https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Metropolie? To Londyn, Paryż, Berlin. Nie mamy takich metropolii

rozmawiała Jolanta Zielazna, [email protected]
Robert Gawłowski, doradca  ministra w Gabinecie Politycznym  Ministerstwa Cyfryzaji i Administracji, niedawno obronił doktorat z funkcjonowania metropolii
Robert Gawłowski, doradca ministra w Gabinecie Politycznym Ministerstwa Cyfryzaji i Administracji, niedawno obronił doktorat z funkcjonowania metropolii Jolanta Zielazna
- Tworzenie metropolii zawsze niesie z sobą spory o nazwę, tożsamość, podział kompetencji - mówi dr Robert Gawłowski, doradca ministra administracji i cyfryzacji. Radzi, by Bydgoszcz i Toruń przemyślały, ile mogą zyskać, występując razem w wielu sprawach.

- Pochodzi pan z Bydgoszczy, studiował w Toruniu, a teraz doradza ministrowi administracji, który zajmuje się m.in. metropoliami. Czy bydgosko-toruńskie korzenie pozwalają z warszawskiej perspektywy inaczej spojrzeć na lokalne spory?
- Na pewno pozwala to zrozumieć, że kwestia metropolii jest skomplikowana. To nie są proste reformy i proste rozwiązania, mają swoją dynamikę, emocje, poziom komplikacji.

- Pani minister Bieńkowska, gdy w marcu była w Bydgoszczy (na konferencji poświęconej metropolii bydgosko-toruńskiej - dop. red.) i pan jej towarzyszył, nie mogła tego zrozumieć.
- Pani minister pochodzi ze Śląska. Tam, w ramach aglomeracji śląskiej, współpracuje 14 miast na prawach powiatu. To zupełnie inna specyfika, te miasta są podobnej wielkości, graniczą z sobą. Z jednego do drugiego przejeżdża się nawet nie wiadomo, kiedy. Więc pani minister pewnie też z tej perspektywy patrzyła.

Jak Bydgoszcz i Toruń umawiały się na metropolię...

- Niedawno obronił pan doktorat o metropoliach w Europie zachodniej. Co z doświadczeń innych państw można przenieść na nasz, bydgosko-toruński, grunt?
- Choćby to, że jest to jest trudna reforma, która zawsze się wiąże z konfliktem. To nie są reformy rozstrzygane w zaciszu gabinetu, niosą z sobą spory o nazwę, o miejsce, podział kompetencji.

- Nie jesteśmy wyjątkiem?
- Na pewno nie. To stały element wszystkich metropolitalnych reform. Metropolie to nie są takie jednostki administracyjne, jak gminy, powiaty czy regiony, nie mieszczą się w zasadniczym podziale administracyjnym. One bardziej zajmują się koordynacją, współpracą między jednostkami samorządu terytorialnego. Zawsze w takich reformach samorządowych pojawia się spór o tożsamość, o nazwę, kto ważniejszy, kto silniejszy. Obojętnie, czy jest to jedno miasto dominujące, dwa miasta czy kilkanaście - spór o przywództwo, o to, kto podejmuje decyzje, kto bardziej reprezentowany - jest naturalny. I istnieje.

- Gdzie w Europie jest taki układ, jak u nas: 2 oddalone od siebie miasta, między którymi jest kilka gmin, las mają tworzyć metropolię?
- Warto pamiętać, że jest to OBSZAR metropolitalny. Metropolia to nie miasto centralne, składa się z różnych jednostek, także lasów. Ich funkcją jest rekreacja. Nie należy patrzeć tak, że jeśli między Bydgoszczą a Toruniem jest Puszcza Bydgoska, to co to za metropolia? Jeśli zaś chodzi o europejski przykład, to wskazałbym Helsinki - tam jest ścisła współpraca trzech miast. Z ich doświadczeń można by korzystać. Na pewno również niemieckie miasta Zagłębia Ruhry, które muszą z sobą współpracować.

