Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matuszyński: Klęska, dramat, niedowierzanie. Dla stacji narciarskich decyzje rządu są takim samym zagrożeniem, jak... pogoda

Łukasz Klimaniec
Łukasz Klimaniec
dawid lukasik/polska press
Niedowierzanie jest niesamowite. Do tej pory mówiło się, że największym zagrożeniem dla funkcjonowania stacji narciarskich jest pogoda. W tym roku śmiało możemy dopisać, że tak samo dużym zagrożeniem są działania rządu. Jesteśmy zbulwersowani tym, co ma miejsce - mówi Arkadiusz Matuszyński, pełnomocnik zarządu Wiślańskiego Skipassu, organizacji zrzeszającej 15 ośrodków narciarskich na terenie Wisły i Ustronia.

Rozmowa z Arkadiuszem Matuszyńskim, pełnomocnikiem zarządu Wiślańskiego Skipassu, organizacji zrzeszającej 15 ośrodków narciarskich na terenie Wisły i Ustronia.

Klęska, katastrofa, dramat? Jakich słów użyć, by opisać obecną sytuację w branży narciarskiej?
Możemy te słowa stopniować jak najmocniej. Klęska, dramat, niedowierzanie – to trzy, które powtarzają się najczęściej. Może trzeba głębiej sięgnąć do słownika, żeby opisać sytuację, w której się znaleźliśmy. Niedowierzanie jest niesamowite. Do tej pory mówiło się, że największym zagrożeniem dla funkcjonowania stacji narciarskich jest pogoda. W tym roku śmiało możemy dopisać, że tak samo dużym zagrożeniem są działania rządu. Jesteśmy zbulwersowani tym, co ma miejsce. Nie po to dwa tygodnie temu wprowadzaliśmy reżimy sanitarne, nie po to wszystkie stacje pokazały, że potrafią w tych reżimach funkcjonować i w bezpieczny oraz przemyślany sposób organizować pracę wyciągów.

Co ta decyzja oznacza?
Trzy tygodnie temu, gdy pojawiły się spekulacje, że stoki narciarskie będą zamknięte, wszystkie stacje narciarskie były już po rozpoczęciu przygotowań do sezonu. Część zaczynała śnieżyć, inni nie, ale wszyscy czekali na to, co się wydarzy. Dostaliśmy zielone światło, więc każda ze stacji narciarskich wykorzystała warunki pogodowe i gdy tylko był mróz, każdy śnieżył z nadzieją, że prędzej czy później uruchomi swój ośrodek. Na ten moment mamy tylko i wyłącznie koszty. Są ośrodki, które zostały już naśnieżone w 50, 60 czy 80 procentach. I całe to naśnieżanie jest do wyrzucenia. Bo nikt z niego nie skorzysta – nikt w okresie po świętach, nikt w Sylwestra, nie będzie ferii. Pytanie, co się wydarzy po 17 stycznia? Na ten moment nie mamy żadnej pewności. Patrząc na decyzje, które zmieniały się, jak kalejdoskopie, nie wiemy czy w tym sezonie pojeździmy w ogóle na nartach w Polsce.

Nie przeocz

Ile stracą stacje narciarskie?
Wszystko zależy od wielkości ośrodka, od tego, jaki sprzęt jest tam używany. Ale to wielkości rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych strat dla każdego ośrodka. Miesięczny koszt funkcjonowania stacji narciarskiej to ok. 100 tys. zł. Proszę pamiętać, że każda potrzebuje zwiększonej mocy prądu i przed sezonem musimy zwiększyć zamówienie i zapotrzebowanie na prąd. Tego nie da się w tym momencie odwołać. I nikt za to nie zwróci nam pieniędzy. To też opłaty abonamentowe , które będą musiały zostać opłacone, niezależnie czy skorzysta się z nich, czy nie.

Co z ludźmi zatrudnionymi w stacjach narciarskich?
To dramat całego społeczeństwa w górskich miejscowościach. Szacuje się, że 70-80 procent mieszkańców Wisły jest pośrednio lub bezpośrednio związana z turystyką. To nie tylko stacje narciarskie, ale i hotele, pensjonaty, gastronomia. Przy większych stacjach narciarskich to nawet 100 osób związanych z nią - nie tylko pani kasjerka i dwie osoby na dolnej i górnej stacji kolejki. To także osoby naśnieżające stok, operatorzy ratraków, pracownicy gastronomii, dostawcy. Pamiętajmy, że turystów na stok zwykle ktoś musiał zawieźć. Jedni docierali busem, inni taksówką z dworca PKP. Tak naprawdę każdy odczuje tę decyzję.

Zobacz koniecznie

Czy stacjom narciarskim grozi upadłość?
W Wiślańskim Skipassie mamy stacje, które postawiły „przespać” ten sezon i po pierwszych obostrzeniach nie podjęły naśnieżania oraz prób uruchomienia stacji. Mam nadzieję, że nie będzie takiej sytuacji, w której któraś ze stacji zostanie zmuszona ogłosić bankructwo. Największy problem będą miały te stacje, które są w trakcie spłacania leasingu za kolej linową w swoim ośrodku. To taka inwestycja, której nie kupuje się za gotówkę, raczej kredytowana forma zakupu. Dla takich stacji to będzie wzywanie. Rzeczywistość pokaże, co będzie. Sami nie wiemy. Nadejdzie początek stycznia, nadejdą mrozy i nadejdzie jedna wielka niepewność: śnieżyć i przygotowywać ośrodek na okres po 17 stycznia, czy też może w tym roku nie będzie już narciarstwa w Polsce? Niepewność jest spotęgowana.

Musisz to wiedzieć

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska