Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marta Filipiak - kobieta renesansu

Dominika Kiss-Orska [email protected]
Mieszkanie Marty to również jej pracownia, dlatego jest bardzo malownicze
Mieszkanie Marty to również jej pracownia, dlatego jest bardzo malownicze fot. Tytus Żmijewski
- Prawdziwa sztuka nie zależy od mody - uważa bydgoska artystka Marta Filipiak.

- Najważniejsze jest w niej to, co artysta przerabia w sobie i przelewa na płótno

13 listopada w białostockiej galerii Spodki odbył się jej wernisaż. Pierwsze zaproszenie Marta Filipiak otrzymała już w zeszłym roku, ale wówczas - jak sama dziś ze śmiechem opowiada - odmówiła, bo zajęta była robieniem zapraw. Po raz drugi zwrócono się do niej jakiś czas temu i wówczas zgodziła się od razu. - Dla mnie jest to bardzo dobry czas. Miałam rok totalnych przewartościowań i moje obrazy odzwierciedlają tę zmianę - opowiada Marta z uśmiechem na ustach.

Ważni ludzie
Na wystawę pojechało osiem obrazów. Na każdym z nich jest lilia. To znak rozpoznawczy prac autorstwa Filipiak. - Świadomie wybieram osoby, które maluję. One mnie inspirują. Niosą treści, są wartością energetyczną. Proces tworzenia to dla mnie budowanie relacji, a co za tym idzie - klimatu. Moją modelką od lat jest Barbara Thiell, która potrafi się diametralnie przeobrazić. Cykl obrazów pt. "Basia - Victualia - Ludgardena" ukazuje jej cechy niewidoczne gołym okiem. Może być potężna i piękna, ale też zniszczona i zmęczona. Zgodnie z tytułem wystawy "Relacje", pokazałam relacje brzydkiej, zmęczonej i silnej, ładnej Basi.
Poza tym odbył się per-formance "To taka gra", podczas którego autorka zagrała w ciemnej sali w kometkę fosforyzującą lotką z inną swoją modelką Małgorzatą Winter.

- Nie zawsze trafiałyśmy w lotkę, tak jak w życiu - nie zawsze trafiamy na odpowiednie postaci, zdarzenia - tłumaczy Marta.

Obraz rodzi się w głowie
- Najpierw w mojej głowie pojawia się pomysł, który stopniowo realizuję. Kolejne etapy to bardzo teatralna sesja fotograficzna. Przy tej okazji powstają zdjęcia, które stanowią dokumentację obrazu. Maluję z tych zdjęć. Współpracuję z bardzo utalentowanym fotografem Łukaszem Owczarzakiem, który zatrzymuje w obiektywie moje wizje - tłumaczy Marta. - Malarstwo to efekty pracy nad sobą. Prawdziwy artysta jest sejsmografem, odbiera fale i przetwarza w różnych formach sztuki. Nie liczy się z odbiorem. Liczy się z tym, co sam czuje. Nie podąża za modą. Artysta może wszystko, ma swobodę i wolność. I to jest świetne.

Jedność życia i sztuki
Marta ma wiele zainteresowań, wszystkie składają się na jedną całość. Na nią samą i jej sztukę.

- Zajmuję się praktyką duchową. To jest dla mnie najważniejsze. Wplatam ją w życie, które właściwie samo w sobie jest praktyką. Tybetańska joga Trul khor (tłumaczyć można jako "magiczne koło"), którą praktykuję, to 39 ćwiczeń usuwających przeszkody życiowe. Są dobre dla zdrowia, równoważą ciało i umysł.

Joga bardzo dobrze wpływa na kondycję, ale wymaga konsekwencji. Decydując się na takie życie jest się spokojniejszym i jaśniej się myśli. Nie stosuję żadnych używek, ponieważ zanieczyszczają organizm. A mnie zależy na równowadze ciała i ducha. Jestem wegetarianką i świetną kucharka bezmięsnych dań - śmieje się Marta.

Marta publikuje przepisy popisowych dań na swojej stronie www.martafilipiak.com. Warto na nią zajrzeć.

Kujawianka-bydgoszczanka
- Urodziłam się w Inowrocławiu. Do liceum chodziłam już w Bydgoszczy - opowiada. - Mój dom rodzinny miał duży wpływ na mnie jako artystkę, ponieważ moja mama jest malarką. Gdy maluję, słucham muzyki, starannie dobieram ją do nastroju swojego i obrazu. Przez kilka lat inspirowała mnie współczesna awangarda. Ostatnim odkryciem jest zespół Primus, przy którym malowałam Gosię Winter, kiedyś dyrektorkę Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy, matkę chrzestną polskiej sztuki krytycznej.

Dom-pracownia-muzeum
Obok Gosi, na obrazach Marty widnieją jej przyjaciele, znajomi, ludzie, którzy mieli wpływ na jej życie: Arkadiusz Tabero buddysta, Tomasz Gwinciński - muzyk, wspomniana już Basia Thiell.
- To ludzie związani z moim domem. Kawał historii. Mieszkam w nim już 17 lat - mówi Marta.

I ten kawał widać w każdym kącie mieszkania. Wszędzie widnieją ślady historii Bydgoszczy, muzyki tworzonej przez artystów z Bydgoszczy i Trójmiasta, związanej z klubem Mózg. To unikatowe miejsce.

- W domu miałam studio nagrań, w którym powstała płyta "Klub samotnych serc pułkownika Tesco" Tomka Gwincińskiego, której byłam wydawcą. Zespól Maestro Trytony przez rok miał u mnie próby, przez dwa tygodnie mieszkał tu zespół Robotobibok. Przy piecu powstał tekst do sztuki teatralnej "Kafka" wystawianej w Teatrze Polskiem we Wrocławiu, autorstwa Gwincińskiego i Pawła Passiniego. I mogłabym tak wymieniać i opowiadać, ale tak jak mówię, to już historia - uśmiecha się magiczna Marta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska