Kwiatkowski pierwsze etapy TdP potraktował jako mocne przetarcie. Solidnie przygotowywał się do tego wyścigu, ale forma była zagadką po ostatnich problemach zdrowotnych i raczej mało udanych startach.
Wczoraj kolarze mieli do pokonania pogórkowaty etap do Rzeszowa (218 km) i tam Kwiatkowski pokazał się z bardzo dobrej strony. Najpierw wygrał lotną premię, a potem niespodziewanie był blisko zwycięstwa na finiszu.
Tam rządzić i dzielić mieli sprinterzy. Niewiele brakowało jednak, aby "Kwiato" zaskoczył swoją byłą ekipę Etixx Quick Step, która świetnie rozprowadzała swojego asa Fernando Gavirię. Torunianin atakował z dalekiej pozycji, ale wprost "połykał" kolejnych rywali. Na mecie zabrakło mu pół koła, aby cieszyć się z etapowej wygranej.
Gaviria był najszybszy i obronił żółtą koszulkę lidera. Ma 19 sekund przewagi nad Kwiatkowski, który awansował z 10. na 2. miejsce. Dziś wszystko może się zmienić. Kolarze zmierzą się z pierwszym z dwóch górskich etapów. Na trasie do Zakopanego (225 km) peleton pokona siedem górskich premii 1. kategorii. Wyścig dopiero teraz się tak naprawdę rozpoczyna. Przekonamy się, kto rzeczywiście jest przygotowany, aby walczyć o najwyższe miejsca w klasyfikacji generalnej.
- Mam nadzieję, że to nie moje ostatnie słowo, choć wciąż nie jestem niczego pewien przed najtrudniejszymi odcinkami - przyznał na mecie Michał Kwiatkowski. - Chciałem coś ugrać dla siebie, zaskoczyć sprinterów atakiem z dalszej pozycji. Zdobyłem cenne sekundy, więc jestem bardzo zadowolony. Prognozy są złe i pewnie wielu kolarzy nie ukończy wyścigu. Wierzę, że będę mógł w swoim rytmie pokonać te wszystkie podjazdy