"Bez Inowrocławia, Bydgoszcz z Toruniem nie dadzą rady!"
- Czy metropolia ma swoje odrębne władze?
- Tak, powinna być osoba, która podejmuje decyzje, jest za nie rozliczana, kontrolowana, buduje listę priorytetów, które trzeba rozwiązać, ale też kreuje pewne rozwiązania, decyduje o kierunku rozwoju. Dlatego jakiś organ metropolitalny powinien istnieć. Może to być bezpośrednio wybierany burmistrz, jak w Londynie, mogą być władze wybierane pośrednio - przez przedstawicieli gmin. Rozwiązania są różne. Mogą to być także jednostki o charakterze konsultacyjnym, w ramach których toczy się debata, wymiana wiedzy. Mają one jednak mniejszą skuteczność niż wcześniej wskazane rozwiązania.

- Bydgosko-toruńskie spory, to spory mieszkańców miast, czy raczej polityków?
- Trudno wskazać spory mieszkańców, nie zauważyłem ich. Oczywiście, w opiniach poszczególnych osób pewnie różnie to wygląda. Ale sam fakt powstania metropolii wiąże się z tym, że miasta na świecie się tak dynamicznie rozwijają, ze struktura podziału terytorialnego państwa nie nadąża za tym. Choćby na Śląsku, gdzie ludzie kilka razy w ciągu dnia zmieniają miejscowość i nawet tego nie zauważają. Trochę jest tak i u nas. Wiele osób pracuje i robi interesy w Bydgoszczy i Toruniu, w Bydgoszczy mieszkają, w Toruniu odpoczywają, albo mieszkają w Toruniu, a zakupy robią w Bydgoszczy. Zdiagnozujemy lepiej, jak rzeczywiście wyglądają dojazdy i przepływy mieszkańców i postarajmy się tak dopasować strukturę administracyjną, żeby ułatwiała komunikację, ofertę kulturalną, edukacyjną, promocję obszaru na zewnątrz.

- Przeciwnicy metropolii bydgosko-toruńskiej od razu wskazują, co oba miasta na tym mogą stracić lub każde z nich już straciło. Bo - w domyśle - skorzystało to drugie.
- Sądzę, że trzeba raczej pokazać, co mogą zyskać, jeśli np. na targach zagranicznych będą się prezentowały jako spójny obszar metropolitalny, który ma ofertę kulturalną bogatszą, niż miałoby każde z miast osobno. Co Bydgoszcz i Toruń mogą zyskać, jeśli razem będą zabiegały o międzynarodowe festiwale? Co możemy zyskać, jeśli połączymy potencjał naukowy obu uniwersytetów i jako zespoły badawcze startować o projekty w ramach funduszy unijnych? Raczej w tym kierunku należy iść.

Bydgoszcz-Toruń - co nas łączy, ile dzieli?

- Co wynika z wniosków i opinii do zielonej księgi metropolitalnej?
- Jednym z nich jest to, że nie będzie żadnych rozwiązań odgórnych, jak takie obszary mają powstawać. Zadaniem rządu byłoby stworzenie wachlarza możliwości, w ramach którego samorządy same dobierałyby rozwiązania odpowiadające lokalnej specyfice. Bo obszary metropolitalne w Polsce też są różne. Drugi wniosek jest taki, że ważne jest stworzenie zachęt, które by taką współpracę wspierały. To mogłoby być wsparcie finansowe, albo kompetencje, które ułatwią realizowanie zadań. Kolejne sprawy wiążą się ze zmianą prawa w ramach już działających międzygminnych zrzeszeń i stowarzyszeń. Często wskazywanym rozwiązaniem jest możliwość tworzenia związków gminno-powiatowych. Gminy i powiat zrzeszają się i razem wykonują zadania. Teraz takiej możliwości nie ma.

- Nie jest wyznaczona żadna data, do której metropolie powinny powstać?
- Nikt tak nie mówi. Obserwujemy jednak debatę dotyczącą nowej unijnej perspektywy finansowej. Widać tendencje i projekty, że pewna pula środków ma być przekazana na największe miasta. Ma to wesprzeć ich współpracę, bo to są ośrodki, które rozwijają się najszybciej.

