- Jechałem traktorem do lasu, bo prawdziwki wysypały na Krzyżewskich Górach - opowiada. - Zobaczyłem jakiś kształt zwisający z sosny. Pomyślałem, że ktoś sobie zrobił zabawę i kukłę powiesił. Nawet się nie zatrzymałem. Dopiero na zakręcie dostrzegłem za drzewem rower. Poznałem rower Michała. Doskoczyłem do sosny. W pierwszej chwili chciałem odciąć sznur. Ale wystarczyło jedno spojrzenie, by wiedzieć, że już nie ma po co - mówi po kilku dniach wciąż wstrząśnięty Zalewski. To on powiadomił rodziców Michała.
Rozmawiam z nimi dzień po pogrzebie syna, w schludnym obejściu w Krzyżewie Markach (powiat makowski).
Czytaj też: Nasza-Klasa.pl czy może raczej Nasza-Głupota.pl?
- W domu nie było żadnej przyczyny - zapewnia Irena Kobylińska, mama Michała, otępiała od środków uspokajających. - Michał, najmłodszy z piątki rodzeństwa, mój synuś kochany. Bardzo był zamknięty w sobie. Nie skarżył się nigdy co go bolało i jak. Nie mogę więc oskarżyć nikogo, choć wiem, że miał kłopoty w szkole. W tamtym roku jakieś dziewczyny napisały coś na niego w Internecie. Obśmiewały go na "Naszej klasie". Wychowawca nam to powiedział. Byłam w szkole, matki tych dziewczyn też. Wychowawca obiecał, że weźmie Michała pod szczególną opiekę. Nie wiemy, jak to dalej wyglądało. Michał tylko czasami z czegoś mi się zwierzył. Wstydził się, że to dziewczyny mu dokuczają, że z nimi nie może sobie poradzić. Prosił, żebym nie mówiła ojcu i siostrom. Bo wstyd…
- Wtedy był wielki nasz błąd. Że nie poszliśmy na policję - wyrzuca z siebie Jerzy Kobyliński, ojciec Michała. - Nie trzeba było żałować ani szkoły, ani nauczycieli. Może by się bardziej tym wszystkim przejęli, może Michała by to nie spotkało. Michała opłakaliśmy. Nic nam już go nie zwróci, ale chodzi o to, żeby kogoś innego taka tragedia nie spotkała. Szkoła też wtedy powinna była zgłosić sprawę gdzie trzeba. To oni wiedzieli wszystko na temat tego, co się stało. Powinni byli zdecydowanie reagować.
Źródło: Michał popełnił samobójstwo. Rodzice twierdzą, że zawiniły żarty na “Naszej klasie"
Udostępnij