Komentarze po starcie Michała Kwiatkowskiego w tegorocznym Tour de France: "zawiódł", "liczyliśmy na więcej". Kolarz w ciągu roku zaznał blasku i piekła sławy. Jeszcze kilka miesięcy temu podziwiany i kreowany na jedną z gwiazd polskiego sportu. Dziś krytykowany, niekiedy wręcz wyśmiewany. Warto się temu przyjrzeć, bo torunianin jest obecnie najbardziej rozpoznawalnym na świecie sportowcem z naszego regionu.
Krzysztof Wyrzykowski przez lata pisał o kolarstwie do fracuskiego "L'Equipe", biblii dla fanów tej dyscypliny. Z bliska obserwował początek i schyłek karier wielkich mistrzów. Dla Kwiatkowskiego jest surowy. - Myślę, że na razie nie ma swojego miejsca w czołówce wielkich tourów, bo ma kłopoty w górach, nawet na wyścigach tygodniowych odpadał w takim terenie - powiedział w wywiadzie dla serwisu sport.pl.
Sam Michał przyznaje. - Start nie był taki, jakiego bym oczekiwał. Celem numer 1 w sezonie był dla mnie Tour de France. Wiele mi jednak zabrakło. Nie byłem przygotowany w stu procentach i wyszło tak, jak wyszło. Generalnie wypadłem w każdym elemencie gorzej niż przed rokiem.
Michał Gołaś, drugi kolarz z grupy Omega Pharmy. - Zwycięstwa Rafała Majki oraz wcześniejsze wyniki "Kwiatka" sprawiły, że oczekiwania były dużo większe. Mimo wszystko to przykre, że teraz wylewa się na niego wiadro pomyj, krytykuje i wypisuje, że zawiódł oczekiwania. To nie jest takie proste.
Czytaj: W górach też daje radę Michał Gołaś: - Tour de France to wyścig, który uzależnia
Zacznijmy od faktów. Chyba trochę niepotrzebnie wokół startu Kwiatkowskiego we Francji wytworzyła się atmosfera niepowodzenia czy wręcz klęski. Torunianin, owszem, stracił sporo minut do najlepszych. W swojej klasyfikacji młodzieżowej był jednak 3. wśród 24 kolarzy. Przegrał m.in. z Thibautem Pinotem, który temu jednemu startowi podporządkował cały sezon. Gdzie Francuz był wiosną, gdy Kwiatkowski zadziwiał kolarski świat? To nie przypadek, że Polak, mimo niepowodzenia we Francji, wciąż jest w dziesiątce światowego rankingu. Żaden polski kolarz nie był tak wysoko.
Swojego wychowanka broni trener Wies ław Młodziankiewicz, który w Warcie Działyń pierwszy dostrzegł talent Michała. - Na pewno nie był najlepiej przygotowany do tego wyścigu, ale nie można powiedzieć, że go przegrał. Do połowy trasy należał do najbardziej widocznych kolarzy w peletonie. To najlepiej świadczy o skali jego talentu i możliwości, że bez odpowiednich przygotowań był tak aktywny. Nie umie jeździć w górach? Wystarczy przypomnieć sobie ubiegłoroczny Tour de France, gdzie sobie dawał radę na większości podjazdów - przypomina szkoleniowiec.
W poszukiwaniu złotego środka
Tegoroczny Tour de France postawił jednak kilka ważnych pytań. Kwiatkowski jest bodaj najwszechstronniejszym kolarzem w zawodowym peletonie: świetnie jeździ na czas, potrafi finiszować, przepchnąć się na najlepsze pozycje w grupie i pojechać w górach, o ile jest odpowiednio przygotowany. Niewykluczone jednak, że kolejnym krokiem na szczyt będzie musiała być specjalizacja. Zdaniem Wyrzykowskiego, Kwiatkowski powinien się jednak skoncentrować na krótszych wyścigach i jednodniowych klasykach.
Trener Pacificu Toruń Leszek Szyszkowski prowadził Kwiatkowskiego przez kilka lat, m.in. do złota w mistrzostwach Europa i świata. Teraz jest przekonany, że jego były podopieczny może z powodzeniem startować w największych wyścigach. - Mam wrażenie, że Omega Pharma nie do końca rozpoznała możliwości Michała, on sam chyba jeszcze nie wie, gdzie jest jego bariera. Znam Michała od lat, widziałem go w etapowych wyścigach juniorów czy orlików, w których doskonale radził sobie także w górach, szybko regenerował siły. Nie jest wybitnym góralem, ale potrafił się tak przygotować, że dwa lata temu wjeżdżał na szczyty z najlepszymi podczas Tirreno-Adriatico we Włoszech - dodaje.
