Jest bydgoszczaninem, związanym z tym miastem rodzinnie i zawodowo. Mariusz Napierała, pierwszy dyrektor Teatru Kameralnego, który właśnie się buduje, opowiedział nam o swoich planach na drugą bydgoską scenę.
W konkursie na szefa Kameralnego Mariusz Napierała pokonał pięciu innych kandydatów. Dlaczego w ogóle ubiegał się o dyrektorski fotel?
- Z dwóch powodów - odpowiada. - Pierwszy jest bardziej sentymentalny. Jestem bydgoszczaninem z urodzenia, tutaj się wychowałem i zdawałem maturę. Później wyjechałem na studia, ale cały czas miałem kontakt z moim miastem - tu mieszka moja rodzina. Poza tym od 12 lat jestem właściwie na stałe związany z Operą Nova.
Napierała wspomina, że w Teatrze Kameralnym bywał jako dziecko. - Później ponownie, już jako scenograf, gdy w niszczejącym gmachu istniały pracownie Opery Nova i przygotowywaliśmy tam m.in. scenografię do „Pana Twardowskiego” - mówi. - Drugi powód, dla którego wystartowałem w tym konkursie jest już bardziej praktyczny - myślę po prostu, że mam na ten teatr bardzo dobry pomysł.
Jaki? - Z założenia konkursowego ma to być instytucja przede wszystkim przeznaczona dla dzieci i młodzieży. Pierwsze, co się w związku z tym nasuwa to teatr lalki, aktora czy teatr animacji. A gdyby do tego dołożyć muzykę? W czasie Bydgoskiego Festiwalu Operowego od lat ogromnym powodzeniem cieszą się spektakle musicalowe - tłumaczy. - A w Bydgoszczy tego gatunku brakuje, stąd pomysł, by Teatr Kameralny zyskał też bakcyla muzycznego, z musicalową, kameralną propozycją dla dzieci, młodzieży i całych rodzin.
Teatr Kameralny jest nową bydgoską instytucją. Czy będzie w nim funkcjonował stały zespół aktorski? Współcześnie raczej się od tego odchodzi.
- Rzeczywiście widać taki trend, jednak w tym wypadku on się nie sprawdzi - mówi Mariusz Napierała. - O tym, że w Kameralnym powinien istnieć stały zespół artystyczny, mówią założenia konkursowe. Poza tym charakter teatru i jego publiczności powoduje, że spektakle będą także grane przed południem. W tym wypadku nie możemy sobie pozwolić na to, by aktorzy docierali tu na każde przedstawienie. Do tego dochodzą jeszcze kwestie finansowe - pokrycie kosztów dojazdu, zakwaterowania itd. Ostatnia sprawa to misyjność tego rodzaju sceny, której gwarantem wykonywania jest właśnie stały zespół. Nie wykluczam jednak zapraszania artystów z zewnątrz, to ożywia i otwiera artystycznie.
Pierwszy dyrektor Teatru Kameralnego ma w nim rządzić przez cztery sezony artystyczne.- Myślę intensywnie zarówno o samym otwarciu teatru, jak i o całym pierwszym sezonie artystycznym, który mógłby się pewnie rozpocząć jesienią przyszłego roku - komentuje Napierała. - Nie chcę jednak jeszcze za dużo zdradzać, bo choć mam za sobą rozmowy z wieloma artystami, z jakimi chciałbym współpracować, to wolałbym mówić o rzeczach potwierdzonych.
Mariusz Napierała to absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Studiował na wydziałach Architektury Wnętrz i Wzornictwa, Malarstwa i Grafiki oraz w pracowni scenografii prof. Andrzeja Markowicza. Jest autorem kilkudziesięciu realizacji scenograficznych w kraju i za granicą.
