Paweł ma pieniądze na prawnika. Jest przedsiębiorcą. Na sześcioletnią córkę kolejny już rok płaci co miesiąc ponad dwa tysiące złotych alimentów. Dziecko widuje jednak bardzo rzadko. A jeśli już, to przez kilkanaście minut w galerii handlowej w Toruniu.
Po wielkich bojach ma te "widzenia" w galerii, w obecności kuratora sądowego na samym początku spotkania. Co z tego jednak, skoro po kilkunastu minutach Monika z córką z centrum wychodzą? - Matka nastawiła dziecko przeciwko mnie - tak to widzi Paweł.
Historia Pawła, Monika i Julki z Torunia. Ojciec zablokowany, ale walczy
Paweł i Monika rozstali się ponad trzy lata temu; wcześniej żyli w związku partnerskim. Julka jest ich jedynym dzieckiem.
Od 2022 rok, na mocy ugody sądowej zawartej przed Sądem Rejonowym w Toruniu, Paweł miał ustalone dni spotkań z córką - trzy razy w miesiącu. Kontakty te, pod koniec 2022 roku, Monika nagle ucięła. Po prostu przestała „wydawać” córkę ojcu. Nie przywoziła jej na spotkania, a kiedy Paweł jechał po córkę w wyznaczonym dniu, pod wskazanym adresem nie zostawał ani matki, ani dziecka.
Od tego czasu Monika wiele razy się przeprowadzała, także poza Toruń. Ma nowego partnera - mężczyznę karanego za przestępstwo (nie chodzi o błahostkę), z czym Pawłowi ciężko się pogodzić. Córkę natomiast skutecznie nastawia przeciwko niemu i ojciec czuje, jakby tracił dziecko bezpowrotnie.
- Ten stan rzeczy trwa do chwili obecnej i mimo, że Sąd Rejonowy w Toruniu w trybie zabezpieczenia postanowił, by kontakty ojca z córką odbywały się w obecności kuratora sądowego w konkretnie wskazanym centrum handlowym, spotkania nie są realizowane. Matka stawia się w terminie, ale swoją postawą uniemożliwia skuteczne odbycie kontaktu. Za każdym razem po kilkunastu minutach pobytu w galerii opuszcza to miejsce wraz z córką i spotkanie ojca z dzieckiem ostatecznie nie dochodzi do skutku. W ten sposób matka kontynuuje proces metodycznego "wycinania" ojca z życia córki - mówi adwokat Mariusz Lewandowski, reprezentujący w sądowych bojach torunianina.
Warto tu dodać, że w toku postępowania sąd uzyskał opinię biegłych psycholożek, które po bezpośrednim badaniu rodziców i córki wprost wskazały, że nie zachodzą żadne przeciwskazania do regularnych kontaktów Pawła z dzieckiem. Przeciwnie - biegłe podkreśliły, że taki kontakt jest niezbędny dla zapewnienia prawidłowego rozwoju emocjonalnego dziewczynki.
Co będzie dalej? Niestety, silny konflikt między Moniką i całą jej rodziną a Pawłem nie rokuje dobrze na przyszłość. Kobieta i jej krewni regularnie donoszą "do organów ścigania" na Pawła. Sprawy kolejno są umarzane. Ojciec Moniki zdążył jednak już zostać nieprawomocnie skazany za naruszenie nietykalności Pawła. Przed toruńskim sądem natomiast toczy się sprawa przeciwko Monice (z oskarżenia publicznego) o kierowanie gróźb karalnych wobec matki Pawła.
Sama Monika też wzorem matki raczej nie jest. W 2023 roku siedziała w więzieniu (bo uchylała się od kary prac społecznych), a obecnie - jak przekonany jest Paweł - ma problem ze środkami odurzającymi.
Ostatecznie Paweł złożył zawiadomienie do prokuratury o znęcaniu się nad córką polegającym na izolowaniu dziecka od ojca. Co z tego wyniknie, czas pokaże. Biegłe psycholożki równolegle wskazały na "pilną potrzebę objęcia małoletniej wsparciem psychologicznym".
Prawnik: "To nie są małe koszty. Sprawy długie i angażujące"
Ojców walczących o kontakty z dziećmi w Polsce są rzesze. Systemowo pojawiły się takie rozwiązania jak nakaz zapłaty za każdy zablokowany kontakt z dzieckiem (wcześniej uregulowany sądownie czy przy mediacjach), ale...
-Spotkałem się z sytuacjami, w których matki całkowicie to bagatelizują ("Nie wydam dziecka i nie zapłacę"), albo nawet wolą zapłacić, a kontakty z dzieckiem dalej ojcu utrudniają - mówi adwokat Mariusz Lewandowski, dla którego sprawa Pawła jest już kolejną tego typu.