- Skupiamy się na dyskusji o metropoliach, a te unijne pieniądze, o których pan wspomina, 5 proc. funduszu rozwoju regionalnego, ma być przeznaczone na miejskie obszary funkcjonalne. Ministerstwo rozwoju regionalnego też pracuje nad krajową polityką miejską. Jak się ma metropolia do miejskiego obszaru funkcjonalnego?
- Metropolie to kilkusettysięczne czy wielomilionowe podmioty, które rywalizują na zupełnie innym polu. To Londyn, Paryż, Berlin. Nie mamy takich metropolii. Krajowa polityka miejska jest skierowana do ośrodków miejskich, ale nie jest powiedziane, że dotyczy np. miast powyżej 10 tysięcy czy 200 tysięcy mieszkańców. Ale to ciągle założenia. W ramach konsultacji ministerstwo rozwoju regionalnego uwzględniło powiaty jako te, do których też będzie skierowana krajowa polityka miejska.

Bydgoszcz daleko za polskimi metropoliami, wyprzedzana nawet przez miasta w województwie

- Z dotychczasowych prac w Parlamencie Europejskim wynika, że to rząd danego kraju ma określić, co jest miejskim obszarem funkcjonalnym. Co się rysuje z pierwszych prac?
- Na początku w unijnym projekcie była koncepcja, że Polska miałaby wskazać 20 ośrodków. To odpadło. Trwa dyskusja i na razie żadna decyzja nie zapadła. Nie mamy ustawowej definicji, co takim obszarem jest, co nie jest.

- Ale będzie musiała powstać.
- Jeśli będą na to przeznaczone pieniądze - to tak. Ale mogą je dostać na przykład związki międzygminne, w których współpracuje kilka czy kilkanaście gmin. Sprawa jest otwarta, dyskusja wciąż trwa. Nie należy niczego wykluczać, ale na pewno brać udział w debacie.

- Ważniejsze jest teraz, byśmy wypracowali politykę obszarów miejskich, bo ona bardziej nam się przyda w niedalekiej przyszłości?
- Na pewno. Wiadomo, że w Polsce jednym z problemów i wyzwań samorządu terytorialnego jest to, co się nazywa "deficyt współpracy". Czyli że samorządy wiele rzeczy wykonują same, a taniej albo efektywniej mogłyby wykonać z innymi podmiotami. Na pewno są potrzebne narzędzia współpracy, które będą wykorzystywane i przez największe miasta, i przez mniejsze. To widać z naszej polskiej perspektywy. A z europejskiej - że to jest kierunek rozwoju gospodarczego. W miastach jest największy potencjał innowacyjny, największy kapitał społeczny, największa liczba patentów, są największe ośrodki naukowe, badawcze. Więc nie tylko finansowo są wspierane.

Czytaj e-wydanie »
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 9

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

A
Adalbert
Polskie SuperAglomeracje dwu metropolitarne to Europejskie Metropolie
a
axel
No to jedynym rozwiązaniem na przeciwstawieniem się temu złu w tym regionie jest Metropolia Bydgoska. Bydgoszcz niczego nie chce od Torunia, za wyjątkiem jednego, żeby się ten pasożyt zwyczajnie odczepił. Tylko Metropolia Bydgoska jest jedynym lekiem.
G
Gość
Wklejasz dane, które pokazują Wasz poziom niewiedzy lub kłamliwości. Dane te przedstawiają sumę zdobytych dofinansowań w Urzędzie Marszałkowskim (RPO WKP, PO KL) oraz w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego (KPO POIiŚ, KPO POKL, PO RYBY). Jak to jest, że tak pokrzywdzona przez UM Bydgoszcz zdobyła większe dofinansowanie właśnie w Urzędzie Marszałkowskim (540 mln zł) niż w centrali (292 mln zł), w przeciwieństwie do Torunia, który w UM zdobył mniej (550 mln zł) niż w programach krajowych (676 mln zł)?

