Jak to się stało, że 18-letni szaleniec z karabinem w garści przez 12 minut strzelał przed budyniem szkoły, do której wkroczył spokojnie? Dlaczego napastnik był w szkole ponad godzinę i w tym czasie policjanci go nie unieszkodliwili?
Victor Escalon, szef Departamentu Bezpieczeństwa Publicznego w Teksasie, nie potrafił wyjaśnić, dlaczego nie powstrzymano Salwadora Ramosa przed wejściem do szkoły. Ludzie, którzy przybyli przed szkołę, gdy Ramos zamknął się w klasie, widzieli policjantów, którzy stali i oglądali filmiki na swoich komórkach.
Policja nic nie robiła – piekli się Angela Gomez, która dowiedziawszy się o strzelaninie przejechała przed szkołę, gdzie była dwójka jej dzieci.
Urzędnicy Departamentu Bezpieczeństwa Publicznego mówili najpierw, że uzbrojony ochroniarz starał się powstrzymywać Ramosa. Okazało się jednak, że w szkole nie było takiego ochroniarza.
Ramos postrzelił najpierw babcię i pojechał jej vanem do szkoły, rozbijając pojazd o godz. 11:28. Potem zaczął strzelać do ludzi w pobliskim domu pogrzebowym i wtedy ktoś o 11:30 powiadomił policję.
Ramos wszedł do szkoły o godz. 11:40. Policja przyjechała cztery minuty później. Padły strzały z obu stron. W szkolnej salce szaleniec strzelał do uczniów i nauczycieli, w sumie zabił 21 osób.
10-letnia Kaitlyn Martinez: "Trzech policjantów podeszło do naszej sali. Powiedzieli, że za ścianą jest bandyta i trzeba uciekać na parking". Na zewnątrz znalazła swoją matkę, Gladys Castillon, która błagała policję o bardziej agresywne działania w celu zakończenia impasu.
Gomez też naciskała gliniarzy, by coś zrobili. Skuto ja kajdankami i zagrożono aresztem. - To było szaleństwo - mówiła kobieta, dodając, że jednego rodzica gliniarze rzucili na ziemię, drugiego spryskali gazem pieprzowym. Gomez uwolniła się z kajdanek, przeskoczyła szkolny płot, wbiegła do środka, złapała swoje dzieci i wybiegła z nimi ze szkoły.
W sieci krążą filmy, w których rodziny uwięzionych w dzieci krzyczą na policję, by zaczęła działać: "Zastrzel go, zrób coś!" Na nagraniu słychać kobiecy głos, a jakiś mężczyzna przeklinał gliniarzy od najgorszych.
Interwencję zakończył oddział specjalny, który przybył z sąsiedniego miasta.
