Przeważa pogląd, że pretendent (Borusia) zmierzy się z arcymistrzem. Bo z pewnością pod wieloma względami zespołowi z Dortmundu trudno dorównać "Królewskim". BVB ustępuje rywalom pod względem wartości zespołu (582 ml euro) czy budżetu na obecny sezon (517 mln euro).
Jak to się zatem stało, że podopieczni Jurgena Kloppa w tym sezonie LM walczyli z Realem, jak równy z równym (wygrana u siebie 2:1, remis 2:2 na Santiago Bernabeu)? Nie można wykluczyć, że Real zlekceważył ambitnych i pełnych wiary mistrzów Niemiec. Gdy zespoły spotykały się pierwszy raz to Borussia prezentowała wyższą formę. W Realu na swoim poziomie grał jedynie Ronaldo. Dziś sytuacja jest odwrotna. To podopieczni Mourinho są "w gazie", a Borussia przeżywała trudne chwile w ćwierćfinale z Malagą. Mourinho docenia silę przeciwnika i osobiście pofatygował się do Dortmundu przyjrzeć się do czego zdolne jest trio z Polski wspierane Reusem czy Goetze.
Borussia nie ma nic do stracenia. To będą dla niej mecze najważniejsze w sezonie. Chyba że wywalczy bilety na Wembley. Zespół nie może stracić pierwszy bramki, bo znajdzie się na straconej pozycji. Z obozu BVB dochodziły sprzeczne wieści dotyczące Roberta Lewandowskiego (stłuczony mięsień uda). Wydaje się, że medycy postawią "Lewego" na nogi.
