- Ogólnopolskie media odtrąbiły pański powrót na stanowisko szefa resortu rolnictwa. Podobno minister Stanisław Kalemba nie ma nic przeciwko temu. Czy to prawda?
- Ależ skąd! Dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki. Poza tym nie mam takiego zamiaru. Teraz mam spokojniejsze życie i dzięki temu jestem zdrowszy.
- Pojawia się coraz więcej głosów, że minister Kalemba powinien odejść po wybuchu kolejnych afer. Chodzi tu m.in. o skandal w zakładach mięsnych Viola i ten dotyczący chorych i padłych zwierząt, które z okolic Brodnicy jechały do ubojni w Łódzkiem.
- Kalemba jest dobrym ministrem i nie ma potrzeby, by robić zmiany na stanowisku szefa resortu.
- Jeśli zaś chodzi o te afery, to wpadki zawsze się zdarzają. Owszem, wykryto nieprawidłowości w Lnianie a w Łódzkiem był magazyn "lewego" mięsa. Ale często chodzi tylko o walkę z konkurencją.
- Czesi ogłosili najpierw, że konina zawierająca niebezpieczne dla zdrowia ludzi lekarstwo, pochodzi z naszego kraju, ale kiedy polska strona poprosiła o przesłanie próbki do badania, to nagle Czesi zaczęli mówić, że to śladowe ilości! Próbki koniny nie przesłali. Puścili informacje, że to straszna rzecz, a teraz niby nic wielkiego się nie stało. Ale informacja poszła w świat! Dlatego ta sprawa powinna znaleźć finał w sądzie.
- No ale jak po tych "wpadkach" ocenia pan polską żywność? I co z nadzorem produktów "od pola do stołu"?
- Nadal uważam, że polska żywność wyróżnia się bardzo wysoką jakością i jest bezpieczna.
- I dlatego będzie pan ją zachwalał w specjalnej kampanii promocyjnej? Bo o tym też donosiły ogólnopolskie media.
- Nie będą brał udziału w żadnych kampaniach promujących żywność. Nawet takiego pomysłu nie było! Ale zdania nie zmienię - żywność mamy naprawdę dobrą.
- Jednak oprócz potwierdzonych przypadków łamania prawa, pojawia się coraz więcej głosów, że w wielu polskich ubojniach i masarniach dzieje się źle. Podobno niejedna partia surowca nie została przebadana i trafiła np. do produkcji kiełbas.
- Nie wierzę w to! Obawiam się jednak, że Inspekcja Weterynaryjna stara się wykorzystać ostatnie afery i trochę "podpuszcza".
- W jakim celu? Przecież każda afera to także porażka tej inspekcji.
- Moim zdaniem chodzi o pieniądze. No bo niby po co tyle się ostatnio mówi, że powinny być 24-godzinne dyżury lekarzy weterynarii w zakładach mięsnych? Wyznacza ich lekarz powiatowy. W jakim celu coś takiego się wymyśla? Żeby lekarze mogli więcej zarobić!
- Zatem całodobowy dyżur lekarza w zakładzie nie jest potrzebny?
- Oczywiście, że nie. Przecież zarówno właściciel zakładu, jak i jego pracownicy wiedzą, kiedy będzie prowadzony ubój. Zatem dokładnie wiadomo, w jakich godzinach lekarz weterynarii jest potrzebny. A po co jego całodobowy dyżur w masarni? Bez sensu! Poza tym to przedsiębiorca - właściciel ubojni czy masarni bierze na siebie odpowiedzialność za to, co się dzieje w jego zakładzie. I trzeba to egzekwować!