była stabilność kursu.

Ale dziś ekonomiści są mądrzejsi o doświadczenia kryzysu. Wiedzą jaką pułapką może być dostęp do taniego kredytu w krajach “doganiających”. – Hiszpania, Portugalia, Irlandia – to przykłady boomu kredytowego, który nie zwiększył zdolności wytwórczych społeczeństw. Poszedł w cement i beton, w niezliczone nieruchomości budowane na wynajem. Takie kredyty są trudne do spłacenia – obrazował Belka.

Kryzys pokazał też, na polskim przykładzie, jak wahający się kurs rodzimej waluty może złagodzić szoki zewnętrzne. – Gdy z dnia na dzień zamarło 25 procent handlu na rynku europejskim, nasi eksporterzy nie odczuli tego zbyt mocno w bilansie złotówkowym, bo jednocześnie złoty osłabł o 30-35 procent. – przypomniał Belka. – To po części dzięki temu zostaliśmy ową “zieloną wyspą”, która nie pogrążyła się w recesji.

Na drodze ku nowoczesności

Dla Marka Belki ważne nie jest pytanie, kiedy staniemy się krajem bogatym , ale kiedy będziemy krajem nowoczesnym. – Bo krajem o wysokich dochodach już jesteśmy w tabelach Banku Światowego. Ale wciąż nie jesteśmy opisywani jako “advanced”: “zaawansowani” – zaznaczył.

Jak to zrobić? Jak zachęcać do inwestycji, postępu technicznego? – Ja nie wiem – przyznał otwarcie. – Oczywiście każdy ekonomista może podać kilka standardowych pomysłów: preferencje podatkowe dla innowacji i temu podobne. Ale skutecznie nowoczesną gospodarkę buduje się dzięki czemuś innemu – mówił, po czym zaskoczył zgromadzonych wspomnianą wcześniej tezą o “cieplarnianych warunkach” w jakich działają.

Nowoczesność jako przyszła podstawa polskiej konkurencyjności wypływała jeszcze kilkukrotnie w toku dyskusji.

Pierwszy raz, gdy prof. Belka dzielił się ze słuchaczami prognozą makroekonomiczną dla Polski na rok 2014 (wzrost PKB 3,6 proc. wg modeli prognostycznych NBP). – Dla mnie ważne jest po pierwsze, żeby był to wzrost równomierny, porównywalny z kwartału na kwartał, bez tąpnięć. A po drugie, żeby oparty był na trzech motorach: popycie konsumpcyjnym, popycie inwestycyjnym i eksporcie. Na razie decyduje o wzroście tylko ten ostatni. A cała nasza konkurencyjność eksportowa ma charakter kosztowy, nie wynika z marki, z prestiżu i z innowacyjności – podkreślał.

Do tego samego nawiązał też prezes Pesy, przyznając Belce rację, że środki unijne przyznane Polsce do roku 2020 trzeba inwestować w rozwój i nowoczesność, gdyż za sześć lat już będzie na to za późno. – Oczywiście po roku 2020 środki unijne nie skończą się nagle i zupełnie, tylko będą kurczyć się stopniowo. Ale to dobrze, że w Polsce o tej nowej perspektywie myślimy jak o zupełnie ostatniej – kontynuował tę myśl Marek Belka. – Mam nadzieję, że do tego czasu już pobudujemy do końca całą sieć drogową i kolejową, powstaną już wszystkie dinoparki i aquaparki, wybetonujemy już wszystkie skwery. To, co nam pochłania 40-60 proc. środków. Będzie wtedy może mniej pieniędzy ale będą na subtelne i bardziej wyspecjalizowane przedsięwzięcia. Najlepiej w postaci grantów i pożyczek. Bo pożyczone wydaje się mądrzej niż bezzwrotne dotacje – zakończył prezes NBP.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska