- Można gratulować umowy z Toruńskim KP?
- Nie jestem jeszcze trenerem Elany!
- Ale do objęcia drużyny jest panu już bliżej, niż dalej...
- To prawda, w poniedziałek ma dojść do oficjalnego podpisania umowy.
- Wcześniej zasiądzie pan na trybunie i obejrzy przyszłych podopiecznych w grze przeciwko GKS Tychy.
- Tak, to mogę potwierdzić.
- Co pan widzi w Elanie?
- Olbrzymi potencjał sportowy do wykorzystania.
- Czy poprzedni trener Dariusz Durda nie potrafił wykrzesać go do końca?
- Tego nie powiedziałem. Każdy trener ma prawo do własnego spojrzenia. Nie jest przypadkiem, że drużyna plasuje się w ścisłej czołówce. Skoro dochodzi do zmiany na trenerskiej ławce świadczy to, że w zespole istnieją rezerwy. Dziś nie potrafię określić - jak duże. Trzeba piłkarzy zobaczyć w treningu, a na podstawie gry o punkty przekonać się, na ile drużyna potrafi wykorzystać umiejętności piłkarskie i taktyczne.
Przeczytaj też: Elana Toruń podejmie GKS Tychy
- Czym pan przekonał bossów klubu?
- Nie będę oryginalny. Jestem zwolennikiem ciężkiej, rzetelnej i systematycznej pracy. Myślę, że nie będę miał problemów z przekonaniem do niej zawodników. Trener jest ważny, rządzi ale to piłkarze kreują grę. Słyszałem, że w tym zespole nie brakuje takich graczy. Chcę przekonać się o tym podczas najbliższego meczu.
- Pan jest zwolennikiem jakiegoś konkretnego systemu?
- W żadnym wypadku. Jestem zwolennikiem dopasowywania systemu do umiejętności i predyspozycji zawodników.
- Dzisiejszy futbol wymaga ścisłej współpracy z fizjologiem, analitykiem specjalizującym się od taktyki, psychologiem...
- Pasjami oddaję się zgłębianiu wiedzy na te tematy. Pyta pan o psychologa. Rozmawiałem o tym z władzami Elany. To temat z jednej strony mocno przeceniany, z drugiej niedoceniany. Jak drużyna przegrywa, to często mówi się lub pisze: przegrała w głowach. Kiedy zaś wygrywa - w ogóle się o aspekcie psychologicznym nie pamięta. Właściwe nastawienie mentalne, to w sporcie niezwykle ważny czynnik.
- Co uważa pan za swój trenerski sukces?
- Prowadzenie I-ligowej Wisły Plock. Nie pracowałem w niej długo, ale wyciągnąłem z zapaści.
- Nie przychodzi pan do Elany, by ją utrzymać...
- Zarząd precyzyjnie zdefiniował cel: to awans do I ligi.