Warunkiem niezbędnym są tygodnie ciężkich treningów tylko pod kątem Tour de France. Szyszkowski podkreśla jednak, że jest pewne ryzyko. - Trzeba znaleźć złoty środek. Może poszukać specjalizacji w kierunku wielkich tourów i szukać optymalnej jazdy w górach. Ale może przy tym stracić w jeździe na czas, a także na dynamice i szybkości.
Sam Kwiatkowski zdaje sobie zresztą sprawę, że nieposkromiona ambicja może być niekiedy przeszkodą. - Zawsze daję z siebie wszystko. Może nie o to chodzi w kolarstwie, ale taki już jestem.
- Michał już od najmłodszych lat był zawodnikiem, którego trzeba było bardziej hamować niż motywować do pracy - wspomina Młodziankiewicz. - To dobrze, że w tak szczery sposób potrafi siebie określić. Być może dobrym wyjściem byłoby schowanie go na jeden sezon i starty w mniejszych wyścigach, jak choćby Tour de Pologne, który z pewnością mógłby już teraz wygrać.
W kolarskiej Barcelonie
Kwiatkowski, mimo młodego wieku, przetrwał już kilka trudnych chwil w swojej karierze i udowodnił, że potrafi się uczyć na błędach. Na zawodowstwo przeszedł w 2010 roku i zaczął starty w słabszej hiszpańskiej grupie Caja Rural. Rok później wiązał wielkie nadzieje z RadioShack, byłą grupą Lanca Armstronga. To była klęska, mało startów, mało sukcesów, grupa już wtedy praktycznie się rozpadała.
Przed sezonem 2012 przeszedł do Omegi Pharma. To taka kolarska Barcelona z budżetem ok. 20 mln euro, finansowana przez potentata farmaceutycznego oraz czeskiego miliardera Zdenka Bakalę. Główny menedżer belgijskiej grupy, niezwykle doświadczony Patrick Lefevere, obserwował torunianina od dawna. Już wcześniej zapraszał go na testy, które potwierdziły wysoką wydajność kolarza.
Wydawało się, że torunianin trafił do raju, ale niewiele brakowało, aby już po kilku miesiącach został z niego wyrzucony. Pod koniec sezonu 2012 niedoświadczony kolarz uwikłał się w zakulisowe rozmowy na temat kontraktu z innymi grupami.
Za karę nie pojechał na mistrzostwa świata, nie zdobył złota w drużynowej czasówce. Ale wyciągnął wnioski z tej lekcji i dziś jest jednym z najwierniejszych najważniejszych kolarzy trzeciej grupy w rankingu Międzynarodowej Unii Kolarskiej. - Jest absolutnie dla nas kluczowym zawodnikiem - mówi jeden z dyrektorów Dawide Bramati.
Dziesięć lat na szczycie
Szyszkowski uważa jednak, że Omega Pharma nie do końca potrafi wykorzystać potencjał młodego Polaka. - Musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czego po nim oczekuje. Michał jest jednym z najbardziej eksploatowanych kolarzy. W ubiegłym roku szarpał na każdym etapie, rozprowadzał kolegów. W tym roku startował w większości wyścigów wiosną. Nie da się w ten sposób przygotować do Tour de France. Wiem doskonale, ile pracy włożył to w tym roku Vincenzo Nibali, który był najlepszy we Francji. Gdy nie ma fundamentów na wysokie góry, to zaczynają się nerwy. Kilka etapów mu nie wyszło i stracił wiarę, pojawiły się wątpliwości. To odwrotny proces niż u Rafała Majki, którego poniosły pierwsze zwycięstwa w Alpach - dodaje doświadczony szkoleniowiec.
Młodziankiewicz: - Nie można zaszufladkować 24-letniego zawodnika. Kolarstwo jest skomplikowanym sportem. Kolega Michała z czasów juniorskich Peter Sagan wielkie sukcesy święcił już w wieku 21-22 lat, ale teraz przygasł. Z kolei Amerykanin Chris Holder hiszpańską Vueltę wygrał, gdy przekroczył 40 lat. Każdy kolarz rozwija się inaczej, a Michał ma przed sobą przynajmniej dziesięć lat ścigania na najwyższym światowym poziomie.
- Jest kolarzem kompletnym, ma niesamowity instynkt, widzi wszystko w peletonie, zawsze znajdzie się w odpowiednim miejscu. Musi mieć jednak jasno wytyczoną strategię. Jeśli ktoś chce wszystkiego, to najczęściej zostaje z niczym. Wiem, że niepowodzenie we Francji sprawi, że Michał będzie dużo mocniejszy w przyszłości - dodaje Szyszkowski.
Czytaj e-wydanie »