Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mediacje w ratuszu. Dąb Barcin nie może dogadać się z BOSiR-em

Redakcja
- Myślę, że na koniec czerwca zostaniemy z siedmioma, ośmioma zawodnikami - powiedział podczas spotkania w ratuszu Marcin Kasków, prezes Dębu Barcin
- Myślę, że na koniec czerwca zostaniemy z siedmioma, ośmioma zawodnikami - powiedział podczas spotkania w ratuszu Marcin Kasków, prezes Dębu Barcin Mirosław Woźniak
Narastają nieporozumienia na linii Dąb Barcin i Barciński Ośrodek Sportu i Rekreacji. W ratuszu podjęto próbę ich wyjaśnienia.

Spotkali się przedstawiciele zarządu klubu, prezes BOSiR-u, burmistrz Michał Pęziak i kilkoro rajców. Marcin Kasków, prezes klubu wyszedł od tego, że już podczas obchodów 50-lecia klubu w 2013 roku, mówiono, że ten powinien mieć w końcu obiekt z prawdziwego zdarzenia. - W rzeczywistości nie posiadamy nawet jednego pomieszczenia na stadionie, od półtora roku jesteśmy praktycznie bezdomni - usłyszeliśmy.

Wytknął, że kiedy BOSiR przejął pod swoje skrzydła sport w gminie, stowarzyszenie miało być jedynie przez nie rozliczane. - Obecnie nie mamy wpływu na praktycznie żadną kwestię. Z każdym miesiącem, z każdym kwartałem zabierano nam autonomię aż do momentu, w którym znaleźliśmy się obecnie - kontynuował. - Klub został zmuszony do podpisania porozumienia z BOSiR-em , które naszą rolę zmarginalizowało do absolutnego minimum. Usłyszeliśmy wtedy od pani prezes, że albo podpisujecie porozumienie, albo od jutra przestaję finansować klub.

Prezes Dębu wytknął także, że prezes BOSiR-u w Kujawsko-Pomorskim Związku Piłki Nożnej próbowała bez zgody klubu i kibiców połączyć Dąb z Zagłębiem Piechcin. Związek się na to nie zgodził. Żalił się na podważanie decyzji klubu, rolę zarządu określił jako doradczą, mimo, że ten mocno zaangażował się w poszukiwanie sponsorów (w tym roku zorganizowano budżet na poziomie 3, 5 tys. złotych miesięcznie plus wpływy ze sprzedaży biletów na mecze). Dalej mówił o braku atmosfery w Barcińskim Ośrodku Sportu i Rekreacji. - Stowarzyszenie chce realizować swoje cele statutowe. Mamy nadzieję, że będzie to możliwe na tak długo wyczekiwanym stadionie. Wierzymy, że uda się dojść do kompromisu - powiedział na koniec.

Gra w drużynie ma być prestiżowa
Lena Patalas, prezes BOSiR-u przypomniała, że porozumienie, o którym wspomniał jej przedmówca zostało podpisane w z wszystkimi stowarzyszeniami i sekcjami sportowymi w gminie. W przypadku Dębu zostało ono przedyskutowane w KPZP-nie. Według prezes współpraca z innymi klubami układa się prawidłowo. - I powiedziałabym wręcz coś przeciwnego, że one są zadowolone z współpracy z BOSiR-em. Odchodzi wiele spraw formalnych, na przykład składanie i rozliczanie projektów - dowiedzieliśmy się.

- Moment podpisania porozumienia świadczył o tym, że formalnie przepisujecie swoje drużyny i są one drużynami BOSiR-u, gdzie jest jeden prezes - prezes BOSiR-u - i jest ciało doradcze - dodała. W związku z tym klub powinien informować prezesa placówki o każdej podejmowanej inicjatywie. Lena Patalas powiedziała, że zgadzała się na wszystko, aż do momentu gdy przestało jej się podobać w jaki sposób zostali ściągnięci do klubu niektórzy zawodnicy i co zostało im obiecane.

- Wy musicie dostosować się do pewnych rzeczy, których ja też oczekuję i mogę mieć inną wizję na sport. I ja mam troszeczkę inną wizję. Nie zgadzam się z proponowaniem zawodnikom, każdemu z osobna, jakiś pensji. Uważam, że to jest drużyna gminna, prestiżowa, gdzie bycie członkiem drużyny seniora ma być prestiżowe dla tego zawodnika. Jak podeszłam do tych zawodników to oni nie rozumieją jednej kwestii. Jak mówiłam, że jest to drużyna gminna, oni byli oburzeni. Nie rozumiem dlaczego, skoro przez wszystkie te lata byli finansowani tylko i wyłącznie, jeśli się mylę to przepraszam, z pieniędzy gminnych - oświadczyła.