Co za bełkot , Pinokio Całbecki takie bzdety ci każe pisać?
Oprócz tego co wymieniłem dodać należy jeszcze inne traktowanie miasta A wg marszałka C, jako pasożyta np. zakup strych budynków od upadającego UMK w Toruniu za 10 krotną cenę powyżej ich
wartości ,dofinansowanie głównie pozarządowych toruńskich instytucji ,faworyzowanie Torunia na każdym krojku co już zakrawa na totalną
kpinę .Nawet nagrody za potrawy z gęsiny główne przypadły toruniowi.

Toruńskie rządy zepchnęły ten DUPO-ski region na skraj upadku gospodarczego a ŁOnE nic tylko nadal chOM rządzić te różne łyse ,małe pastuszki?

Tym którzy nie chcą być zmuszani do opuszczecnie kraju w poszukiwaniu chleba ,godzić się na dalszą degradację toruński p-Oseł T Lenz-szef regionalnej PO, koleś toruńskiego marszałka grozi PACYFIKACJĄ ich miasta.
T
Tusku do roboty
A mnie interesuje kto płaci takim pismakom, żeby szkodzili Bydgoszczy. Kto płaci takiemu Aładanowiczowi, żeby szkodził Bydgoszczy. Może Gazeta Wyborcza Bydgoszcz? A może kto inny za nasze pieniądze. Nazwał bym tu tego po imieniu ale 100% że moderator tego nie puści. Już myślałem, że takie postaci to tylko są w serialach komediowych jak na przykład w Daleko od noszy taki doktor Kidler.