Więcej informacji z Torunia i okolic przeczytasz >>>TUTAJ<<<<
Z obserwacji prawnika wynika, że świadomość ojców w zakresie prawa do kontaktów z dziećmi po rozpadzie związku rośnie. Przybywa też mężczyzn starających się na drodze prawnej walczyć o swoje, gdy te spotkania są przez matki blokowane. Wielu zaczyna działać samodzielnie, potem szukając wsparcia w stowarzyszeniach działających na rzecz praw ojców czy w internetowych grupach dotyczących alienacji rodzicielskiej.
Na sądowe boje z adwokatem u boku nie każdego stać. -To nie są małe koszty - przyznaje adwokat Mariusz Lewandowski. - Tego typu sprawy są długotrwałe; nawet wieloletnie. Do tego często skomplikowane na różnych polach i dla prawników bardzo angażujące. Dość wspomnieć, że początkiem bywa przychodzący do kancelarii ojciec z liczącą dwieście stron dokumentacją, z której połowa to zapis wymiany SMS-ów mężczyzny z matką dziecka z przestrzeni dwóch lat.
Nie wszyscy adwokaci takich spraw się podejmują z jeszcze innego powodu. -Wiążą się z naprawdę solidnym obciążeniem psychicznym. W pewnym momencie w takiej sprawie jest się bardziej terapeutą niż prawnikiem. A przecież nikt nas do tej roli nie przygotowuje - zauważa adwokat.
Niezamożnych ojców na kilkuletnie boje sadowe "o kontakty" po prostu nie stać. - Tak, są na przegranej pozycji w takich bataliach już na starcie - przyznaje Mariusz Lewandowski.
Alienacja rodzicielska. Czas na zmiany w prawie karnym?
Metod alienacji rodzicielskiej jest wiele, od zamknięcia drzwi do mieszkania i niewypuszczania dziecka na spotkanie po fałszywe oskarżanie drugiego rodzica o popełnianie na szkodę dziecka przestępstw np. o charakterze seksualnym. Klasyką gatunku jest wyjazd do innego miasta czy nawet kraju. Stałym, najbardziej przykrym elementem takich historii jest natomiast emocjonalne szantażowanie i wpływanie na dziecko, aby czuło lub wręcz okazywało niechęć do drugiego rodzica.
Alienacja rodzicielska w Polsce ma się dobrze i część prawników uważa, że przyszedł wreszcie czas na penalizację uporczywego utrudniania kontaktów z dzieckiem. Kara miałaby być taka jak np. w przypadku niealimentacji - grzywna, ograniczenie wolności lub do dwóch lat pozbawienia wolności. (Obecny nakaz zapłaty za zablokowany kontakt to rozwiązanie na drodze cywilnej, a nie karnej - decyzją sądu rodzinnego).
Dyskusja o takim karaniu powróciła do przestrzeni publicznej także w tym roku. Uczciwie jednak trzeba zaznaczyć, że nie brakuje przeciwników owej penalizacji.
- Zmieniając przepisy Kodeksu karnego bezczelnie manipuluje się opinią publiczną i ogłasza, że wprowadzenie nowego przestępstwa za niewypełnianie obowiązku rozwiązuje problem jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nie tędy droga - ostrzegał dr Paweł Czarnecki z Katedry Postępowania Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego, społeczny kurator sądowy w sprawach nieletnich na łamach portalu prawo.pl ("Po ustawie Kamilka czas na penalizację uporczywego utrudniania kontaktów dzieckiem. 03.01.2024 rok).
Ten prawnik podkreślał, że prawo karne powinno być środkiem ostatecznym. - Co oznacza, że w tak delikatnej sferze jaką są przepisy Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego należy, na ile to możliwe, unikać rozwiązań właściwych dla prawa represyjnego - a takim jest prawo karne. Trzeba kierować się dobrem dziecka, nie zaś karać nieudolnych rodziców za to, że nie chcą, nie mogą lub nie potrafią być odpowiedzialną mamą lub obowiązkowym tatą - podsumował dr Paweł Czarnecki.
PS Imiona rodziców i córeczki zostały w tekście zmienione.
WAŻNE. Sądy dostrzegają, że dziecko mogło zostać zmanipulowane przez rodzica
W 2022 roku Trybunał Konstytucyjny częściowo zakwestionował stosowanie przepisów dotyczących nakazu zapłaty za utrudnianie lub uniemożliwianie kontaktu z dzieckiem w sytuacjach, kiedy ono samo go nie chce.
Tymczasem pojawiają się już orzeczenia, w których sądy dostrzegają, że dziecko mogło zostać zmanipulowane przez alienującego rodzica.
Prawnicy wskazują, że obowiązujące przepisy nie pozwalają na skuteczne egzekwowanie kontaktów. (Za: Prawo.pl).
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:
