Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marionetki zamiast lalek

Rozmawiała Joanna Pluta
Każda marionetka to przynajmniej miesiąc pracy. Początek to drewniany szkielet.
Każda marionetka to przynajmniej miesiąc pracy. Początek to drewniany szkielet. nadesłane
- Pewien znany aktor zamówił u mnie wizerunki całej swojej rodziny - mówi Bea Ihnatowicz artystka pochodzącą z Wierzchosławic

- Na początku była miłość do plastyki.
- Szeroko pojętą plastyką zajmuję się od dziecka, to moja pasja, która, ku memu wielkiemu szczęściu, przerodziła się w profesję i drogę życiową. Zawsze bardzo dużo malowałam, potem zaczęłam rzeźbić, lepić z plasteliny, gliny, następnie pojawiły się prymitywne lalki, które wyewoluowały w najpiękniejsze i najbardziej skomplikowane z nich, czyli marionetki. Fascynował mnie również teatr lalkowy. Połączyłam więc wszystkie moje umiejętności właśnie w formie małych, trójwymiarowych ludzików, które są po prostu realistycznymi rzeźbami o wielkiej sile ekspresji i dużym uroku. Malarstwo portretowe i tworzenie marionetek to dwie dziedziny, w których się specjalizuję i spełniam twórczo. Obie są dla mnie jednakowo istotne, a jednocześnie cenione przez odbiorców sztuki w kraju i poza jego granicami, co bardzo cieszy.

- Pani marionetki zamawiają kolekcjonerzy z całego świata, ale chyba zdarzają się wciąż zamówienia z Polski.
- Najczęściej zamówienia na marionetki i obrazy mam spoza Polski - ze Stanów Zjednoczonych, Europy, Australii, a nawet Japonii. Jednak pewna ich liczba znajduje się w prywatnych kolekcjach i u nas.

- Jak, krok po kroku, powstaje jedna marionetka?
- Moje marionetki można podzielić na dwie grupy - pierwsza to te przedstawiające prawdziwych, konkretnych ludzi - słowem lalkowe portrety, druga zaś to lalki fantazyjne, wymyślone przeze mnie od początku do końca. Marionetka zwykle pojawia się najpierw w mojej głowie. Praca nad jedną trwa minimum 3-4 tygodnie, czasem dłużej. W wypadku portretów potrzebuję wielu zdjęć. Każda lalka jest zrobiona ręcznie od początku do końca, każda jest jedyna w swoim rodzaju, przedstawiając nie tylko wygląd zewnętrzny portretowanej osoby, ale także jej unikatowy charakter, ducha. Zaczynam od złożenia szkieletu z drewnianych elementów, następnie oklejam go wieloma warstwami masy papierowej. Rzeźbiąc rysy twarzy staram się, by zwłaszcza oczy były jak najbardziej wyraziste, szkliste. Dzięki nim lalka ożywa i staje się małą, indywidualną osóbką. Fryzury lalek są ze sztucznych włosów. Gdy wszystkie części marionetki są gotowe, maluję je farbami akrylowymi i łączę całość za pomocą śrubek oczkowych i drutu, ubieram w samodzielnie wykonany strój. Potem instaluję lalkę do drewnianego krzyżaka z 9 sznurkami do manipulacji. Pozostaje jeszcze sesja zdjęciowa. Wtedy najczęściej żegnam się z marionetką - jedzie w świat w kartonowym pudle, a ja już myślę o następnej...

- Zamawiane są tylko portrety?
- Najczęściej tak - ludzie zamawiają portrety własne lub swych bliskich, jako niezapomniane prezenty na różne okazje, także biznesowe. Często jestem proszona o zrobienie marionetek ukochanych idoli, gwiazd muzyki czy filmu - jak np. niedawne portrety Zbigniewa Wodeckiego czy Franka Zappy.

- A zamówienia, które najbardziej zapadły pani w pamięć?
- Ciekawym wyzwaniem było stworzenie dla pewnego znanego aktora lalek, przedstawiających jego całą rodzinę. Miewam również zamówienia na lalki "terapeutyczne", kupowane przez osoby wierzące w ich tajemniczą moc, magię, która według nich, działa.
- Czy są jakieś zlecenia, których by się pani nie podjęła?- Hmm... Jak dotąd nie spotkałam się z taką sytuacją, ale sądzę, że nie zrobiłabym rzeczy niesmacznej, wulgarnej czy ośmieszającej kogoś. - Zaintrygowało mnie pani malarstwo. Na swoich obrazach przedstawia pani głównie twarze. Co w nich takiego interesującego?
- Twarz człowieka jest tematem, który od początku najbardziej mnie frapuje - zarówno w malarstwie jak i rzeźbie. Twarz to przecież duża część naszego "ja", z nią właśnie utożsamiamy siebie i innych. Wyrażamy rozmaite stany emocjonalne i uczucia. To, według mnie, nieskończone źródło inspiracji. Najczęściej tworzę nadnaturalnie duże, realistyczne portrety na prywatne zamówienia. Przełamuję jednak realizm malunku kładzionymi przypadkowo zaciekami farby, plamami. Proces pracy nad obrazem trwać może nawet kilka tygodni. Ostatnio zaczęłam malować serię mniejszych obrazów. Przedstawiają piękne, eteryczne anioły, część z nich jest już gotowa odfrunąć do swoich nowych domów.
- W malarstwie wykorzystuje pani metodę laserunkową.
- To rzadko już dzisiaj używana pracochłonna metoda; polega na nakładaniu, jednej po drugiej, bardzo wielu warstw rozcieńczonej farby, co nadaje barwom specyficznej głębi i delikatności, a światłom - jasności.
- Pochodzi pani z Wierzchosławic. Okazały się dla pani trochę za małe? **
- Wierzchosławice to miła, niewielka miejscowość na Kujawach, tam się wychowałam, nadal mieszkają tam moi rodzice. Od dziecka bardzo lubię tutejszą przyrodę, rozległe pola i lasy, bagna, pobliskie jezioro. Często tam spacerowałam czy jeździłam rowerem. Studia i ciekawość świata pognały mnie dalej, w końcu wylądowałam w Krakowie, który jest pięknym i inspirującym miejscem. Ale na Kujawy zawsze chętnie wracam.

Czytaj e-wydanie »

**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska