Tegoroczne rozgrywki były dla grudziądzan całkiem udane, choć zakończyły się też niedosytem. GKM po raz pierwszy w historii swoich startów w elicie awansował do rundy play off. Miał też szanse awansować do półfinałów, ale tu już szczęścia zabrakło.
- To był trudny sezon. Zaczynaliśmy go z liderem Jasonem Doylem, który w pierwszych czterech kolejkach spisywał się poniżej oczekiwań - mówił Marcin Murawski, prezes GKM w rozmowie z klubową telewizją. - A potem doznał kontuzji i przyszło załamanie. Pamiętam ten moment, gdy dowiedziałem się o kontuzji Jasona. Czułem się, jakby mi sufit spadł na głowę. Perspektywa dokończenia sezonu bez lidera, przy braku zawodników na rynku, postawiła nas przed ogromnym problemem. To był najbardziej krytyczny moment sezonu - dodał.
GKM sięgnął po Michaela Jepsena Jensena, co było dużym ryzykiem, bo żużlowiec nie startował. - Wyciągnęliśmy go z klubu pierwszoligowego, gdzie był zawodnikiem oczekującym. Wzięliśmy zawodnika, który nie jeździł nigdzie w Polsce, a on został ósmym zawodnikiem PGE Ekstraligi. Nikt nie spodziewał się, że Michael zajmie miejsce w TOP 10 PGE ekstraligi. To jest wyczyn. Był to też moment zwrotny dla nas, bo on wniósł nową energię i napędził wszystkich do działania. Nabuzował ten klub i ruszyło to w dobrym kierunku. Za mojej kadencji to chyba transfer życia. Wcześniej marzyłem, że trafić kiedyś w odkrycie sezonu, a dla mniej Jensen takim był.
Murawski bardzo chciał również w drużynie mieć Jakuba Miśkowiaka. - Już w sierpniu naszkicowaliśmy sobie kilka wariantów składu na kolejny sezon i tam pojawił się ten zawodnik. Od początku był moim celem numer 1. Wiedzieliśmy, że chcemy zostawić czwórkę seniorów i ściągnąć go na pozycję U24 - opowiadał szef GKM. - Wtedy zaczęły się rozmowy. Jakub postanowił jednak zostać w Gorzowie, bo bardzo szanował trenera Chomskiego i chciał z nim dalej pracować. Uszanowałem to. Nie miałem już więcej argumentów, bo nie chodziło o pieniądze czy coś podobnego. Potem, gdy nagle okazało się, że Stal zwolniła trenera Chomskiego, natychmiast wykonałem telefon do teamu Miśkowiaka z pytaniem o powrót do rozmów. Potrzebowali więcej czasu, nie podbijali już stawek, ale chcieli czas na przemyślenia. Dla nas było to ryzyko. Tak bardzo go chcieliśmy, że nie rozmawialiśmy z nikim innym. Udało się dojść do porozumienia.
Murawski liczy, że Miśkowiak będzie tym elementem, który pozwoli drużynie zrobić kolejny krok. - Teraz nie idziemy już w kierunku utrzymania, a celujemy w środek tabeli. A najlepiej w TOP 4 - podkreślił. - Mamy równy skład, drużynę z potencjałem. Na pewno będzie trudniej, bo tylko cztery drużyny pojadą w play off, reszta będzie walczyć w niższej grupie, gdzie jeden nieudany mecz może sprawić, że będzie gorąco. Liczymy więc, że uda nam się wejść do play off, a drużyna będzie cieszyła kibiców. Grudziądzowi należy się w końcu ten wynik sportowy w postaci choćby brązowego medalu. Tego życzę kibicom, sponsorom i miastu.
Murawski wspomniał, że frekwencja na meczach rośnie. - Myśleliśmy, że szczyt zainteresowania mamy już za sobą, a te słupki rosną. I nie mamy już gdzie pomieścić wszystkich kibiców, którzy chcą w godnych oglądać żużel. Dlatego małymi krokami będziemy naciskali miasto, by ten stadion został rozbudowany. Myślę, że 10 tysięcy miejsc siedzących jesteśmy w stanie spokojnie zapełnić.
Póki co, grudziądzki klub przygotowuje nowe rozwiązania dla kibiców. - Mamy fajne plany na zorganizowanie strefy Super VIP - zdradził Murawski. - Kibic, który zakupiłby takie karnet, miałby dostęp do sali VIP, miejsca parkingowego czy osobnego wejścia na stadion - wyliczył.
W sezonie 2025 GKM wystartuje z nowym sponsorem strategicznym - BAYERSYSTEM. - Umowę mamy trzyletnią, z założeniem, że będziemy w ekstralidze. Innego rozwiązania jednak nie bierzemy pod uwagę. To chyba największa umowa sponsorska w historii klubu - podkreślił Murawski. - Nadal wspiera nas Zbigniew Leszczyński, mamy duże grono sponsorów, którzy są z nami przez lata. Bo zawsze dbamy, by wszyscy u nas czuli się dobrze.
Zobacz materiał wideo: Sportowe Wydarzenie Weekendu - odcinek 18.11.2024.
