Ambulans został wezwany do kobiety w ciężkim stanie i przyjechał dopiero po 68 minutach. Jednak, aby karetka dotarła do pacjentki, jej mąż musiał drugi raz dzwonić na pogotowie i prosić o pomoc. Stało się tak dlatego, że dyspozytorka odwołała karetkę i kazała załodze wracać do bazy. Nie wiadomo, jakie były powody odwołania ambulansu, ponieważ w karcie zlecenia była podana jedynie informacja "odwołanie" - czytamy w Onecie.
"Zespół nie miał innego wyjścia i musiał zawrócić do miejsca wyczekiwania. WSPRiTS "Meditrans", na mocy zmian w przepisach, teraz jest tylko dysponentem, który wykonuje zlecenia dyspozytora medycznego. Nie ma wpływu na kolejność podejmowanych zgłoszeń, sama nie odwołuje też zleceń" - informuje Onet Piotr Owczarski, główny specjalista ds. promocji, marketingu i środków zewnętrznych WSPRiTS "Meditrans", pełniący rolę jej rzecznika prasowego.
"Po przeanalizowaniu zgłoszenia z 23 czerwca 2021 wynika, że powyższa sytuacja została spowodowana błędnym zadysponowaniem karetki przez dyspozytora w wyniku przyjęcia wezwań do realizacji przez Zespół Ratownictwa Medycznego na ulicach o tej samej nazwie w dwóch różnych dzielnicach Warszawy. Wobec osoby przyjmującej zgłoszenie zostały wyciągnięte konsekwencje służbowe i została ona ukarana" - odpowiedział na zapytanie Onetu Zespół Prasowy Wojewody Mazowieckiego.
Źródło: Onet.pl
