Pytania dotyczyły m.in. spółki na Pomorzu, której udziałowcem jest zięć zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Fragment rozmowy:
- Jakby pan do mnie przyszedł do kancelarii i poprosił o komentarz, to dostałby pan w dziób za takie pytanie i za czelność, że pan do mnie dzwoni.
- Dlaczego?
- Niech pan się ode mnie odpier... i niech pan do mnie nie dzwoni, tak? Do widzenia - powiedział "Dziennikowi Bałtyckiemu" Dubieniecki.
Rada Adwokacka zaskoczona
- Jesteśmy zaskoczeni językiem, którego używa w rozmowie pan Marcin Dubieniecki, i sposobem, w jaki się odnosi do dziennikarza - przyznał w rozmowie z dziennikarzami gazety mec. Jerzy Glanc, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej.
Teraz Rada czeka na wyjaśnienia Dubienieckiego. Jeśli wszczęte właśnie postępowanie wykaże, że mąż Marty Kaczyńskiej złamał zasady etyki zawodowej, może nawet zostać wydalony z palestry.
"Dziennik Bałtycki" przypomina, że zgodnie z obowiązującymi normami, "naruszeniem godności zawodu adwokackiego jest takie postępowanie adwokata, które mogłoby go poniżyć w opinii publicznej lub poderwać zaufanie do zawodu". Każdy adwokat ślubuje m.in. w swoim postępowaniu "kierować się zasadami godności".
Czytaj e-wydanie »