Dodała, że przez lata pieniądze przechodziły przez stowarzyszenie, teraz przechodzą przez BOSiR. Przyznała, że w drużynie mogą być osoby z zewnątrz, ale dwie, nie pięć, nie sześć nie dziesięć. Trzeba dążyć do tego, by w drużynie było jak najwięcej osób z gminy, a tymczasem jeśli chodzi o młodzież ta wcale nie garnie się do gry. - I trzeba chyba zadać sobie pytanie, dlaczego tak jest.

Na koniec dopowiedziała, że piłkarze za grę dostają różne kwoty od stowarzyszenia. Jej zdaniem jest to niepotrzebne, niestosowne i powoduje w drużynie konflikty.

Dla wszystkich mieszkańców
Głos zabrał burmistrz Michał Pęziak. Zapytał czy zawodnikom Dębu Barcin, innych sekcji i trenerom, które w tej chwili są pod skrzydłami BOSiR-u czegoś brakuje? Lena Patalas oświadczyła, że nic, Marcin Kaśków, że według zarządu klubu to brak atmosfery.

- Rozumiem, że niezadowolenie bierze się z tego, że zarząd nie ma wpływu na wydawanie pieniędzy - stwierdził burmistrz. Przypomniał, że kiedy mówiono o budowie stadionu nigdy nie było mowy, że jest on budowany dla Dębu Barcin. Był budowany dla wszystkich mieszkańców Barcina. Dąb miał być istotnym elementem wykorzystania stadionu, ale nie jedynym.

- Na stadionie są pomieszczenia, w których możecie organizować posiedzenia i nie rozumiem, tego, że nie macie domu - stwierdził i przypomniał, że kiedy toczyły się rozmowy ze stowarzyszeniami, dotyczące tego jak będzie funkcjonować sport w gminie mówił, że wszystkie sprawy związane z finansowaniem sekcji i klubów będą prowadzone właśnie przez BOSiR, natomiast zarządy klubów miały być ciałami doradczymi bo ani poprzednia, ani obecna prezes doświadczenia w prowadzeniu sportu nie mają.

Obecny na spotkaniu Eugeniusz Kaczmarek, były prezes Dębu Barcin przyznał, że już za jego kadencji klub postulował, by rachunkowość i księgowość prowadził ktoś z gminy. - Jestem za tym, by finanse prowadził BOSiR, ale nie działalność merytoryczną. Merytorykę prowadzi klub zgodnie ze statutem - stwierdził.

Powiedział także, że w drużynie muszą być zawodnicy spoza gminy. Obecnie nie ma drużyny, czy to w Żninie czy w Mogilnie, która opiera się tylko na swoich wychowankach. Jeśli ktoś nie zna idei sportu, nigdy tego nie zrozumie. Dodał, że młodzież dziś więcej zajmuje się komputerem niż piłką.

- Zgadzam się, że w gminie Barcinie brakuje ludzi, ale brakuje ludzi takich jak w Pakości. Za śp. panem Cegielskim chodziły tłumy ludzi. To jest kwestia ludzi, którzy z pasją wykonują to, co robią. Te dzieci są tylko trzeba je umieć wyciągnąć z domu. W niektórych miejscach poza gminą Barcin potrafi się to robić, tutaj nie - stwierdził burmistrz.

Dalej poruszona została także kwestia finansowa. Marcin Kasków powiedział, że aby zachęcić zawodników do uczestniczenia w treningach zdecydowano się na wprowadzenie systemu stypendialnego. - I od tego sezonu nie mamy problemu z frekwencją na treningach - usłyszeliśmy. W kwestii pomieszczeń, nie jest pod tym względem aż tak kolorowo. Niedawno także zabrano prezesowi jego szafkę.

