https://pomorska.pl
reklama

MEN mówi o kompromisie. Dyrektorzy domów dziecka przeciwni łamaniu przepisów

Monika Smól
- MOS-y się zamykają, dzieci podrzucają do innych placówek, bo Ministerstwo Edukacji Narodowej dało zielone światło - co tam rozporządzenie Rady Ministrów - mówi Wojciech Woźny, dyrektor Domu Dziecka w Chełmnie
- MOS-y się zamykają, dzieci podrzucają do innych placówek, bo Ministerstwo Edukacji Narodowej dało zielone światło - co tam rozporządzenie Rady Ministrów - mówi Wojciech Woźny, dyrektor Domu Dziecka w Chełmnie Nadesłane
- Cztery Młodzieżowe Ośrodki Socjoterapii – w Rawie Mazowieckiej, Gołańczy, Żychlinie i Sońsku – podesłały mi wychowanków, ponieważ się zamykają, choć zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów powinny pracować – mówi Wojciech Woźny, dyrektor Domu Dziecka w Chełmnie. - Teraz dostałem kolejno pismo, bym odebrał dziecko z MOS-u nr 2 w Łodzi. Nie zrobię tego!

Kujawsko-pomorski kurator oświaty skontaktował się z łódzkim kuratorem w sprawie zgłoszonej przez dyrektora Domu Dziecka w Chełmnie. Wojciech Woźny tłumaczył, że tamtym dyrektorom, którzy podesłali mu już sami dzieci tłumaczył, że nie ma w żadnych ze swoich trzech domków miejsca dla tych wychowanków. Poza tym, obawia się w sytuacji zagrożenia zarażeniem koronawirusem, że obce dzieci mogą nie być zdrowe. A jego – są.

- Rozumiem te argumenty, ale te czwórkę dzieci ostatecznie dyrektor Domu Dziecka w Chełmnie przyjął, znalazł dla nich miejsce, więc to nie było głównym problemem – mówi Marek Gralik, kujawsko-pomorski kurator oświaty. - Dyrektorowi chodzi chyba bardziej o to, że obawia się, że młodzież przywożona z innych środków może mieć koronawirusa, gdy jego dzieci jest pewny – bo ich od początku izoluje.

Kurator mówi, że być może dyrektorzy tych MOS-ów wnioskowali do organu prowadzącego i ten wyraził zgodę, by się tymczasowo zamknęli.

Dyrektor Domu Dziecka w Chełmnie: Podrzucają wychowanków, jak niechciane psy

- Możliwe, że to dopuszczalne w skrajnych sytuacjach i wtedy decyduje wojewoda – mówi Marek Gralik. - Nie wiem jednak, czy tak było w tych przypadkach. Miałem dostać od kuratora łódzkiego pisma z podobno dość emocjonalną wymiana zdań między dyrektorem Domu Dziecka w Chełmnie a dyrektorem MOS. Kurator obiecał, ale do tej pory mi ich nie przesłał. Usłyszałem również, że doszło do kompromisu i dyrektor Domu Dziecka w Chełmnie zgodził się przyjąć na Święta Wielkanocne wychowanków z MOS z Łodzi.

Wybory 2025. Zwycięstwo Nawrockiego, wysoka frekwencja

Dalszy ciąg artykułu pod wideo ↓
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

- W pismach ode mnie nie było żadnych emocji, sam mogę kuratorowi je wysłać – mówi Wojciech Woźny. - Po prostu wytłumaczyłem, że po dzieci nie pojadę i nie będę narażał moich wychowanków i personelu tylko dlatego, że oni chcą się pozbyć swoich podopiecznych. I podtrzymuję swoje zdanie. Nie doszedłem też do żadnego kompromisu z dyrektorem żadnego z MOS-ów. Po prostu dziś otrzymałem pismo, w którym zostaję wezwany do odebrania wychowanka z MOS nr 2 w Łodzi. Dyrektor tej placówki powołuje się na to, że są feryjni, czyli mają przerwę świąteczną. I to fakt, zawsze tak było, ale ja uważam, że teraz sytuacja jest szczególna. Należy się do niej zastosować, nie przewozić dzieci - skoro jest apel o izolowanie się, nie wychodzenie z domu, nie będę woził nikogo tam i z powrotem narażając pracowników i swoje dzieci. Bo czy zrobią testy na koronawirusa dzieciom zanim mi je przekażą? Nawet jeśli zgodne z prawem jest zamykanie się tej placówki, jeśli chodzi o sam okres świąt, to w sytuacji zagrożenia – zwłaszcza podczas przemieszczania się – to co najmniej nieetyczne zachowanie ze strony dyrektorów MOS i ich nauczycieli.
Dyrektor Woźny podkreśla, że ta trudna sytuacja nie dotyczy tylko go, ale dyrektorów wielu domów dziecka.

- W dniu dzisiejszym Ogólnopolskie Stowarzyszenie Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych „Dla Naszych Dzieci” wysłało do wszystkich Kuratorów Oświaty stanowisko w sprawie zaistniałej sytuacji. Stowarzyszenie otrzymało liczne sygnały z całego kraju dotyczące przypadków odbierania z MOS dzieci.

W Ministerstwie Edukacji Narodowej usłyszeliśmy, że sytuacja wymaga kompromisu.

- Działalność młodzieżowych ośrodków socjoterapii nie została zawieszona przez ministra edukacji narodowej - potwierdza Anna Ostrowska, rzecznik prasowy MEN. - Zostawiliśmy rodzicom decyzję odnośnie uczęszczania wychowanków do tych placówek. W wielu placówkach wychowanków pozostało zaledwie kilku. W tej sytuacji dyrektor danego młodzieżowego ośrodka socjoterapii, za zgodą organu prowadzącego, mógł zawiesić działalność swojej placówki. Być może jedynymi wychowankami, którzy zostali byli wychowankowie instytucjonalnych pieczy zastępczych, wówczas w uzgodnieniu z dyrektorem tej formy opieki, dyrektorzy MOS mogli skierować dzieci do tych instytucji, które muszą i tak organizować pracę. To sytuacja nadzwyczajna wymagająca zrozumienia i chęci znalezienia kompromisu.

- Poza tym, to nie jest kompromis, gdy ktoś, kto powinien pracować zamyka działalność, bo tak mu wygodniej, bo może więcej zarobić nie robiąc nic i podsyła do nas dzieci. I co to za argument, że w MOS jest niewiele dzieci? Nawet gdyby zostało tylko jedno dziecko to MOS powinien działać, a nauczyciele się nim zaopiekować. Tymczasem rzecznik prasowa MEN pokazuje, że można mieć za nic rozporządzenie Rady Ministrów – i jak się uda dyrektorom MOS-ów upchnąć dzieci w innych placówkach – to mają wakacje. Pracować wtedy nie muszą, a zapłacone dostaną – mówi Wojciech Woźny.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Czerwcowa waloryzacja emerytur - jest nowy wskaźnik. Tak urosną świadczenia od lipca

Czerwcowa waloryzacja emerytur - jest nowy wskaźnik. Tak urosną świadczenia od lipca

Tym osobom należy się prawie 350 złotych dodatku do emerytury. Oto zasady wypłaty

Tym osobom należy się prawie 350 złotych dodatku do emerytury. Oto zasady wypłaty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska