Wezwanie do leżącego na ulicy 48-letniego mężczyzny nadeszło z tarnobrzeskiego Placu Czerwonego, czyli z miejsca oddalonego od szpitala tylko o kilkaset metrów. Telefon odebrała doświadczona dyspozytorka. Sprawę bada prokuratura.
Mężczyzna zmarł na ulicy, bo dyspozytorka myślała, że jest pijany
tvn24.pl, jot

Na ulicy w Tarnobrzegu przechodnie znaleźli nieprzytomnego mężczyznę. Ktoś rozpoczął reanimację, kto inny zadzwonił na pogotowie z prośbą o pomoc. Jednak przed wysłaniem karetki dyspozytorka zawiadomiła policję, bo chciała się upewnić, czy nieprzytomny mężczyzna jest pijany. Nie był. Nie udało się go jednak odratować - podaje portal tvn24.pl.
Podaj powód zgłoszenia
Jak to mozliwe że w katolickim kraju , rząd krzyczy demokracja , wolność, politycy klękają przed obrazami Pana Boga Naszego a ludzie umierają na ulicy , nie ma na leczenie , idiotyczne limity na zabiegi , kolejki na operacje , renty głodowe, Przecież to Oświęcim ! a nie wolny kraj !
Przecież te limity to tak jak w Obozach koncentracyjnych doświadczenia na ludziach , / przeżyjesz bo Bóg dał cud, / albo zdychasz bo przecież zabrakło limitu..., karetki...,nie ten rejon...., możę pijany.... I ZuS nie musi płącić juz ręciny , klopot z głowy....
Przecież te limity to tak jak w Obozach koncentracyjnych doświadczenia na ludziach , / przeżyjesz bo Bóg dał cud, / albo zdychasz bo przecież zabrakło limitu..., karetki...,nie ten rejon...., możę pijany.... I ZuS nie musi płącić juz ręciny , klopot z głowy....