Michał Kwiatkowski (Ineos Grenadiers) wygrał 18 etap Tour de France z metą w La Roche-sur-Foron. To był popis Polaka i zwycięzcy Giro d’Italia 2019 Richarda Carapaza, ale bohaterem dnia był bez wątpienia "Kwiato". To torunianin zorganizował odjazd, a potem narzucał takie tempo, które na koniec wytrzymał jedynie jego kolega z Ineos Grenadiers.
Na ostatnich kilometrach kolarze rozmawiali ze sobą, były konsultacje z szefostwem ekipy. Ostatecznie zapadła decyzja, że rywalizacji nie będzie. Obaj kolarze wjechali na metę objęci, o centymetry szybszy był Kwiatkowski. Tym samym dołączył do Zenona Jaskuły (1993), Rafała Majki (2014 i 2015) i Macieja Bodnara (2017), którzy wcześniej wygrywali etapy Tour de France
To dla niego nagroda za lata ciężkiej pracy na kolejnych Wielkich Pętlach, najpierw na rzecz Chrisa Foome'a, potem dla Gerainta Thomasa i Egana Bernala. Kolumbijczyk miał walczyć o zwycięstwo także w tegorocznym Tourze, ale wycofał się z powodu kłopotów zdrowotnych. To otworzyło szanse Kwiatkowskiemu, aby wreszcie pojechać na swój rachunek.
Michał Kwiatkowski: - Trudno mi opisać słowa podziękowania dla Richarda i całego teamu. Było wiele miłych momentów w mojej karierze, ale to jest coś wyjątkowego. Obaj z Richardem świętowaliśmy na ostatnich kilometrach, to było coś niesamowitego. Przez kilkaset metrów mogliśmy cieszyć się ze zwycięstwa, to się zwykle nie zdarza. Nigdy tego nie zapomnę
To jeden z największych sukcesów torunianina w karierze, choć na koncie ma m.in. mistrzostwo świata, monument klasyczny Mediolan - San Remo czy ceniony tygodniowy wyścig Tirreno-Adriatico. Wygrany etap na wielkim tourze jest czymś wyjątkowym dla każdego kolarza. Kwiatkowski za tydzień będzie liderem polskiej kadry na mistrzostwach świata, na których będzie jednym z faworytów.
