W najważniejszym wyścigu elity mieliśmy dwóch swoich faworytów: mistrza kraju sprzed trzech lat Michała Gołasia i oczywiście Michała Kwiatkowskiego. Torunianie zagrali va banque: mistrz świata trzymał się w cieniu, został w głównej grupie, która nie brała udziału w rozgrywce. Znacznie bardziej aktywniejszy był Gołaś, który brał udział we wszystkich kluczowych akcjach.
Wyścig na dystansie 234 km był bardzo ciekawy. Na czele kolarze nieustannie tasowali się w kilku grupach. Na ostatnią pętlę wjechało piętnastu najmocniejszych. Obok torunianina z największych faworytów znalazł się tam m.in. Rafał Majka z Tinkoff Saxo.
Na nieco ponad 10 km przed metą Gołaś zaatakował po raz kolejny. Tym razem zostało z nim tylko czterech kolarzy: Bartosz Huzarski (Bora-Argon 18), Tomasz Marczyński (Konya Torku), Paweł Bernas (Active Jet) oraz Marek Rutkiewicz. Ta akcja okazała się decydująca, bo piątka śmiałków szybko uzyskała 40 sekund przewagi. Z tyłu został Majka, który wcześniej ciężko się napracował, żeby połączyć dwie większe grupki i już nie miał siły na więcej.
O medalach decydował finisz na uliach Sobótki. Gołaś ruszył minimalnie za późno, a może po prostu Marczyński miał najwięcej sił. To właśnie on popisał się najszybszym sprintem, tuż za nim metę minął torunianin, dla którego srebro jest także wielkim sukcesem.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje