Polska - Mołdawia 1:1 (0:1)
Bramki: Karol Świderski (53) - Ion Nicolaescu (25).
Polska: Szczęsny - Kędziora (84. Grosicki), Peda, Kiwior - Wszołek (72. Kamiński), Dziczek (46. Slisz), S. Szymański (72. Marchwiński), Zieliński, Frankowski - Świderski, Milik (72. Buksa).
Mołdawia: Railean - Revenco (70. S. Platica), Craciun, Babohło, Marandici, Reabciuk - Postolachi, Moțpan (70. M. Platica), Rața (79. Cojocari), Cojocaru (60. Damascan) - Nicolaescu (79. Bogaciuc).
Polacy po zwycięstwie nad Wyspami Owczymi i porażce Czechów z Albańczykami znowu zaczęli się liczyć w walce o awans do Euro 2024. Wszystko zależało od nich. Musieli wygrać dwa ostatnie mecze z Mołdawią oraz listopadowego z Czechami.
Polacy zaczęli z animuszem, ale nie potrafili sobie stworzyć jakiś groźnych okazji bramkowych. Jednak z kolejnymi minutami spotkanie stawało się coraz bardziej wyrównane. Goście mieli coraz więcej stałych fragmentów gry. Po kolejnym rzucie rożnym Vadim Rata dograł do Iona Nicolaescu, a ten uprzedził Polaków i skierował piłkę do siatki. To prawdziwy kat polskiej reprezentacji, bo w czerwcu zdobył dwie bramki w przegranym przez polskich zawodników meczu 2:3.
Polscy piłkarze rzucili się do odrabiania strat. Tworzyli sobie okazje, ale byli nie skuteczni. Dwa razy okazje zmarnował Paweł Wszołek, dwa razy w bramkarza z bliska główkował Arkadiusz Milik, a po strzale Karola Świderskiego odbił bramkarz.
Po przerwie grała toczyła się w okolicach pola karnego Mołdawian. Po kolejnej akcji Piotr Zieliński zagrał w pole karne, tam piłkę przepuścił Milik, ta trafiła do Świderskiego, ten mimo asysty rywali zdołał piłkę umieścić w siatce.
Polacy rzucili się do ataków. Najlepsze okazje mieli Jakub Kamiński i Adam Buksa, ale goli nie strzelili.
Tym samym Polacy tylko zremisowali i mocno skomplikowali sobie drogę na Euro 2024. I nawet pokonanie Czechów może nic nie dać, bo ci mają jeszcze jeden mecz z Mołdawią.
W tabeli prowadzi Albania (13 punktów) przed Czechami (11), Polską (10), Mołdawią (9) i Wyspami Owczymi (1).