Do dyskusji włączył się Marcin Blaczkowski, członek zarządu klubu. - Jako działacze wykonaliśmy dużą pracę obywatelską organizując sponsorów, stały budżet, stałe wpływy i to nie jest tylko tak, że przychodzimy do gminy i wołamy pieniądze. Zrobiliśmy dużą pracę, by przyciągnąć sponsorów i również chcielibyśmy mieć wgląd w to, co się dzieje. To, co się udało stworzyć to zalążek czegoś dobrego. Myślę, że my nie jesteśmy jakąś pijawką, która pobiera pieniądze z budżetu gminy. Tak, duża część, znaczna część jest z budżetu, ale chciałbym zauważyć, że też robimy dużo, ale nie mając merytorycznego wpływu na to, co się dzieje, jesteśmy niepotrzebni - oznajmił.

- To, co swoją społeczną pracą załatwiacie, jest wykorzystywane na to, na co chcieliście, żeby było wykorzystywane. Rozumiem, że chcieliście płacić zawodnikom, bo byłby problem, żeby sklecić drużynę seniorską, bo wtedy kiedy nie było pieniędzy nie było składu ani na treningach, ani na meczach. Tak to wychodzi i to trzeba zmienić, tę pracę wychowawczą od najmłodszych drużyn prowadzić tak, by ci ludzie później z wiekiem chcieli grać dla samej przyjemności gry, a nie dlatego, żeby dostać parę groszy. Rozumiem, że pieniądze zarabia się na sporcie, ale nie na poziomie B, A-klasy czy piątej ligi - odpowiedział Michał Pęziak.

- Słuchając tych wypowiedzi wychodzę z założenia, że wszystko opiera się o pieniądze. Co mnie zabolało panie prezesie, zawodnicy z Dębu Barcin przychodzą na treningi i mają płacone. Z jakiej racji? Można płacić zawodnikom bo nic za darmo się nie robi, ale za pracę, za wyniki tej pracy. Macie takie roszczeniowe podejście, a wyników zero - skomentowała z kolei Teresa Wilk, wiceprzewodnicząca Rady Miejskiej w Barcinie. Zdaniem Eugeniusza Kaczmarka, są czasy takie a nie inne i teraz nikt za darmo kopać piłki nie chce.

Nawiązując do wypowiedzi wiceprzewodniczącej Michał Pęziak dopowiedział, że oburzyła się ona sposobem wydawania pieniędzy pozyskanych od sponsorów (to one idą na wspomniane stypendia), nie są to jednak publiczne pieniądze. - Jak chcecie się wzmocnić to nie może być tak, że wszystkim płacimy, nawet tu młodym mieszkańcom, żeby przychodzili na treningi. Nad tym trzeba pracować, nad pracą nad młodzieżą.

Są zmęczeni sytuacją
Podczas dalszej części spotkania dowiedzieliśmy się, że sytuacja w drużynie seniora wygląda tak, że idzie ona "ku upadkowi".
- Zawodnicy, którzy są przyjezdni prawdopodobnie tutaj nie zostaną, przepisy PZPN są takie jakie są i myślę, że na koniec czerwca zostaniemy z siedmioma, ośmioma zawodnikami. Pani prezes będzie obarczała winą za to wszystko nas zarząd. W tym momencie nie wiem, czy stowarzyszenie jest potrzebne. Szafka to jest jedno, dostałem także zakaz posługiwania się pieczęcią klubową. Nie mogę mieć przedrostka LKS Dąb Barcin w podpisie klubowym - wytknął dalej Marcin Kaśków.
Warto też dodać, że w tej chwili nazwa klubu wzbogaciła się także o przedrostek - BOSiR.

Prezes BOSiR-u przypomniała mu zaraz, że w momencie podpisania porozumienia była w KPZPN-ie i drużyny Dębu oficjalnie stały się drużynami BOSiR-u osobą reprezentującą drużyny jest ona Lena Patalas, prezes zarządu.

W dalszej części dyskusji radni próbowali jeszcze rozstrzygnąć spory, ale nie osiągnięto żadnego konkretnego kompromisu. Burmistrz zaznaczył, że nie zamierza rezygnować z finansowania klubów i sekcji przez BOSiR. Członkowie zarządu klubu podkreślili, że są zmęczeni złą atmosferą, a stowarzyszenie w takiej sytuacji jest niepotrzebne.

Na planowanym 23 maja walnym zebraniu mają zostać podjęte decyzje dotyczące przyszłości stowarzyszenia. Krystyna Bartecka, przewodnicząca RM w Barcinie zaapelowała na koniec, by jeszcze raz się spotkać i porozmawiać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska