Nasz turniej miał być odrodzeniem polskiej drużyny w europejskim futbolu. Lata przygotowań w meczach towarzyskich, naturalizowanie piłkarzy, oparcie taktyki na trójce z Dortmundu. Wszystko to starczyło na 45 minut. Właśnie w pierwszej połowie meczu z Grecją Polacy grali jak drużyna ze światowej czołówki. Po przerwie Szczęsny wyleciał z boiska, Tytoń obronił rzut karny, a na koniec oceniliśmy remis 1:1 jako świetny wynik. Również nie wyszliśmy z grupy.

W końcu przełamanie i zwycięstwo w pierwszym meczu fazy grupowej. Awansowaliśmy na Euro również dzięki powiększeniu liczby drużyn. Na mecz z Irlandią Północną wyszliśmy jednak jako murowani faworyci. Skromne zwycięstwo 1:0, gol Arkadiusza Milika i euforia w kraju. Nic dziwnego, bo zespół Adama Nawałki wykrzesał z siebie maksimum i doszedł aż do ćwierćfinału.

"A Jezus Maria, co my zrobiliśmy?" - tak skomentował drugiego gola dla Senegalu Dariusz Szpakowski. Nie da się ukryć, że na MŚ 2018 zagraliśmy fatalnie. W pierwszym meczu zagraliśmy na trzech środkowych obrońców, a na boisku "brylował" m.in. Thiago Cionek. Stoper był autorem samobójczego trafienia, kompletnie myląc po strzale Wojciecha Szczęsnego. Drugi gol dla rywali to z kolei "popis" Bednarka i Szczęsnego. Obaj odpuścili wybitą piłkę, wykorzystał to Niang, który oszukał obu Polaków i dobił futbolówkę do pustej bramki. Trafienie Krychowiaka niewiele nam dało.

14 czerwca 2021 roku Polacy zagrają ze Słowacją, potencjalnie najsłabszym zespołem grupy E. Jakim wynikiem zakończy się ten mecz? Wytypujcie i przekonajcie się już niebawem!