Kto może płacić i to z bydgoskich pieniędzy chyba jedynie toruński marszałek Pinpkio Całbecki?
Urząd marszałkowski do Bydgoszczy ,stop okupacji toruńskiej fotela marszałkowskiego.
z
zgorszony czytelnik
A mnie interesuje kto płaci takim pismakom, żeby szkodzili Bydgoszczy. Kto płaci takiemu Aładanowiczowi, żeby szkodził Bydgoszczy. Może Gazeta Wyborcza Bydgoszcz? A może kto inny za nasze pieniądze. Nazwał bym tu tego po imieniu ale 100% że moderator tego nie puści. Już myślałem, że takie postaci to tylko są w serialach komediowych jak na przykład w Daleko od noszy taki doktor Kidler.
p
prawdzic
Jeżeli minister Boni ma takich doradców ktorzy nie mając żadnego pojęcia o łajdactwie jakie jest w tym regionie wypowiadają się i tym samym krzywdzą jeszcze okradanych i wpychają tych w ręce złodziei to ja dziękuję za taki rząd. Ten doradca zanim coś powie to powinien zapoznać się z faktami. Mam nadzieję że minister Boni nie da się tak ogłupic szujom.
E
Edward
Panie Gawłowski, zanim Pan coś powiesz w sprawie metropolii w regionie to porozmawiaj Pan z bydgoszczanami a nie tylko wysłuchuj toruńskich kłamstw. Nas nie obchodzi Berlin czy Paryż, po co takie teksty? Bydgoszcz chce swojej metropolii i bez Torunia bo nie chce być systematycznie okradana przez to miasto, które uzurpuje sobie prawo do dzielenia pieniędzy jak im się podoba i przede wszystkim dla siebie. I dlaczego przez 14 lat marszałkiem jest ciągle toruńczyk. Po prostu zainteresuj się Pan w co tu się gra. Przyjedź pan do Bydgoszczy i dowiedz się Pan prawdy. Rzeczowa i merytoryczna rozmowa jest ważna a nie polityczne i propagandowe dyrdymały. Bydgoszcz ma prawo do swojej metropolii i chce tej metropolii, bo bydgoszczanie pragną wreszcie normalnego rozwoju swojego miasta. Czy to tak trudno zrozumieć? Bydgoszcz pragnie wreszcie normalnie się rozwijać a nie być okradana i marginalizowana wskutek ciągłych toruńskich intryg. Nie rozumiem też że Pan który zajmuje takie stanowisko wypowiada się publicznie na temat o którym nie ma zielonego pojęcia.
B
BYLU
Im więcej i głośniej się będzie mówiło o Metropolii Bydgoskiej, tym częściej toruńscy politycy będą wyszukiwać "mędrców", zadaniem których jest wmawianie wszem i wobec, że Bydgoszcz nie wie co dla niej jest dobre. To tak jakby mi wmawiano, że powinienem być za pan brat z nielubianym przez mnie, zawistnym i pazernym na mój dobytek sąsiadem. Uważam, że należy głośno i wyraźnie powiedzieć o dotychczasowej "współpracy" Bydgoszczy z Toruniem i korzyściach wynikających z tej "współpracy" dla poszczególnych miast. Czyli o metodycznym wręcz okradaniu Bydgoszczy i dzieleniu się z Toruniem... tym co bydgoskie. To jest podstawa. Nie sądzę, żeby ten pan z ministerstwa cyfryzacji miał jakiekolwiek pojęcie na ten temat. Trzeba zatem wydobyć to co toruńscy politycy skwapliwie schowali pod dywan. Trzeba po prostu prawdy! Inny gatunek "mędrców", którzy uaktywniają swoją działalność w kwestii metropolii to dziennikarze, którzy niestety już świadomie /znają prawdę/ wykonują krecią robotę na zlecenie toruńskiej frakcji. Najgorsze jest to, że wśród nich znajdują się również bydgoscy dziennikarze, którzy w tym mieście pracują, żyją i zarabiają pieniądze. Bezczelnie, bez skrupułów wykonują swoją robotę, niczym najemnicy. Ostatnio uaktywnił się niejaki p. Ałdanowicz z GW ze swoimi artykułami dot. poczynań prezydenta Bruskiego na rzecz Bydgoskiego Obszaru Funkcjonalnego. Osobiście dla p. Ałdanowicza nie mam krzty szacunku ale i też współczuję temu panu...
M
Marek
Kogo moze interesowac wypowiedz jakiegos pseudospecjalisty, ktory juz w tytule artykulu dal do zrozumienia o czym chce mowic. Najpierw drogi specjalisto od metropolii, powinienes sie zainteresowac powodem dla ktorego mieszkancy Bydgoszcza tak stanowczo i konsekwentnie nie zgadzaja sie na zadna metropolie z Torunien. Otoz moge przytoczyc juz w tysiacach razy publikowane opinie mieszkancow miasta, ktorzy maja od 14 lat dosyc tych rzadow wybieranych tylko z Torunia marszalkow wojewodztwa, maja dosyc hipokryzji i bezczelnosci wladz UM, ktory dzieli srodki tylko w taki sposob, azeby tylko maly Torun odnosil profity i inwestowal w swoj rozwoj. Wiec trzeba przestac pieprzyc farmazony o metropoliach Paryza czy Berlina a wziac za d..pe politykow torunskich, ktorzy w imie wlasnych niezaspokojonych megalomanskich ambicji, pchaja do wojewodztwo i inne projekty metropolitarne do upadku, ktorzy swoja arogancka polityka podzialu srodkow tylko dla siebie, wywolali konflkt spoleczny miedzy miastami Bydgoszcz i Torun, na skale dotychczas nie znana. Czy cos z tego zrozumiales, czy nadal uwazasz ze bydgoszczanie maja sie tylko przygladac marginalizacji swojego miasta i glupio sie usmiechac do roznych Aladowiczow, Calbeckich, Lenzow i innych, ktorym ktos odebral rozum? -na pewno nie. Albo bedzie w tym wojewodztwie normalnie albo bedzie odpowiednia reakcja mieszkancow Bydgoszczy, ktorzy tego sobiepanstwa torunskich decydentow maja juz po czubki w nosie.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska