
Mariusz Brunka to debiutant
(fot. Aleksander Knitter)
Platforma się zastanawia, czy dawać kogoś na pożarcie w pojedynku, gdzie wynik może być marny. Samozwańcza kandydatka Platformy Jadwiga Zagozda nie ma jeszcze błogosławieństwa swojej partii. PiS jeszcze się waha, milczy też SLD, a po Twoim Ruchu w Chojnicach nie ma śladu. A więc na placu boju zostają tylko ci, którzy już głośno i wyraźnie mówią, że chcą być burmistrzami i mają poparcie swoich komitetów.
Kto? Obecnie urzędujący burmistrz Arseniusz Finster i ubiegający się o to stanowisko Mariusz Brunka, póki co kanclerz na PWSH "Pomerania". Im bliżej wyborów, tym gorętsza atmosfera, bo adwersarzom coraz trudniej utrzymać język na wodzy, a szczególnie niepowściągliwy jest pod tym względem Mariusz Brunka..., choć i burmistrzowi coraz częściej puszczają nerwy.
Burmistrz chwali się swoim doświadczeniem i wie, co mówi, bo w końcu w samorządzie siedzi od 1994 roku, od 1998 roku zaś sprawuje swoją funkcję, dwukrotnie wybierany w wyborach bezpośrednich i to z doskonałym wynikiem ponad 80 proc. głosów. W Chojnicach jest odbierany pozytywnie jako dobry gospodarz, który zainicjował wiele ważnych dla miasta inwestycji, takich jak Park Wodny, rewitalizacja starego szpitala, odnowienie starówki, modernizacja trasy Chojnice - Charzykowy i budowa portu jachtowego w Charzykowach. Niezmiennie już od lat powtarza, że nie ma rozwoju Chojnic bez Człuchowa i optuje za dwumiastem, ale grunt dla tego pomysłu jest grząski, choć pożenione w ramach projektu Miejskich Obszarów Funkcjonalnych samorządy musiały się dogadać co do wspólnie rekomendowanych przedsięwzięć.
Przeczytaj również: Żarty się skończyły. PChS i Brunka rzucają rękawice Finsterowi
Rządzenie miastem ani go jeszcze nie zmęczyło, ani nie znudziło. Ciągle podkreśla, że jeszcze się nie wypalił i że ma pomysły i że jeszcze pokaże. Dość łatwo daje się ponosić skrajnym emocjom i jako "narcyz" uwielbia, gdy się go chwali. Dość zręcznie potrafi przejść do porządku dziennego nad swoimi niepowodzeniami - albo nie mówi o nich wcale, albo próbuje przekuć je w inny rodzaj sukcesu. Teraz - w kolejnej kadencji - chciałby zbudować nowoczesne centrum kultury w Chojnicach, ale projekt z racji kosztów wciąż jest niepewny, choć podpięty ostatnio pod inwestycję Parku Narodowego "Bory Tucholskie" w Chocińskim Młynie ma mieć większą szansę na realizację.
Mariusz Brunka będzie się musiał nieźle nagimnastykować, by powalczyć o fotel burmistrza z takim przeciwnikiem. Jest mniej od niego rozpoznawalny, bo kariery w samorządzie nie robił. Publicznie dał się poznać jako kanclerz PWSH "Pomerania" i jako prezes Fundacji im. Marcina Fuhrmanna, której jednym z celów było wspieranie zdolnej młodzieży. Teraz pręży muskuły na każdej niemal konferencji stowarzyszenia Projekt Chojnicka Samorządność, które od trzech lat jest regularną opozycją obozu burmistrza. Patrzy burmistrzowi na ręce i wytyka każdy błąd. Bije na alarm, że w ratuszu jest dyktatura, że w Chojnicach nie ma klimatu do rozwoju społeczeństwa obywatelskiego i że jak tak dalej pójdzie, to miasto umrze, bo młodzi nie mają czego w nim szukać. Jest medialny, potrafi coś chlapnąć tak, że ładnie się to "sprzedaje" w mediach. Ale czasami poziom jego dowcipu bywa dyskusyjny.
Kto wygra? Zależy to od naszych wyborów, już 16 listopada.
Czytaj e-wydanie »