Ta umowa między gminą a miastem została zawarta w 1999 roku.
W zmian za zgodę ówczesnego wójta gminy Grudziądz na lokalizację na jej terenie miejskiego wysypiska i oczyszczalni ścieków, Ratusz miał m.in. wybudować świetlicę w Zakurzewie oraz przebudować drogę prowadzącą na składowisko odpadów.
Na mocy tego porozumienia mieszkańcy miejscowości leżących w rejonie oczyszczalni i składowiska mieli również płacić za bilety komunikacji miejskiej tyle, co grudziądzanie. W sumie miasto wzięło na siebie 10 zadań.
Że Ratusz nosi się z zamiarem zerwania tego porozumienia "Pomorska" pisała 18 listopada. Podczas wczorajszej sesji Rady Miejskiej ten zamiar przypieczętowali rajcy. Podjęcie uchwały w sprawie zerwania umowy poprzedziła jednak dyskusja.
Ratusz swoje już wykonał
- Porozumienie to w wielu punktach jest nieprecyzyjne. Poza tym miasto wywiązało się już z większości zobowiązań - mówi Marek Sikora wiceprezydent miasta.
Rajcy na tę argumentację reagowali różnie. Wątpliwości mieli przede wszystkim samorządowcy opozycji.
Wójt to człowiek do rozmowy
- Nie idźmy na wojnę z gminą. Zerwanie tej umowy będzie bowiem bardziej szkodliwe dla miasta niż gminy. Spróbujmy dogadać z wójtem. To człowiek do rozmowy - twierdzi Witold Kraśniewski, rajca klubu Prawo i sprawiedliwość/Ruch dla Grudziądza. W podobnym duchu wypowiadał się Łukasz Mizera, radny niezależny.
- Chcecie nas przekonać, że wójt jest zły i nie da się z nim współpracować. Jaś zaś nie chciałbym żeby podjęta dziś decyzja rzutowała na dalsze kontakty z naszym sąsiednim samorządem - twierdzi radny.
Z prośbą o ponowne zastanowienie się nad decyzją do swoich kolegów z klubu jak i włodarzy miasta zwrócił się Wiesław Poliński, z Platformy Obywatelskiej.
- Zerwanie umowy odbędzie się z krzywdą dla mieszkańców gminy Grudziądz, którzy mogli korzystać z tańszych przejazdów - przekonywał Wiesław Poliński.
Ostatecznie dziewięciu rajców zagłosowało za zerwaniem umowy, pięciu było przeciw, trzech zaś się wstrzymało.
Nie chcę awantury
Jan Tesmer, wójt gminy Grudziądz twierdzi, że miasto próbuje wciągnąć go w awanturę. On zaś kłócić się nie chce.
- Gdybym chciał zachowywać się na poziomie włodarzy miasta, zaproponowałbym Radzie Gminy uchwałę w sprawie cofnięcia zgody na lokalizację na naszym terenie wysypiska odpadów - tłumaczy Jan Tesmer, który uznał, że być może będzie się sądził z miastem w sprawie zerwania umowy.
- Najpierw jednak konsekwencje prawne decyzji Ratusza muszą przeanalizować prawnicy - dodaje wójt Tesmer.